1989 rok był dla Polski i innych państw „demokracji ludowej” czasem zmian, wręcz przełomu. W 1989 r. rozpoczął się upadek komunizmu europejskiego i droga tych krajów do demokracji. W Polsce zapoczątkowały ją obrady Okrągłego Stołu, a przyspieszyły częściowo demokratyczne (a w przypadku Senatu w pełni wolne) wybory do parlamentu z 4 czerwca 1989 r. Pod koniec tego roku – w grudniu – więzienie opuścił również ostatni więzień polityczny Józef Szaniawski. Z drugiej strony nadal trwało niszczenie akt Służby Bezpieczeństwa, która zacierała ślady swojej – często przestępczej – działalności, a także ginęły ostatnie osoby z rąk tzw. nieznanych sprawców. I – co może zaskakiwać – nie byli nimi działacze opozycji, lecz osoby duchowne.
Taki los spotkał trzech kapłanów – Stefana Niedzielaka (20 stycznia 1989 r.), Stanisława Suchowolca (10 dni później) oraz Sylwestra Zych (11 lipca). Dlaczego właśnie ich spotkał taki los wyjaśniają zresztą – przynajmniej po części – ich życiorysy.
Ksiądz Niedzielak był z całej trójki najstarszy – urodził się w 1914 r. W czasie II wojny światowej pełnił (pod pseudonimem „Zielony”) funkcję kapelana wojskowego w Narodowej Organizacji Wojskowej obwodu Łowicz, a także współpracował z delegaturą rządu londyńskiego na województwo łódzkie. Po wojnie zaś wstąpił do Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Nic zatem dziwnego, że był autorem wielu patriotycznych kazań z okazji różnych rocznic narodowych (m.in. 17 września za poległych na wschodzie, w ostatnią niedzielę kwietnia za oficerów polskich zamordowanych w Katyniu, 15 sierpnia za poległych w wojnie polsko-bolszewickiej, 11 listopada w rocznice odzyskania niepodległości czy śmierci Józefa Piłsudskiego). Był również współautorem apelu Komitetu na Rzecz Samostanowienia Narodu z dnia 23 sierpnia 1979 r. o wolne wybory. Szczególnie mocno zaangażował się w upamiętnianie Polaków pomordowanych w Związku Sowieckim, był współtwórcą Sanktuarium Poległych i Pomordowanych na Wschodzie przy kościele św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach. Był również współtwórcą oraz opiekunem wspólnoty „Rodzina Katyńska – Rodzina Polska”. I to właśnie jego działalność „na odcinku wschodnim”, starania o upamiętnienie pomordowanych przez Sowietów sprowadziła na niego kłopoty – był prześladowany przez „nieznanych sprawców” – często zdarzały się „głuche telefony” i listy z pogróżkami, w rodzaju: „Jak nie przestaniesz, to skończysz jak Popiełuszko”. Ponadto kilka miesięcy przed śmiercią została rozpętana przeciw niemu kampania oszczerstw – w celu skompromitowania go w oczach parafian i władz kościelnych rozpuszczano najohydniejsze plotki. Zdarzały się również i pobicia, a nawet próby porwania i napady. 20 stycznia 1989 r. – późnym wieczorem – został brutalnie zamordowany przez „nieznanych sprawców” w swoim mieszkaniu na plebanii parafii św. Karola Boromeusza w Warszawie, której był proboszczem. Najpierw bestialsko go pobito, a potem dosłownie złamano mu – prawdopodobnie ciosem karate – kark. Tymczasem w mediach zaczęto rozpowszechniać wersję, że ks. Niedzielak miał zginąć w wyniku nieszczęśliwego zbiegu wydarzeń – upadku z fotela. I to, mimo, że przeprowadzone ekspertyzy wykazały, że było to absolutnie wykluczone…
Ksiądz Stanisław Suchowolec był dużo młodszy od ks. Stefana Niedzielaka – urodził się w 1958 r. – ale był z kolei bardziej zaangażowany we współpracę z opozycją. Pełnił funkcję kapelana białostockich struktur Konfederacji Polski Niepodległej, a także białostockiego oddziału Komisji Interwencji i Praworządności NSZZ „Solidarność”. Od listopada 1984 r. odprawiał comiesięczne msze za Ojczyznę. Był również inspiratorem izby pamięci i symbolicznego grobu ks. Popiełuszki w Suchowoli, członkiem Niezależnego Ruchu Społecznego „Solidarności” im. ks. Jerzego Popiełuszki oraz założycielem Duszpasterstwa Robotników w Białymstoku. Z tego powodu dostawał podobną korespondencję, jak ks. Niedzielak. Ponadto kilkukrotnie uszkodzono mu samochód. W końcu – w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 r. – zginął w swoim mieszkaniu na plebanii kościoła Niepokalanego Serca Maryi w Dojlidach, którego był wikarym. W wersji propagowanej przez władze PRL w wyniku pożaru, którego przyczyną według prokuratury miał być rzekomo zepsuty grzejnik elektryczny. Dopiero kilka lat później ustalono, że doszło do podpalenia przez nieustalonych sprawców. Ksiądz Suchowlec zmarł z zaczadzania, ale przed śmiercią został – podobnie jak ks. Niedzielak – pobity.
