100 lat temu, 3 czerwca 1922 r., urodził się Wiesław Michnikowski – aktor filmowy i teatralny. „Michnikowski był aktorem, który przeszedł do historii jako komik, jednak w jego przypadku to określenie nie jest wystarczające. Jego komizm miał w sobie rys tragizmu, odcień pewnego smutku, melancholii, bohater Michnikowskiego był liryczny, neurotyczny” – mówi PAP Michał Smolis z Instytutu Teatralnego.
„Najbardziej ceniłem teatr. Radio lubiłem z dwóch powodów: po pierwsze, nie trzeba było uczyć się tekstu na pamięć. A po drugie, dlatego że nie było mnie widać. Na trzecim miejscu w mym sercu jest kabaret” - powiedział Wiesław Michnikowski w wywiadzie, którego udzielił Polskiemu Radiu w 2008 r.
Urodził się w Warszawie, gdzie mieszkał właściwie przez całe życie. Zgodnie z życzeniem matki – miał być księdzem. Jak sam wspominał: „w rodzinie był przecież i prałat, i kanonik... A ja zszedłem na złą drogę”. Jego debiut sceniczny odbył się jednak w religijnych okolicznościach – wystąpił w swoim parafialnym kościele Wszystkich Świętych przy placu Grzybowskim, gdzie przy akompaniamencie organów zaśpiewał arię z „Bajadery”. „Biedna mama była tym nieco przerażona i szczerze mnie za ten wybryk zrugała” – opowiadał w rozmowie z Jolantą Ciosek („Liryzm charakterystyczny”, „Dziennik Polski”, 13 sierpnia 2005).
„Najbardziej ceniłem teatr. Radio lubiłem z dwóch powodów: po pierwsze, nie trzeba było uczyć się tekstu na pamięć. A po drugie, dlatego że nie było mnie widać. Na trzecim miejscu w mym sercu jest kabaret” - powiedział Wiesław Michnikowski w wywiadzie, którego udzielił Polskiemu Radiu w 2008 r.
W czasie II wojny światowej pracował, kończąc jednocześnie technikum samochodowe, bo – jak sam tłumaczył - „licea były przez okupanta zamknięte”. Zdobyte doświadczenie mechanika zaprowadziło go na studia politechniczne w Lublinie. Wtedy też na horyzoncie pojawiło się aktorstwo. W 1945 r. razem z kolegami Michnikowski przygotowywał przedstawienia odgrywane w Teatrze Domu Żołnierza w Lublinie. Tam wypatrzył go Karol Borowski – przedwojenny aktor i reżyser. To dzięki niemu trafił do Studia Dramatycznego w Lublinie, a w 1946 r. zdał egzamin eksternistyczny.
Występował na tamtejszych scenach – w Teatrze Domu Żołnierza (1945-46) i Miejskim (1946-47), następnie w warszawskim Teatrze Klasycznym (1947-48). Wrócił na pewien czas do Lublina, gdzie grał w Teatrze im. Juliusza Osterwy (1948-51), by w końcu przenieść się do Warszawy, tym razem już na stałe, gdzie występował w Teatrze Młodej Warszawy (1951-56), Teatrze Komedia (1956-57), Teatrze Współczesnym (1958-70 oraz 1971-92), a także Teatrze Polskim (1970-71).
Michnikowski zagrał wiele ważnych ról w niemal wszystkich polskich premierach Sławomira Mrożka: „Zabawie”, „Tangu”, „Szczęśliwym wydarzeniu”, „Emigrantach”, „Krawcu” czy „Wdowach”. Współpracował z największymi polskimi reżyserami i inscenizatorami, m.in.: Leonem Schillerem, Aleksandrem Bardinim, Konradem Swinarskim, Jerzym Kreczmarem, Andrzejem Łapickim, Zygmuntem Hübnerem. Najczęściej jednak współpracował z Erwinem Axerem, swoim mentorem i dyrektorem Teatru Współczesnego. Zresztą to we Współczesnym, gdzie Michnikowski spędził 33 sezony, znalazł scenicznego partnera, czyli Mieczysława Czechowicza, z którym pracował również przy programach telewizyjnego Kabaretu Starszych Panów. Z Czechowiczem zagrał pamiętną rolę AA w wyreżyserowanych przez Jerzego Kreczmara „Emigrantach” (1975) Mrożka. Michnikowski ponad 175 razy pojawił się również w spektaklach Teatru Polskiego Radia. Za jego role władze PR uhonorowały go w 2006 r. nagrodą Splendor Splendorów. W dorobku miał także 45 kreacji w Teatrze Telewizji (w tym tak ważne, jak rola Podkolesina w „Ożenku” Gogola w reż. Ewy Bonackiej, 1976).
W rozmowie z PAP Michał Smolis z Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego podkreślił, że „Michnikowski był aktorem, który przeszedł do historii jako komik, jednak w jego przypadku to określenie nie jest wystarczające”. „Jego komizm miał bowiem w sobie rys tragizmu, odcień pewnego smutku, melancholii, bohater Michnikowskiego był liryczny, neurotyczny” – wyjaśnił teatrolog. Jak zastrzegł, nie odnosiło się to tylko do najpopularniejszych kreacji kabaretowych Michnikowskiego, ale przede wszystkim do ról teatralnych. Teatrolog wskazał ponadto, że repertuar, w którym Michnikowski grał, był różnorodny: obok dramaturgii klasycznej – sztuk Aleksandra Fredry czy Williama Shakespeare’a – istotna była dramaturgia współczesna.
