45 lat temu, 23 lutego 1978 r., w Katowicach powołano Komitet Założycielski Wolnych Związków Zawodowych. Tylko wspólnymi siłami mamy szanse wydobyć się z wyzysku – głosiła odezwa założycieli pierwszych za żelazną kurtyną niezależnych od władz PRL związków zawodowych.
Idea powołania niezależnych od reżimu komunistycznego związków zawodowych była częścią postulatów wysuwanych przez środowisko Komitetu Obrony Robotników (KOR) oraz Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Obie organizacje działały z daleka od najważniejszego w PRL okręgu przemysłowego – Górnego Śląska. Tamtejsza „klasa robotnicza” była oczkiem w głowie ekipy Edwarda Gierka, który wcześniej stał na czele śląskich struktur partyjnych. Górny Śląsk ominęły społeczne bunty roku 1970 i 1976.
Jednym z niewielu działaczy Ruchu Obrony Praw Człowieka na Śląsku był Kazimierz Świtoń z Katowic, który w swoim mieszkaniu prowadził prywatny zakład naprawy urządzeń elektronicznych. W maju 1977 r. jako przedstawiciel Śląska dołączył do głodówki w warszawskim kościele p.w. św. Marcina, podjętej w obronie więzionych uczestników protestów w czerwcu 1976 r. Jego nazwisko stało się znane w rodzącym się środowisku opozycji antykomunistycznej. Latem tego samego roku Świtoń związał się z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Jego mieszkanie stało się Punktem Konsultacyjno-Informacyjny Ruchu w którym udzielano porad prawnych poszkodowanym oraz dystrybuowano podziemną prasę. Niemal natychmiast Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła inwigilację mieszkania Świtonia oraz jego rodziny. Podstawione przez SB osoby zgłaszały, że prowadzi nielegalną działalność gospodarczą lub nieprawidłowo naprawia telewizory.
„Punkt” w mieszkaniu Świtonia przyciągał grupkę kilku „niepokornych” wobec systemu, między innymi Władysława Suleckiego, członka Szarych Szeregów, aresztowanego przez komunistów już w latach 60. za obronę krzyża w postawionego przez parafię w Gliwicach. W 1977 r. stał się jednym z najcenniejszych i najbardziej zaangażowanych współpracowników KOR i ROPCiO na Górnym Śląsku. Esbecja dostrzegała działalność Suleckiego, Świtonia i kilku jego przyjaciół. „Osoby te są przez nas kontrolowane, kompromitowane i skutecznie izolowane” – raportowała w lekceważącym tonie katowicka bezpieka.
Policji politycznej nie udało się jednak przewidzieć, że mieszkanie Świtonia stanie się miejscem narodzin ruchu, który zostanie uznany za jeden z najważniejszych w dziejach opozycji. 21 lutego 1978 r. spotkali się tam Roman Kściuszek, Ignacy Pines, Tadeusz Kicki i Władysław Sulecki. Reprezentowali środowiska robotnicze, inteligenckie i weteranów. Dzieliły ich ogromne różnice ideowe. Niektórzy identyfikowali się jako zwolennicy idei lewicowych - Świtoń i Sulecki byli zagorzałymi katolikami wychowanymi w duchu patriotyzmu II Rzeczypospolitej. Podczas dyskusji uznali, że swoją działalność będą kontynuowali w ramach nowej organizacji podziemnej – Komitetu Pracowniczego Wolnych Związków Zawodowych.
