Spadkobiercy najpopularniejszego włoskiego aktora Toto, zwanego Księciem Śmiechu, walczą ze zjawiskiem wykorzystywania jego pseudonimu artystycznego i wizerunku przez lokale gastronomiczne. Imię to stało się marką. Wiele restauracji będzie musiało zmienić nazwę i wystrój.
Toto to pseudonim aktora z Neapolu Antonio Clemente, który urodził się w 1898 roku w Neapolu jako syn Anny Clemente i Giuseppe de Curtisa. W 1933 r. został adoptowany przez markiza Francesco Gagliardiego Foccasa, który obiecał mu po swojej śmierci majątek i tytuły.
Sąd w Neapolu przyznał mu je w 1946 roku, a on nazywał się odtąd Antonio Griffo Focas Flavio Angelo Ducas Comneno Porfirogenito Gagliardi De Curtis di Bisanzio.
Komik, poeta i scenarzysta zmarł w 1967 roku.
Po ponad pół wieku Toto jest ulubionym włoskim artystą wszech czasów i uważany jest za za największego aktora minionego stulecia. Tak też nazywa się tytułowy bohater wielu z 97 filmów, w których zagrał w czasie trwającej pól wieku kariery.
"Toto szuka domu", "Toto szuka żony", "Toto szejkiem", "Toto i kobiety", "Toto i Kleopatra" - oto niektóre z tytułów filmów, które wywołują rozbawienie kolejnych pokoleń Włochów, choć wcześniej krytyka nie zostawiała na nich niekiedy suchej nitki.
To słynne imię widnieje od lat w nazwach restauracji, barów, pizzerii nie tylko w Neapolu, ale także w innych częściach Włoch; ma na celu przyciągnięcie klientów, bo kojarzy się z uśmiechem, dobrą zabawą i kwintesencją tego, co włoskie. W wystroju tych lokali, ale także w menu są zdjęcia aktora i fotosy z komedii z jego udziałem.
W tym samym celu wykorzystywane są słowa z jego powszechnie znanych wierszy.
Teraz z inicjatywy jego rodziny Toto stało się nazwą marki. Pierwszym krokiem był wyrok sądu w Turynie, który w zeszłym roku zabronił wykorzystywania tego imienia bez zgody rodziny. Reprezentująca ją kancelaria prawna zebrała z całych Włoch sygnały o dziesiątkach lokali wykorzystujących pseudonim i wizerunek Księcia Śmiechu.
"Staramy się chronić wizerunek mojego dziadka" - powiedziała Elena de Curtis w wywiadzie dla dziennika "Il Messaggero". "Znaleźliśmy go nawet na butelce wina" - dodała.
Spadkobiercy wyjaśnili zarazem: "W obliczu miłości do artysty, któremu chce się oddać hołd, jesteśmy gotowi podjąć rozmowy. W niektórych przypadkach wyrażamy zgodę na wykorzystanie imienia".
Dialog tak, ale koniec z bezprawnym wykorzystaniem imienia i wizerunku słynnego aktora - takie stanowisko zajęła jego rodzina.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ sp/