Żołnierze różnych formacji z wielu krajów od czasów II wojny po współczesność zawładnęli Błoniami w Bielsku-Białej, gdzie w sobotę rozpoczął się dwudniowy Zlot Pojazdów Militarnych "Operacja Południe". Jak mówią uczestnicy, dla nich to pasja i styl życia.
„Uczestniczymy w takich zlotach, by pokazać ludziom naszą pasję. U mnie się ona zrodziła, gdy byłem dzieckiem. Ojciec pokazywał mi zdjęcia z wojska, gdzie był kierowcą Gaza 67. Dziś mam dwa takie samochody. Dla mnie to styl życia” – powiedział Rajmund Szombara z gliwickiego Stowarzyszenia Miłośników Jazdy Terenowej Mutt
Rekonstrukcje historyczne to dość kosztowne hobby. Zdaniem Piotra Myrchy z Warszawy umundurowanie może kosztować od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych. On sam wciela się w żołnierza amerykańskiej jednostki Navy Seals Devgru z operacji Neptun Spear, w wyniku której zginął przywódca terrorystycznej organizacji Al-Kaida Osama bin Laden.
„W Polsce ciężko dostać taki sprzęt. Kompletowałem go od listopada ubiegłego roku. Najwięcej kopii pochodzi z Hong Kongu. Oryginały są oczywiście ze Stanów Zjednoczonych. Cena kompletu zależy od tego, jak dużo posiadamy elementów oryginalnych. Im ich więcej, tym drożej” – powiedział.
Myrcha dodał, że miłośników jednostki, którą rekonstruuje, jest niewielu. „To jednostka droga w rekonstrukcji, jest nas trzech, czterech w Polsce. Koledzy są z Gdańska, Poznania. Skrzykujemy się przez Internet, ale nie mamy zbyt wielu okazji, żeby się spotkać” – dodał. Okazję do spotkań daje „Operacja Południe”. „Panuje tu świetna atmosfera. Spotykamy się ze znajomymi. To świetna zabawa i nasza pasja” – dodał.
Imprezę zainaugurowała parada kilkudziesięciu pojazdów militarnych, które przejechały ulicami Bielska-Białej. Sporo było Willysów, sowieckich Gazów oraz amerykańskich Humvee. W kolumnie zaprezentowały się wojskowe ciężarówki i transportery opancerzone, były też czołgi T34 i T72 na lawetach i szwedzki przegubowy pojazd gąsienicowy Bandvagn.
Imprezę zainaugurowała w sobotę parada kilkudziesięciu pojazdów militarnych, które przejechały głównymi ulicami Bielska-Białej. Sporo było Willysów, sowieckich Gazów oraz popularnych amerykańskich Humvee. W kolumnie zaprezentowały się wojskowe ciężarówki i transportery opancerzone. Były czołgi T34 i T72, które pokonały główne ulice na lawetach, by chronić nawierzchnię, a także szwedzki przegubowy pojazd gąsienicowy Bandvagn, przystosowany do jazdy po torfowiskach i w głębokim śniegu.
„Największa atrakcją zlotu jest możliwość zobaczenia polskiego lekkiego czołgu rozpoznawczego TKS z września 1939 roku, a także miny Goliath, którą Niemcy używali podczas tłumienia Powstania Warszawskiego” – powiedział organizator imprezy Rafał Bier.
Impreza zorganizowana została z myślą o miłośnikach techniki wojskowej. Jej celem jest prezentacja pojazdów wojennych i umundurowania załóg. W zlocie, jednym z największych w Polsce, uczestniczą też miłośnicy militariów z Czech, Słowacji, Belgii i Holandii. Bazą są bielskie Błonia, gdzie odbywają się pokazy sprzętu wojskowego oraz rekonstrukcje potyczek. (PAP)
szf/ ura/