„Po 1956 roku grał we współczesnym dramacie absurdu, zachodnim – utworach Samuela Becketta czy Harolda Pintera i polskim – szeregu sztuk Mrożka. Erwin Axer mówił o Michnikowskim, że wręcz +był urodzony do Mrożka+. Autor +Tanga+ nie lubił przesady, a Michnikowski cenił sobie powściągliwość, redukował środki” – zwrócił uwagę Smolis.
W rozmowie z PAP Michał Smolis z Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego podkreślił, że „Michnikowski był aktorem, który przeszedł do historii jako komik, jednak w jego przypadku to określenie nie jest wystarczające”. „Jego komizm miał bowiem w sobie rys tragizmu, odcień pewnego smutku, melancholii, bohater Michnikowskiego był liryczny, neurotyczny” – wyjaśnił teatrolog.
„Aktora porównywano również z jednej strony do postaci wykreowanej przez Charliego Chaplina, z drugiej widziano w nim, ze względu na zdolności mimiczne, brawurową skłonność do burleski, podobieństwo do Stana Laurela, czyli filmowego Flipa. Sam Michnikowski wypierał się jednak świadomego nawiązania do dziedzictwa Chaplina” – powiedział PAP Michał Smolis.
Michnikowski zagrał w ponad 40 filmach. Do jego najbardziej znanych ról zalicza się postać Jej Ekscelencji w „Seksmisji” (1983) w reżyserii Juliusza Machulskiego. „A wszystko przez Erwina Axera. To on zawsze mówił, że widziałby mnie w roli jakiejś uroczej starszej damy. Jakoś w teatrze nie było okazji, więc gdy Julek Machulski zaproponował mi rolę Wielkiej Ekscelencji, postanowiłem ją przyjąć i pozwoliłem sobie zadedykować ją Erwinowi” – wyjaśnił Michnikowski w jednym z wywiadów. Aktor wystąpił także m.in. w takich filmach, jak „I Ty zostaniesz Indianinem”, „Gangsterzy i filantropi”, „Pożarowisko”, „Hydrozagadka”, „Żona dla Australijczyka”, „Hallo, Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy”, „Akademia Pana Kleksa”, „Podróże Pana Kleksa”, „Skutki noszenia kapelusza w maju”, a także w serialach: „Wojna domowa”, „Klub profesora Tutki”, „Czterej pancerni i pies”, „Jan Serce”, „Pięć dni z życia emeryta”, „Sprawy domowe”. Michnikowskiego można było usłyszeć w polskiej wersji językowej serialu animowanego „Smerfy” (1981-89), w którym znakomicie dubbingował postać Papy Smerfa.
Poza teatrem, radiem, filmem i telewizją popularność Michnikowskiemu przyniosły występy kabaretowe. W 1958 r. związał się z Polskim Radiem, został jednym ze stałych gości programu rozrywkowego „Podwieczorek przy mikrofonie”. W tym samym roku związał się z Kabaretem Starszych Panów Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. W swoich rozmaitych kreacjach okazał się najczęstszym gościem Starszych Panów – wystąpił bowiem w aż piętnastu wieczorach. Można go było podziwiać jako Artystę Malarza, Bonawenturę, Chlacza, Drania, Dziecię Tkaczy, Inkasenta, docenta Kurniewicza – specjalistę w zakresie erotologii porównawczej, Mężczyznę w Pidżamie, Prezesa Hortensję, Rumianka, Kontradmirała Sadzawkę, Samobójcę Miłosnego, Sekretarza, Sturdyłłę (Pogodny Staruszek) czy Wujka. Przede wszystkim był jednak Niedużym. „Zabiedzonym człowieczkiem, w zniszczonym płaszczyku i takimż kapelusiku. Wiecznie zatroskanym miłośnikiem pomidorów. Próbującym opędzić się od natarczywego Sporego (Mieczysław Czechowicz)” – opisuje Izolda Kiec w swojej książce „Historia polskiego kabaretu”.
