20 lat temu zmarł Jan Wawrzyczek, oficer Wojska Polskiego, dowódca oddziału AK „Sosienki”, którego działalność ukierunkowana była na pomoc więźniom niemieckiego obozu Auschwitz. Odszedł 30 września 2000 r. Spoczął na cmentarzu w Jawiszowicach.
Jan Wawrzyczek urodził się 28 kwietnia 1912 r. w Jawiszowicach koło Oświęcimia. Przed wojną był zawodowym żołnierzem. W 1934 r. ukończył szkołę wojskową i otrzymał stopień podporucznika. Cztery lata później otrzymał awans na porucznika. Służył w 73. pułku piechoty w Katowicach, a także w jego batalionie, który stacjonował w Oświęcimiu.
Uczestniczył w kampanii wrześniowej. Został odznaczony krzyżem srebrnym Orderu Virtuti Militari. Po klęsce zaangażował się w konspirację. Wiosną 1940 r. utworzony został obwód oświęcimski Związku Walki Zbrojnej, który w 1942 r. przekształcił się w Armię Krajową.
Pierwsze kontakty z więźniami niemieckiego obozu Auschwitz Jan Wawrzyczek nawiązał jesienią 1940 r. Więźniem był tam już wtedy rtm. Witold Pilecki.
W 1941 r. Wawrzyczek utworzył pierwszy oddział - „Marusza”, który m.in. pomagał uciekinierom z obozu Auschwitz. Na początku 1943 r. otrzymał awans na kapitana. Później został majorem.
Komenda Główna AK wyznaczyła Wawrzyczkowi, który używał pseudonimu Danuta, zadanie odtworzenia rozbitego przez Niemców obwodu oświęcimskiego Armii Krajowej. Stworzył go niemal od podstaw. Powołał też jeden oddział partyzancki - w miejsce dotychczasowych niewielkich grup dywersyjnych - pod kryptonimem „Sosienki”.
Oddział liczył 50-80 osób. Działał w ekstremalnych warunkach. Ziemia oświęcimska została wcielona do Rzeszy. Jak wyliczył szef działu naukowego Muzeum Auschwitz Piotr Setkiewicz, w połowie 1944 r. w Oświęcimiu i okolicy stacjonowało 5 tys. uzbrojonych i wyszkolonych Niemców. W pobliżu nie było dużych obszarów leśnych. Jan Wawrzyczek dobierał ludzi zaufanych i oddanych sprawie. Zorganizował go według zasad przez siebie stworzonych: nie było wojskowego drylu, wszyscy mówili do siebie po imieniu. Oddział przetrwał do końca okupacji.
Działalność „Sosienek” ukierunkowana była na pomoc więźniom Auschwitz. Pomogli co najmniej 45 więźniom spośród ponad 140, których ucieczki zakończyły się sukcesem. Część z nich przystąpiła później do partyzantki. Pomoc znajdowali u nich też Żydzi, jeńcy sowieccy i Jugosłowianie.
Po wkroczeniu Armii Czerwonej komuniści starali się w wymazać z kart historii działalność „Sosienek”. Żołnierze oddziału byli inwigilowani.
Jan Wawrzyczek po wojnie został nauczycielem w Bielsku-Białej. Uczył wychowania fizycznego i przysposobienia obronnego. Po śmierci spoczął na cmentarzu w Jawiszowicach.
Postać bohaterskiego dowódcy AK popularyzuje oświęcimskie stowarzyszenie Auschwitz Memento. Zrealizowało film dokumentalny w reżyserii Bogdana Wasztyla i Mirosława Krzyszkowskiego, który poświęcony jest „Sosienkom”, a także wydało monografię oddziału pióra historyka Marcina Dziubka.
„Dziś możemy stawiać członków +Sosienek+ na równi z rtm. Witoldem Pileckim. Ich dowódca Jan Wawrzyczek to Pilecki, tylko że działający po drugiej stronie drutów Auschwitz. Stanisław Furdyna, więzień, który zbiegł z obozu i trafił do tego oddziału, był zdumiony szaleńczą odwagą i brawurą tych ludzi. Wyznał, że czasem czuł się bezpieczniej w obozie niż wokół niego” – powiedział Bogdan Wasztyl ze stowarzyszenia Auschwitz Memento.
Historyk Marcin Dziubek uważa, że dowodzone przez Wawrzyczka „Sosienki” były nie tylko zbrojnym ramieniem Polskiego Państwa Podziemnego, ale także nadzieją dla więzionych w obozie i niezbitym dowodem na możliwość zachowania prawdziwego człowieczeństwa w tym szczególnym miejscu i czasie. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/