Doskonałe miejsce na karnawał, najgorsze na codzienne życie - tak na Wenecję patrzą jej byli już mieszkańcy, którzy stamtąd uciekli. Z danych władz miejskich wynika, że exodus nie ma końca. W zeszłym roku historyczne centrum opuściło następnych kilkaset osób.
Wenecki urząd statystyczny od lat monitoruje wciąż rosnące zjawisko ucieczki ludności z tego miasta. Rekordową liczbę mieszkańców Wenecji zanotowano w 1951 roku - było ich wtedy 174 tysiące. Ale już dwadzieścia lat później liczba ludności spadła do 108 tysięcy.
Jak wynika z ogłoszonych właśnie danych obecnie mieszka tam 56 tysięcy ludzi, czyli trzy razy mniej niż sześć dekad temu. Przez cały ten czas ucieczka z miasta nigdy nie została powstrzymana. Dominuje zarazem przekonanie, że nie ma żadnych szans na to, aby tendencję tę powstrzymać. Podkreśla się to czasie, gdy w związku z tegorocznym karnawałem rozpoczął się tradycyjny najazd turystów z całego świata na Wenecję.
Ci, którzy nie wytrzymują rytmu i stylu życia nad Canal Grande, zwracają uwagę, że miasto zostało niemal całkowicie dostosowane do wymagań turystów, kosztem stałych mieszkańców. Masowo znikają sklepy spożywcze i podstawowe punkty usługowe oraz urzędy. Łatwiej kupić wysadzaną drogimi kamieniami maskę karnawałową niż bochenek chleba - narzekają wenecjanie. Zauważa się, że brak sklepów i niemożność załatwienia wielu podstawowych spraw denerwuje ich bardziej niż konieczność chodzenia w wysokich kaloszach w wodzie po kolana, gdy tak zwana acqua alta zalewa centrum.(PAP)
sw/ az/