Kilka tygodni później zaczęto używać nazwy Komitet Założycielski, a po kilku miesiącach - Komitet Wolnych Związków Zawodowych w Katowicach. Podczas rozmów 21 lutego nie ustalono szczegółów nowej inicjatywy oraz treści odezwy, która miała zachęcać do tworzenia podobnych komitetów w innych częściach Polski. Część historyków uznaje więc, że Wolne Związki Zawodowe powstały dwa dni później. „Robotnicy i pracownicy Górnego Śląska i Zagłębia jako pierwsi przystępują do formowania Wolnych Związków Zawodowych. Wzywamy pracowników całego kraju: twórzcie Wolne Związki Zawodowe. Powołujcie Komitety Pracownicze, które organizować będą wspólne działanie nas wszystkich, tylko wspólnymi siłami mamy szanse wydobyć się z wyzysku, stworzyć lepsze życie dla naszych rodzin i nas samych” – głosiła deklaracja WZZ. Niemal natychmiast wiadomość o powołaniu WZZ została przekazana opozycjonistom skupionym w Ruchu Obrony Prawy Człowieka i Obywatela.
Założycie WZZ na Górnym Śląsku byli nachodzeni przez bezpiekę oraz anonimowe „delegacje robotników” domagające się zaprzestania działalności. Stosowano także metodę ciągłych zatrzymań oraz „rozmów profilaktyczno-ostrzegawczych”. W październiku 1978 r. Kściuszek został aresztowany i skazany na trzy miesiące pozbawienia wolności za niedopełnienie obowiązku rozbiórki kurnika na swojej posesji. 14 października, podczas próby rozdawania ulotek i pisma „Ruch Związkowy” przed jednym z katowickich kościołów, Świtoń został pobity do nieprzytomności i wrzucony do radiowozu. Sprawcami byli nieumundurowani milicjanci. Kolegium do spraw wykroczeń wymierzyło liderowi WZZ karę dwóch miesięcy aresztu. W procesie odwoławczym działacza bronił mecenas Władysław Siła-Nowicki. Sprawa zyskała zainteresowanie całego środowiska opozycji i Radia Wolna Europa.
Mimo represji już w końcu kwietnia 1978 r. powołany został w Trójmieście Komitet Założycielski Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. WZZ Wybrzeża, mając wsparcie ze strony Komitetu Obrony Robotników i Ruchu Młodej Polski, zorganizowały manifestacje w rocznicę strajków z 1970 r. i rozpoczęły wydawanie własnego pisma – „Robotnik Wybrzeża”. W szeregach WZZ działali m.in. Krzysztof Wyszkowski, Lech Kaczyński, Andrzej Gwiazda, Bogdan Borusewicz, Alina Pienkowska, Anna Walentynowicz i Lech Wałęsa. Podobnie jak komitet WZZ na Śląsku WZZ Wybrzeża powoływały się w swoich odezwach na prawo obowiązujące w PRL, którego zapisy zezwalały na zrzeszanie się pracowników. „Nasza działalność jest legalna i zgodna z prawem. Każdy człowiek ma naturalne prawo do obrony, do sprawiedliwości i do godnego życia – gwarantuje nam to Konstytucja PRL oraz międzynarodowe konwencje i umowy dotyczące praw ludzkich i obywatelskich” – podkreślano na łamach „Robotnika Wybrzeża” z sierpnia 1978 r. W październiku 1979 r. podobna organizacja powstała na Pomorzu Zachodnim.
Jak wskazują historycy, działalność komitetów WZZ, zwłaszcza dobrze rozwiniętej i zorganizowanej struktury gdańskiej, miało ogromne znaczenie dla przebiegu procesu tworzenia w 1980 r. niezależnego związku zawodowego i wielkiego ruchu społecznego jakim była „Solidarność”.
Po strajkach w sierpniu 1980 r. Świtoń został sekretarzem zarządu Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „S” i członkiem zarządu regionu śląsko-dąbrowskiego związku. Był jednym z najbardziej represjonowanych działaczy opozycji. „WZZ były bardzo głęboko zakorzenione w naszej rzeczywistości. Tutaj, na Śląsku, gdzie jest najwięcej robotników, były najbardziej potrzebne. Uważałem, że tylko i wyłącznie dzięki związkom zawodowym możemy osiągnąć pierwszy stopień ku wolności. Okazało się, że powstała wolność” – mówił w 2009 r. Kazimierz Świtoń.(PAP)
Michał Szukała
szuk/ pat/