W greckich tekstach medycznych sprzed 2,5 tys. lat bardzo rzadko pojawiają się wzmianki na temat poważnej utraty pamięci - wynika z analiz tych źródeł. Autorzy tych badań podkreślają, że obserwowana dziś "epidemia" demencji ma związek ze środowiskiem i stylem życia.
Można by sądzić, że związana z wiekiem demencja to odwieczny problem ludzkości. Nowe analizy tekstów medycznych ze starożytnej Grecji i Rzymu pozwalają jednak przypuszczać, że poważna utrata pamięci — która obecnie przyjęła skalę epidemii — zdarzała się wyjątkowo rzadko jeszcze 2-2,5 tysiąca lat temu, w czasach Arystotelesa, Galena i Pliniusza Starszego.
Swoje wnioski dotyczące historii tego problemu medycznego naukowcy z University od Southern California w USA przedstawili na łamach Journal of Alzheimer s Disease (DOI 10.3233/JAD-230993). I potwierdzają, że alzheimer oraz demencja są chorobami współczesności, związanymi z osiadłym trybem życia i stanem środowiska, a także narażeniem na zanieczyszczenia.
"Starożytni Grecy pozostawili bardzo nieliczne wzmianki — ale je znaleźliśmy — dotyczące czegoś, co wygląda jak łagodne upośledzenie funkcji poznawczych - mówi pierwszy autor badania, Caleb Finch z Leonard Davis School of Gerontology na University od Southern California (USA). - Później zajęliśmy się Rzymianami i znaleźliśmy co najmniej cztery stwierdzenia pozwalające sądzić, że z rzadka zdarzały się wówczas przypadki zaawansowanej demencji. Choć nie umiemy powiedzieć, czy to był alzheimer. Widać więc pewien 'postęp', jaki zaszedł od czasów starożytnych Greków do czasów rzymskich".
Starożytni Grecy zdawali sobie sprawę, że starzenie się powoduje zwykle problemy z pamięcią, które dziś określilibyśmy jako łagodne zaburzenie funkcji poznawczych. Nie było jednak mowy o dużym pogorszeniu pamięci, mowy czy zdolności do rozumowania, jakie dziś pojawiają się u osób z chorobą Alzheimera czy innymi typami demencji.
Współautor badania, Stanley Burstein - historyk z California State University w Los Angeles przeanalizował dostępne starożytne teksty medyczne autorstwa Hipokratesa i jego następców. W tekstach tych pojawiają się wzmianki na temat dolegliwości typowych dla osób starszych, takich jak głuchota, zawroty głowy czy problemy trawienne. Problem utraty pamięci nie jest tam jednak obecny.
Wielki później, w starożytnym Rzymie, wzmianki te zaczynają się pojawiać. Galen wspomina, że w wieku lat 80 niektóre osoby zaczynają mieć problem z przyswajaniem nowości. Pliniusz Starszy zauważa, że polityk rzymski i słynny mówca Marek Waleriusz Messala Korwinus zapomniał własnego imienia. Cyceron z kolei zauważa, że "zdziecinnienie (bądź też głupota - przyp. red)… jest cechą nieodpowiedzialnych ludzi starszych, ale nie wszystkich ludzi starszych".
Finch spekuluje, że w miarę, jak rzymskie miasta rozrastały się i zagęszczały, rosło też zanieczyszczenie, sprzyjając pojawianiu się przypadków pogorszenia zdolności poznawczych. Co więcej, w domach rzymskich arystokratów do gotowania używano ołowianych naczyń, zaś w miastach kładziono ołowiane akwedukty. Octan ołowiu (z powodu smaku jest zwany czasami cukrem ołowianym) dodawano nawet do wina, by poprawić smak. Powszechność ołowiu przyczyniała się do zatrucia mieszkańców ołowiem, którego działanie jest silnie neurotoksyczne.
Kilku starożytnych pisarzy zdawało sobie co prawda sprawę z toksyczności materiałów zawierających ołów. Niewiele jednak robiono, by rozwiązać ten problem - aż do XX wieku. Niektórzy współcześni naukowcy, szukając przyczyn upadku Cesarstwa Rzymskiego, wymieniają m.in. powszechne zatrucie obywateli ołowiem.
W nowej publikacji dotyczącej demencji Finch nie zajmuje się wyłącznie Cesarstwem Rzymskim i Grekami. Wobec braku danych demograficznych ze starożytnego Rzymu i Grecji sięgnął on po zaskakujący model starzenia się społeczeństw: współczesnego ludu Tsimane, żyjącego w Amazonii.
Tsimane ten — podobnie jak starożytni Grecy i Rzymianie — wiodą tryb życia typowy dla społeczności w czasach przeindustrialnych. Są to ludzie bardzo aktywni fizycznie, a demencja to u nich rzadkość. Międzynarodowy zespół kognitywistów pod kierownictwem Margaret Gatz, psycholożki, gerontolożki i specjalistki z zakresu medycyny prewencyjnej w USC Leonard Davis School stwierdził, że demencja występuje zaledwie u jednego procenta starszyzny Tsimane. Dla odmiany wśród mieszkańców USA (w grupie powyżej 65 lat) demencja dotyka 11 proc. - wynika z danych Alzheimer’s Association.
"Dane nt. ludu Tsimane są bardzo cenne - podkreśla Finch. - To najlepiej udokumentowana, duża populacja starszych osób z niezwykle rzadką demencją. Dane te wskazują na to, że środowisko jest potężnym czynnikiem ryzyka demencji. To daje punkt odniesienia, by stawiać kolejne pytania". (PAP)
zan/ agt/