Kolejnego oczyszczenia wymaga skażony ołowiem plac Jana Pawła II przed katedrą Notre Dame, zniszczoną w pożarze, jaki wybuchł w kwietniu zeszłego roku. Władze regionu paryskiego liczą, że dziedziniec zostanie udostępniony zwiedzającym już w marcu.
Prefekt Ile de France (regionu paryskiego) Michel Cadot, przesłuchiwany w środę wraz z sekretarz generalną prefektury Magali Charbonneau przez parlamentarną misję w sprawie odbudowy katedry, oświadczył, że w lutym wypróbowana zostanie nowa metoda usuwania zanieczyszczeń. Wyraził nadzieję, że dziedziniec zostanie otwarty już miesiąc później.
Podczas pożaru katedry 15 kwietnia ub. roku roztopiła się i spadła jej ołowiana iglica. Ogień roztopił i rozproszył setki ton tego szkodliwego dla zdrowia metalu znajdującego się w dachu i więźbie dachowej świątyni.
Latem okazało się, że w pewnych miejscach wokół katedry ołowianych odpadów było tak dużo, że trzeba było wstrzymać prace remontowe i zamknąć sąsiednie ulice. Następnie procedurom oczyszczania poddane zostały osoby pracujące we wnętrzu katedry.
Różne próby pozbycia się cząsteczek ołowiu, które wgryzły się w porowatą nawierzchnię i szpary w bruku, nie dały oczekiwanych rezultatów. Zawiodło też mycie pod bardzo wysokim ciśnieniem.
Tym razem po oczyszczeniu nawierzchnia dziedzińca ma zostać pokryta przezroczystą żywicą syntetyczną, co - jak zapowiada prefektura - pozwoli zachować dotychczasowy charakter tego miejsca, jednocześnie dzięki właściwościom antypoślizgowym chroniąc zwiedzających przed upadkiem. Prefekt Cadot zapowiedział, że prace zaczną się w połowie lutego.
Trudno o podanie precyzyjnej daty, gdyż nakładanie żywicy wymaga odpowiednich warunków atmosferycznych, materiał ten nie znosi ulewnego deszczu ani zimna – tłumaczył prefekt.
Na otwarcie dziedzińca musi wyrazić zgodę regionalny urząd zdrowia - podkreśliła sekretarz generalna prefektury Magali Charbonneau.
Francuskie media przypominają, że latem ubiegłego roku władzom sanitarnym zarzucano, że bagatelizowały zagrożenie z powodu zanieczyszczenia ołowiem i zbyt późno przyznały, jak bardzo jest ono niebezpieczne. W rezultacie instytucje sanitarne stały się o wiele ostrożniejsze – komentował w czwartek dziennikarz radia France Info.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
llew/ akl/