24 lipca 1924 roku urodziła się Krystyna Skuszanka – reżyser teatralna, dyrektorka, która wprowadziła nowohucki Teatr Ludowy do czołówki polskich scen. Przez nią też stołeczny Teatr Narodowy „spalił się ze wstydu”. Jako pierwsza w PRL wystawiła sztukę Karola Wojtyły.
„Przez blisko czterdzieści lat nadawała ton życiu teatralnemu w PRL” - napisał Rafał Węgrzyniak w artykule pt. „Sześć dyrekcji Skuszanki” (e-teatr.pl, 2023). „Jej kariera załamała się przedwcześnie po wprowadzeniu stanu wojennego, w rezultacie objęcia kierownictwa Teatru Narodowego w Warszawie z nadania władz komunistycznych. Zwolniona ze stanowiska po upadku komunizmu w Polsce w roku 1989, przez środowisko teatralne skazana na ostracyzm, umarła właściwie w zapomnieniu” - dodał.
Urodziła się w Kielcach 24 lipca 1924 r. jako córka Antoniego Skuchy i Marii z domu Górzyńskiej – nauczycielskiego małżeństwa. „Teatrem interesuje się od dziecka. Pierwsza rola: Koszałek Opałek. Pierwszy zespół: jako dziesięciolatka sprowadzała do domu całe tabuny dzieciaków z ulicy” – napisała Katarzyna Kobylarczyk w książce pt. „Kobiety Nowej Huty. Cegły, perły i petardy” (2020).
„Pochodzę z rodziny pedagogicznej i może dlatego ciągle stawiam sobie stopnie. Jeżeli widzę, że nie robię czegoś według własnych najwyższych wymagań, rezygnuję.”
W 1942 r. Skuszanka zdała konspiracyjną maturę, prowadziła tajne komplety gimnazjalne w Szczekocinach. Miała kontakty z Armią Krajową i Batalionami Chłopskimi. „Ściga ją gestapo. Dwukrotnie ucieka z niemieckiego aresztu, raz z karnego obozu pracy” – przypomniała Katarzyna Kobylarczyk, zastrzegając, że nic więcej o tych wydarzeniach nie wiadomo. „Informacje o nich zachowały się wyłącznie w życiorysach, które Skuszanka składa jako studentka” – wyjaśniła.
Po wojnie, w sezonie 1945/46 Skuszanka uczyła się aktorstwa w Studio Starego Teatru w Krakowie. Następnie była aktorką Teatru Polskiego i Nowego w Poznaniu – występowała pod nazwiskiem panieńskim matki. Jednocześnie studiowała polonistykę na Uniwersytecie Adama Mickiewicza - w Akademickiej Sekcji Teatru w czerwcu 1947 wystawiła „Krakusa” Cypriana Kamila Norwida.
W latach 1949-53 studiowała reżyserię w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie - była asystentką Erwina Axera w Teatrze Współczesnym. W 1952 roku w Teatrze Ziemi Opolskiej przygotowała swoje przedstawienie dyplomowe - „Sztorm” Władimira Billa-Biełocerkowskiego. Autorem scenografii byli Wojciech Krakowski i Tadeusz Kantor. „Wprawdzie tamten Kantor, to nie był Kantor z >>Umarłej klasy<<, to był >>normalny<< scenograf, ale jego prace były inne niż wszystko to, co się działo wtedy w polskiej scenografii” – wspominała Skuszanka w rozmowie z Tomaszem Miłkowskim („Trybuna”, 1998). „I kiedy przyjechał na premierę wybitny krytyk z Moskwy, prof. Markow, powiedział, że to jest najwybitniejsze przedstawienie rewolucyjnej romantyki, jakie ostatnio widział i że powinno ono być pokazywane w Moskwie jako przykład nowego, świeżego spojrzenia” - dodała.
Za tę inscenizację dostała nagrodę państwową III stopnia i kierownictwo artystyczne opolskiej sceny - poznała wówczas Jerzego Krasowskiego. Odtąd „Skuszankowie” – jak nazywali to małżeństwo przyjaciele - wspólnie tworzyli profil artystyczny kierowanych przez Skuszankę teatrów. „Reżyserski duet, który odegrał istotną rolę w dziejach teatru w komunistycznej Polsce” – ocenił Rafał Węgrzyniak.
„Bywam zadowolona z niektórych przedstawień. Cenię je wyżej niż samą siebie w oderwaniu od nich.”
„W Opolu jako kierownik artystyczny, Skuszanka próbowała stworzyć bardziej ambitny repertuar niż na tej, jednak prowincjonalnej, scenie uprawiano. W 1953 r. wyreżyserowała tam sztukę >>Miarka za miarkę<< (Szekspira) w scenografii Tadeusza Kantora. Przedstawienie bardzo ciekawe, nowatorskie. Przeszło prawie niezauważone przez ferującą wyroki krytykę warszawską. Może i dobrze, bo dzięki temu spektakl ten był punktem wyjścia do następnych realizacji, a mogłoby do nich nie dojść, gdyby władza odczytała jego sens” – mówiła PAP (2018) teatrolog Maria Napiontkowa z Instytutu Sztuki PAN.