Michnikowski tak sam wspominał tę postać: „Dostawałem propozycję, gotowy tekst. Zawsze byłem zachwycony. Raz mi nie pasowało – jak pierwszy raz przeczytałem tekst piosenki +Addio pomidory!+, to mi się strasznie nie podobał. Nie wiedziałem, co mam z tym zrobić. Przecież człowiek normalnie nie może wygłaszać takich tekstów. W końcu wpadłem na taki pomysł, żeby zrobić to z pozycji jakiegoś takiego niewydarzonego facecika, który paple takie rzeczy. Zaproponowałem. Oni kupili i tak zostało. Robiłem tego Niedużego do tego stopnia, że potem chcieli kontynuować tę postać. Tak zawiązali się Spory i Nieduży, którego z Mieciem Czechowiczem robiliśmy od tamtego czasu. […] te postaci robiliśmy z Mietkiem błyskiem oka, wyczuciem drugiego, aktorskim psim węchem. Jednym słowem, w sposób, którego nie sposób ustalić słowami. Zresztą, co tu dużo gadać, jak się miało takiego partnera jak się ma – wszystko wychodziło. Poza tym… kiedyś z Mieciem, na jakiejś kamerowej próbie, zrobiliśmy tak: On zaczął mieć pretensje, że ja go zasłaniam. Stoję przed kamerą i zasłaniam! Zaczęliśmy od takich popychanek, potem była pyskówka, rozkręcaliśmy to coraz bardziej, awantura pomiędzy nami, zaczęło dochodzić do rękoczynów… Koledzy już się zaczynali gubić. O co w tym chodzi – robią nas w konia, czy nie? A tu pranie po mordach zaczyna wchodzić w grę. Panika w studiu. Skończyło się na tym, że wpadł strażak i zaczął nas rozdzielać. Wszyscy kupili!” (cytat za: I. Kiec „Historia polskiego kabaretu”).
Innymi przebojami Przybory i Wasowskiego w wykonaniu Michnikowskiego były „Wesołe jest życie staruszka”, „Jeżeli kochać, to nie indywidualnie” czy „Inwokacja”.
Z kabaretu „Dudek” Edwarda Dziewońskiego, do którego dołączył w latach sześćdziesiątych, pamiętnymi skeczami z jego udziałem są „Sęk” Konrada Toma i „Ucz się, Jasiu” Stanisława Tyma.
Z kolei z kabaretu „Dudek” Edwarda Dziewońskiego, do którego dołączył w latach sześćdziesiątych, pamiętnymi skeczami z jego udziałem są „Sęk” Konrada Toma i „Ucz się, Jasiu” Stanisława Tyma. Dziewoński znał Michnikowskiego i Wiesława Gołasa z Kabaretu Starszych Panów. „Obaj rewelacyjni, wybitni aktorzy, do tego – z poczuciem humoru, do tego – towarzyscy i jeszcze – przesympatyczni. Taki właśnie miał być nowy kabaret!” – napisała Izolda Kiec. Michnikowski był zresztą kabaretowym ojcem Jana Kobuszewskiego i obok Gołasa i Dziewońskiego stał się jednym z filarów "Dudka". „Spotkaliśmy się: +Dudek+, Wiesiek Gołas i ja. +Dudek+ wciąż kombinował – potrzeba czwartego chłopaka. Wtedy podsunąłem Kobusza. Spotykałem się z nim przy różnych robotach telewizyjnych. Graliśmy kiedyś w takim widowisku zatytułowanym +Przesada+ [Agnieszki] Osieckiej. Ja jakiegoś szczeniaka, on trupa-ducha. Była tam jeszcze Justyna Kreczmarowa, Basia Krafftówna, Alina Janowska, Rudzki. +Dudek+ nie orientował się w możliwościach Janka. A ja powiedziałem: Tylko Janek. I to się sprawdziło” – wspominał Michnikowski. Po latach Kobuszewski mówił tak: „Nie wiedziałem, że to Wiesiek zaproponował mnie na czwartego. Jestem mu za to serdecznie i głęboko zobowiązany. I wdzięczny, ponieważ doświadczenia kabaretowe bardzo mi się przydały w życiu teatralnym”. (cytaty za: Roman Dziewoński, „Sęk z Dudkiem”).
Michnikowski długo przygotowywał dowcipy, rozpracowywał sytuację sprzyjającą do zrobienia komuś kawału, który wywoła u świadków salwę śmiechu. Poczucie humoru nie opuszczało go także poza sceną. „To było w Łodzi. Rocznica urodzin Tuwima. Robiliśmy z +Dudkiem+ +Elegię starozakonną+. Całość nagrywana dla telewizji. Brało w tym udział mnóstwo kolegów. Podczas przerwy przyszła do mnie jakaś panienka z radia z prośbą o kilka zdań. Odpowiedziałem: Bardzo proszę. Panienka włączyła magnetofon i zaczęła tak: Właśnie mam przyjemność rozmawiać z panem Dziewońskim. Nie wyprowadziłem jej z błędu. Opowiedziałem o roli w +Eroice+, założeniu kabaretu +Dudek+… krótko mówiąc, wszystko to, co wiedziałem o +Dudku+ jej naopowiadałem. Nagrała wszystko. Na zakończenie dodałem: Proszę pani, chciałem tylko sprostować, że ja nie nazywam się Dziewoński, tylko… Gołas. Bardzo była tym wszystkim zdziwiona i odeszła” – wspominał Michnikowski (R. Dziewoński, „Sęk z Dudkiem”).
Podsumowaniem aktorsko-kabaretowych doświadczeń aktora stał się po latach recital pt. „Odrobina mężczyzny”, który został zrealizowany na scenie warszawskiego Teatru Ateneum przy współudziale Wojciecha Młynarskiego.
Wiesław Michnikowski zmarł 29 września 2017 r. Został pochowany na cmentarzu na Starych Powązkach.(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/