Mamy do czynienia z falą apostazji, która wzbiera. Jeśli ktoś odchodzi od Kościoła, bo ma złe doświadczenie, to lekarstwem może być jedynie doświadczenie dobre. Trzeba tworzyć miejsca, do których można człowieka zaprosić z przekonaniem, że tu doświadczy Kościoła inaczej – powiedział PAP metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś.
W Warszawie odbyła się prezentacja publikacji „Zanim odejdziesz… Kilka słów do osób rozważających wystąpienie z Kościoła katolickiego” przygotowana przez Instytut Nauk Teologicznych Wydziału Teologii KUL. To materiał do przemyśleń dla osób, które chcą dokonać aktu apostazji, oraz pomoc dla duszpasterzy – powiedział ks. prof. Przemysław Kantyka, dziekan Wydziału Teologii KUL.
Porzucenie wiary chrześcijańskiej było w dawnej Polsce surowo karane, a pierwszą apostatką skazaną na śmierć była Katarzyna Weiglowa, spalona na stosie w 1539 r. Współcześnie apostatami, choć niesłusznie, nazywa się także konwertytów, m.in. Józefa Piłsudskiego.
Apostazja nie jest realnym problemem polskiego Kościoła. Nie spodziewam się, by nawet jej propagowanie przyczyniło się do wzrostu liczby osób, które wyrzekają się wiary - podkreślił w wywiadzie dla PAP jezuita o. Marek Blaza. O. Blaza jest trirytualistą, czyli może sprawować sakramenty i nabożeństwa w obrządkach: bizantyjsko-ukraińskim, bizantyjsko-rumuńskim i łacińskim. Jest też wykładowcą teologii ekumenicznej i dogmatycznej w Papieskim Wydziale Teologicznym Collegium Bobolanum w Warszawie oraz Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim we Lwowie.
Katolicki akt apostazji przypomina średniowieczne praktyki wykluczenia ze społeczności ludzkiej. W oczach Kościoła człowiek, który go dokonał, umarł - opisuje historyk religii prof. Zbigniew Mikołejko. Dodaje, że jednocześnie rzeka wiernych odpływa z Kościoła dyskretnie. "Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, ale przez wiele wieków w historii wspólnota ludzka nie była wspólnotą narodu, czy państwa, ale wspólnotą wiary. Jeśli ktoś się tej wiary wyrzekał, stawiał się poza społeczeństwem" - wyjaśnia prof. Mikołejko.