W 1955 roku Skuszance, powierzono dyrekcję Teatru Ludowego w Nowej Hucie. Wystawiła tam, wspólnie z Krasowskim, „Księżniczkę Turandot” (1956) Carla Gozziego w scenografii Józefa Szajny. „Była to propozycja ludowej zabawy wywodzącej się z tradycji commedii dell’arte, a zarazem przypomnienie porewolucyjnej awangardy z bolszewickiej Rosji, ściślej zaś moskiewskiej inscenizacji Jewgienija Wachtangowa” – przypomniał Rafał Wegrzyniak.
„Skuszankowie” zainscenizowali potem jeszcze będący parabolą totalitaryzmu „Stan oblężenia” - dramatyczną wersję „Dżumy” Alberta Camusa (1958), „Oresteję” Ajschylosa (1960) i „Dziady” Mickiewicza (1962) w scenografii Szajny ze wznoszącą się pionowo rampą kolejową z obozu Auschwitz. Sama Skuszanka wyreżyserowała „Balladynę” (1956) i „Sen srebrny Salomei” (1959) Juliusza Słowackiego i jeszcze raz „Miarkę za miarkę” (1956) w dekoracji Kantora oraz „Burzę” (1959) w scenografii Szajny w dramaturgicznym ujęciu Jana Kotta. A także „Imiona władzy” (1957) Jerzego Broszkiewicza.
„Staje się jasne: nowohucki teatr nie będzie miał nic wspólnego z socrealizmem. Daleko mu nawet do realizmu. Skuszanka nie kryje tego w wywiadach i artykułach: jej inspiracją, źródłem, z którego czerpie opowieści dla Nowej Huty jest polski teatr romantyczny, chociaż w nowoczesnej interpretacji” – napisała Katarzyna Kobylarczyk.
„Kraków walił oknami i drzwiami” – mówił Franciszek Pieczka Maciejowi Nowakowi w odcinku 16. serialu dokumentalnego pt. „250 lat teatru polskiego” realizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego. „Teatr był atakowany, że to nie jest dla tego proletariatu, że to jest dla tych mieszczuchów krakowskich, dla tej inteligencji, i tak dalej…” – dodał. „Ta widownia poprzez te kontakty z tym teatrem, który niby nie był dla niej – ale już się w jakiś sposób zaaklimatyzowała do tego stylu, do tych środków przekazu. I ta widownia nie była już później taka stricte krakowska. Już potem ta Nowa Huta przychodziła (do teatru)” – wspominał.
Londyńskie pismo „Kontynenty. Nowy Merkuriusz Polski” w 1960 r. podało, że o miano czołowej i najciekawszej sceny w Polsce rywalizują łódzki Teatr Nowy Kazimierza Dejmka i nowohucki Ludowy Krystyny Skuszanki.
Na początku sezonu 1963/64 Skuszanka i Krasowski objęli kierownictwo artystyczne Teatru Polskiego w Warszawie - na krótko, bo 9 kwietnia 1964 r. zostali zwolnieni. 1 marca 1965 Krasowski i Skuszanka (jako dyrektor naczelna i artystyczna) objęli kierownictwo Teatru Dolnośląskiego we Wrocławiu. Na wrocławskiej scenie Krasowscy przypomnieli po raz pierwszy po wojnie dramaty Stanisławy Przybyszewskiej – „Sprawę Dantona” (1967) i „Thermidora” (1971). Powtarzali lub przygotowywali kolejne warianty swych głośnych inscenizacji - m.in. „Sen srebrny Salomei” (1967), „Życie snem” Pedra Calderona (1968), „Burza” (1969) i – po raz czwarty – „Miarka za miarkę”. Ich twórcze poszukiwania zyskały uznanie wrocławskiej widowni – także tej młodej. „Zaproszona na widownię młodzież początkowo przychodzi z winem w kieszeni i strzela do aktorów z procy, lecz z czasem się cywilizuje” – napisała Kobylarczyk.
„Za czasów Krasowskich nadrabiane były we Wrocławiu zaległości repertuarowe z kręgu rodzimej klasyki i nieprzypadkowo od sezonu 1965/66 (formalnie od roku 1969) Teatr Dolnośląski zmienił nazwę na Polski. W istocie Krasowscy realizowali we Wrocławiu program sceny narodowej” – ocenił Węgrzyniak. „Znamienne, że w roku 1968 otrzymali od władz PRL propozycję objęcia dyrekcji Teatru Narodowego w Warszawie po zdymisjonowanym Kazimierzu Dejmku. Odrzucili ją wówczas ze względu na lojalność wobec Dejmka i zaprzyjaźnionego z nimi Raszewskiego. Przyjęli – po upływie czternastu lat” - dodał.
