Rząd Hiszpanii w 38. rocznicę śmierci gen. Franco, która przypada 20 listopada, ponownie odrzucił wniosek opozycji o zmianę Doliny Poległych pod Madrytem w "symbol pojednania Hiszpanów'" przez przeniesie sarkofagu dyktatora w inne miejsce, jakie wyznaczy rodzina.
Wnętrze olbrzymiej bazyliki wykutej w skalistym wzgórzu przez robotników przymusowych - obrońców republiki uwięzionych po przegranej przez nich wojnie (1936-1939) stało się mauzoleum generała Francisco Franco i założyciela partii nacjonalistycznej Falanga, rozstrzelanego przez republikanów 20 listopada 1936 roku Jose Antonio Primo de Rivery.
Prace przy budowie mauzoleum Doliny Poległych trwały od 1940 do 1958 roku i wykorzystano do nich 15 000 jeńców wojennych i zwolenników republiki, których aresztowania i egzekucje trwały jeszcze ponad 10 lat po wojnie domowej.
W kamiennych kryptach spoczywają prochy 33 847 ofiar spośród poległych po obu stronach frontu. Zostały tam przeniesione w 1959 roku (bez zgody rodzin, jak podkreśla opozycja), wśród nich wielu przymusowych budowniczych Doliny Poległych, którzy nie wytrzymali pracy w kamieniołomach.
Od wielu lat partia socjalistyczna i inne siły polityczne w Hiszpanii proponują nadanie Dolinie Poległych innej niż dotąd symboliki, aby stała się miejscem "pochówku wszystkich ofiar wojny domowej i pojednania narodowego". W tym celu proponują przeniesienie grobu zmarłego dyktatora.
Minister sprawiedliwości w rządzie Partii Ludowej Alberto Ruiz Gallardon, nawiązując do kosztów całej przebudowy Doliny Poległych proponowanej przez opozycję (miałyby wynosić 13 milionów euro), oświadczył, że w dobie kryzysu Hiszpanii nie stać na taki wydatek.
Partia socjalistyczna wyraziła ostatnio zrozumienie dla tego argumentu, jednak jej przedstawiciele podkreślają, że na razie chodzi jedynie o "symboliczny gest", jakim byłoby przeniesienie prochów gen. Franco w inne miejsce. (PAP)
ik/ mc/