W kapsule czasu wydobytej z wiatrownicy na olsztyńskim ratuszu znajdowała się „Gazeta Olsztyńska” z 1 września 1980 roku i garść monet będących wówczas w obiegu oraz przedmioty, które rzemieślnicy remontujący wieżę w 1980 roku znaleźli po swoich poprzednikach: list z 1914 roku i miedziana wizytówka.
"Odnaleziony list napisany 2 lipca 1914 roku przez ekipę wykonującą prace blacharskie na ratuszu ma kapitalne znacznie dla historii samego ratusza i historii miasta" - ocenił historyk i regionalista Rafał Bętkowski, który w czwartek w Tartaku Raphaelsohnów otworzył kapsułę czasu, która znajdowała się w wiatrownicy olsztyńskiego ratusza. Wiatrownica została uszkodzona 19 lutego podczas wichur, które przechodziły w tym czasie nad Polską.
Kapsuła czasu była zalutowaną miedzianą tubą, na której wybito imię i nazwisko mistrza blacharskiego, który w 1980 roku, podczas ostatniego remontu, umieścił tę kapsułę w wiatrownicy: Bohdan Zalewski. "Nie spodziewałem się, że doczekam momentu otwierania kapsuły, wkładając ją w wiatrownicę myślałem, że wyjmą ją kolejne pokolenia" - powiedział mistrz Zalewski, który razem z prezydentem Olsztyna Piotrem Grzymowiczem i Bętkowskim otwierał kapsułę. Pan Bohdan ma dziś 79 lat i nadal jest czynny zawodowo - przewodniczy komisji egzaminującej dekarzy.
"Miałem firmę, która wykonywała roboty w miedzi, m.in. naprawialiśmy dachy na kościołach. Pamiętam remont ratusza, najpierw postawiliśmy rusztowanie z desek, które chwiało się przy podmuchach wiatru. Chodziliśmy po nim bez zabezpieczeń, wszystkie roboty robiliśmy ręcznie. Kiedyś na to rusztowanie wspięła się jedna z urzędniczek, która nadzorowała roboty. Chodziła po nim, oglądała, ale zejść nie dała rady. Znieśliśmy ją na naszych plecach, trochę z tego powodu poprzesuwaliśmy deski w tym rusztowaniu, by ją znieść" - wspominał Bohdan Zalewski. Dodał, że do umieszczenia kapsuły czasu zainspirowali blacharzy w 1980 roku dawni robotnicy, którzy jako pamiątkę po sobie umieścili w wiatrownicy butelkę, a w niej list i miedzianą wizytówkę z nazwiskami inspektora nadzoru i inwestora. "Wyjęliśmy ten list z butelki, która była uszkodzona i postanowiliśmy włożyć go w miedzianą tubę. Dodaliśmy garść monet i +Gazetę Olsztyńską+ z 1 września 1980 roku, w której był artykuł o remoncie ratuszowej wieży" - wspominał Zalewski.
List, który znalazł mistrz Zalewski i jego ekipa został napisany 2 lipca 1914 roku odręcznym pismem gotyckim zwanym powszechnie szwabachą. Jego autorem był szef ekipy wykonującej prace blacharskie w nowo budowanym ratuszu Paul Bernhard Alberth Heinrici, który - jak się wydaje z treści listu - używał imienia Alberth. "Napisał, że własnoręcznie sporządził ten list i podpisał, a potem podpisy własnoręcznie złożyli wymienieni w nim ludzie" - przetłumaczył Bętkowski dodając, że Alberth Heinrici stwierdził, że wykonywał w budynku roboty blacharskie. Następnie list podpisała żona Albertha Ottilie z domu Gerns (znana w przedwojennym Olsztynie rodzina - PAP) oraz ich synowie i żony, wszyscy o nazwisku Heinrici: Bruno, Aloyziusz, Paul, Agnes, Erich, Elisabeth, Hildegard, Alfons, Richard i Oskar. Wymieniono także personalia czeladnika Bruno Karnieckiego. Na boku pisma wymieniono czeladników, którzy akurat byli nieobecni i nie podpisali się własnoręcznie: Frans Ohl, Aloyzius Malewski, Maks Shus, Piara Beyer oraz uczeń Aloyzius Rieger.
Bętkowski zwrócił uwagę, że odnalezienie tego listu uwierzytelnia fotografię miasta datowaną na 1914 rok, którą zrobiono ze sterowca. Zdjęcie to znajduje się tuż przy wejściu do Muzeum Nowoczesności i widać na nim rusztowania stojące przy budowanym gmachu ratusza, m.in. przy wieży. Zapewne to w tym czasie w wiatrownicy rodzina Heinrici umieściła kapsułę czasu.
Odnaleziony w kapsule list mistrzów blacharskich przez najbliższy tydzień będzie można oglądać w Zajezdni Trolejbusowej, następnie dyrektor Archiwum Państwowego prof. Norbert Kasparek zapowiedział, że zostanie on poddany konserwacji.
Z "Gazety Olsztyńskiej" z 1 września 1980 roku można się był dowiedzieć, że w związku z remontem wieży ratusza wniesiono na nią 2 tony miedzianej blachy, która miała pokryć całą kopułę. Ówczesny wiceprezydent miasta Bogdan Boliszewski informował jednak, że przegląd kopuły wykazał, że nie trzeba jej całej wymieniać, bo "sporo elementów jest jeszcze w bardzo dobrym stanie". Zdecydowano o wymianie blachy z miejsc, w których zauważono "szczerby po pociskach z ostatniej wojny". (PAP)
Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ pat/