Od 1968 r. Krystyna Skuszanka współpracowała z teatrami norweskimi, m.in. w Oslo, Bergen i Stavanger. W 1972 r. wrócili do Krakowa - Skuszanka objęła kierownictwo Teatru im. Słowackiego, a Krasowski został dyrektorem oraz rektorem tamtejszej PWST. „Znaleźli się jednak w cieniu Starego Teatru, który pod dyrekcją Jana Pawła Gawlika stał się sceną narodową i był w szczytowym momencie swej historii” – przypomniał Węgrzyniak.
Na deskach „Słowackiego” Skuszanka zainscenizowała „Lillę Wenedę” (1973) i kolejną komedię Szekspira – „Opowieść zimową” (1974); jako druga w PRL, wystawiła „Ślub” Witolda Gombrowicza (1975). „Ale jej przedstawienia były coraz słabsze i miały znikomy rezonans” – ocenił Węgrzyniak.
Sytuację zmieniła prapremiera „Brata naszego Boga” Karola Wojtyły – od trzech lat papieża Jana Pawła II – wstawiona 13 grudnia 1980 roku, równo rok przed stanem wojennym. „Skuszanka najpierw pisze do Watykanu list z prośbą o zgodę. Jest podekscytowana: to przecież pierwszy od 600 lat papież dramaturg. Jan Paweł II się zgadza. Spektakl jest gigantycznym sukcesem – przynajmniej, jeśli chodzi o frekwencję. Teatr tonie w zamówieniach z Polski, Ameryki, Australii. Firmy, stowarzyszenia i różnej maści organizacje chcą rezerwować po 1000, 2000 biletów na raz – a na widowni miejsc jest tylko 600” – napisała Katarzyna Kobylarczyk.
„Zespół aktorski Teatru im. Słowackiego doprowadził jednak do odejścia Krasowskich” – napisał Rafał Węgrzyniak. „Po zdławieniu posierpniowej rewolucji i ruchu Solidarność, upokorzeni Krasowscy zdecydowali się na objęcie 1 stycznia 1983 kierownictwa Teatru Narodowego w Warszawie po zwolnionym przez władze Adamie Hanuszkiewiczu” – przypomniał. W jego ocenie ostatnia dyrekcja Skuszanki i Krasowskiego „okazała się degrengoladą”. „Na otwarcie dyrekcji Skuszanka wystawiła +Zwolona + Norwida (16 kwietnia 1983) jako pamflet na Solidarność. Podobnie nikczemnej rzeczy dokonał Krasowski, 1 marca 1985 prezentując >>Geniusz sierocy<< Dąbrowskiej o królu Władysławie IV jako apologię I sekretarza PZPR Wojciecha Jaruzelskiego. 9 marca 1985 Teatr Narodowy spłonął – powiadano, że ze wstydu. Lecz Skuszanka i Krasowski sugerowali, że Narodowy podpaliła podziemna Solidarność” - wspominał Węgrzyniak. Po pożarze Teatr Narodowy przeniósł się do Teatru na Woli, grał też nadal w Teatrze Małym. Na pierwszej scenie Skuszanka wyreżyserowała m.in. „Dziady” (1987), a na drugiej „Burzę” (1989).
„Teatr Narodowy ze słusznym i zaangażowanym repertuarem, z programowym dydaktyzmem i niemal anonimowym zespołem nie leżał w zainteresowaniach ani masowych, ani indywidualnych widzów” - napisała Magdalena Raszewska („Teatr Narodowy 1949-2004”, 2005). „Nieliczni teatromani chodzili tam, gdzie chcieli, a nie tam, gdzie należało” – dodała.
„Po środowiskowej naradzie 26 kwietnia 1990 reżyser Izabella Cywińska, minister kultury w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, wydała zarządzenie o rozwiązaniu z dniem 31 sierpnia zespołu aktorskiego Teatru Narodowego. W rezultacie Skuszanka i Krasowski z końcem sezonu 1989/90 stracili stanowiska i nie wyreżyserowali już ani jednego przedstawienia” – podsumował Rafał Węgrzyniak, dodając, że Skuszanka „niestety nie pozostawiła żadnych wspomnień, które tłumaczyłyby jej wybory”. „Jednak osoby i dokonań Skuszanki nie da się zignorować, a warto je przypomnieć” – podkreślił.
„Pochodzę z rodziny pedagogicznej i może dlatego ciągle stawiam sobie stopnie. Jeżeli widzę, że nie robię czegoś według własnych najwyższych wymagań, rezygnuję” – mówiła Skuszanka w wywiadzie dla „Panoramy” (1973). „Bywam zadowolona z niektórych przedstawień. Cenię je wyżej niż samą siebie w oderwaniu od nich” – wyjaśniła.
Krystyna Skuszanka zmarła 29 maja 2011, przeżywszy 86 lat.
Paweł Tomczyk (PAP)
top/ aszw/