Ksiądz Sylwester Zych, który urodził się w 1950 r., był – jak się zdaje – z całej trójki zamordowanych kapłanów najbardziej znienawidzony przez władze PRL, a przynajmniej przez funkcjonariuszy resortu spraw wewnętrznych. Przyczyną tego był fakt udzielania przez niego w czasie stanu wojennego wsparcia (przechowywanie zdobytej broni) członkom konspiracyjnej, młodzieżowej grupy Powstańcza Armia Krajowa z Grodziska Mazowieckiego, której członkowie przypadkowo śmiertelnie postrzelili (w połowie lutego 1982 r.) sierżanta Milicji Obywatelskiej Zdzisława Karosa. Z tego powodu ks. Zych został skazany (w listopadzie 1982 r.) w pokazowym procesie za próbę obalenia siłą ustroju PRL i przynależność do organizacji zbrojnej na cztery lata więzienia. Potem w wyniku rewizji Sąd Najwyższy podwyższył wymiar kary do sześciu lat. Został osadzony w Zakładzie Karnym w Braniewie, w ciężkich warunkach – wolność odzyskał we wrześniu 1986 r. I został kapelanem Konfederacji Polski Niepodległej, którym był do swej śmierci. Również on otrzymywał anonimowe listy, a także telefony z pogróżkami, a w maju 1989 r. został napadnięty i pobity w Warszawie. Jego ciało znaleziono 11 lipca 1989 r. w nocy na dworcu PKS w Krynicy Morskiej. Za przyczynę zgonu uznano zatrucie alkoholem. Znaleźli się nawet świadkowie, którzy stwierdzili przed kamerami Telewizji Polskiej, że miał tego wieczora rzekomo spożyć w jednej z knajp – w towarzystwie tajemniczego starszego mężczyzny – co najmniej litr wódki na głowę i zataczając się opuścić lokal. Tę wersję lansowały potem władze PRL, ignorując fakt, że na ciele kapłana było ponad pięćdziesiąt uszkodzeń, w tym zasinienia i obrażenia wokół ust, szyi, torsu, głowy i żeber w rejonie kręgosłupa. Uznano, że miały one rzekomo powstać, kiedy pijany upadał. Zignorowano również fakt, że stężenie alkoholu w zgięciu łokciowym było znacznie wyższe, niż w innych częściach ciała – uznano, że nakłucia na jego ciele powstały w wyniku reanimacji. Podobnie jak fakt, że ks. Sylwester Zych był zaangażowany w działalność Ruchu Otrzeźwienia Narodu – antyalkoholowej akcji rozpoczętej przez Episkopat. Nie wspominając już o takim „szczególe”, jak ten, że podczas wspomnianego wcześniej pobicia w Warszawie próbowano mu wlewać do ust wódkę czy, że do żadnej restauracji się tego dnia nie planował udawać się.
To z pewnością najbardziej tajemnicze z zabójstw księży w 1989 r. Wszystkie trzy – oprócz prowadzenia przez zamordowanych działalności, która nie mogła podobać się władzom PRL i szykan spadających na nich z tego powodu (zwłaszcza pogróżek) – łączy również fakt zainteresowania ze strony Służby Bezpieczeństwa. I to zainteresowania nie tylko za życia, ale również po śmierci. Funkcjonariusze śledzili bowiem nawet uroczystości pogrzebowe zabitych kapłanów, odnotowując gdzie i kiedy je odprawiano, jaka była treść kazań i innych przemówień, kto uczestniczył w pogrzebach, jakie się pojawiały na nich transparenty etc. I tak np. podczas pochówku ks. Sylwestra Zycha nie przeoczono gorzkich słów Wojciecha Ziembińskiego, który brał zresztą udział we wszystkich trzech pogrzebach: „Dzisiaj, tu nad grobem trzeciego zamordowanego w tym roku kapłana, powinna stać ta elita, która się za taką uważa, a która dzisiaj w budynku na Wiejskiej pertraktuje, który z komunistów, który z popleczników Moskwy ma zostać prezydentem”. Oskarżał on zresztą otwarcie funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa („tych, którzy są na służbie”) o zamordowanie księży Popiełuszki, Niedzielaka, Suchowolca i Zycha. Nie sposób się z nim dzisiaj nie zgodzić. Otwartym pozostaje natomiast pytanie, czemu do tych mordów doszło, a także czemu ich ofiarami padli właśnie kapłani. Nieznane również – niestety – nadal pozostają personalia sprawców.
Grzegorz Majchrzak
Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
Źródło: Muzeum Historii Polski