8 sierpnia 1944 r. zmarł Juliusz Kaden-Bandrowski, pisarz, publicysta, piłsudczyk, autor m.in. „Generała Barcza”, „Mateusza Bigdy”, „Czarnych skrzydeł” i „W cieniu zapomnianej olszyny”. Dwa dni wcześniej został ciężko ranny podczas niemieckiego ataku na Redutę Kaliską na warszawskiej Ochocie.
„W okresie międzywojennym uchodził za najtęższe pióro II Rzeczpospolitej” – mówił na antenie Polskiego Radia (2002) historyk prof. Paweł Wieczorkiewicz. „Powiedziałbym o nim: późny Żeromski. Maniera stylistyczna podobna. Różnica jest taka, że był to pisarz na wskroś polityczny” - podkreślił.
Miał być pianistą. „Dziesięć lat przygotowywał się Juliusz Kaden-Bandrowski do >>noszenia fraka na co dzień<< – tak bowiem nazywał karierę pianisty wirtuoza” – napisał Michał Sprusiński w książce „Juliusz Kaden-Bandrowski. Życie i twórczość” (1973). Niestety dwukrotne złamanie ręki w dzieciństwie sprawiło, że mimo niewątpliwych zdolności i uporczywej pracy nie miał szans zostać wirtuozem. „A Kaden chciał być pianistą najwyższej rangi – klasy Artura Rubinsteina, Józefa Śliwińskiego, Józefa Hoffmana. Tylko o takiej karierze marzył” – dodał Sprusiński.
„W okresie międzywojennym uchodził za najtęższe pióro II Rzeczpospolitej.”
Urodził się 24 lutego 1885 roku w Rzeszowie jako syn Juliusza Mariana Bandrowskiego i Heleny z domu Kaden. Matka była pianistką i śpiewaczką; ojciec, lekarz z zawodu, był też publicystą i dyrektorem teatru. Studiował pianistykę w konserwatoriach: krakowskim, lwowskim lipskim i brukselskim.
„W czasie studiów odbył romantyczną podróż do Gruzji śladem swej pięknej koleżanki z konserwatorium, by podjąć tam pracę nauczyciela fortepianu. Musiał jednak szybko stamtąd wracać, brutalnie potraktowany przez męża owej Gruzinki” - napisał Marek Klecel w artykule „Służyć piórem. Juliusz Kaden-Bandrowski (1885–1944)” opublikowanym na stronie „Przystanek Historia” (2024). „Z kaukaskiej perspektywy oglądał rewolucję roku 1905: >>cudem uszedł śmierci na Kubaniu<< – pisze jeden z anonimowych +biografów+, w których podejrzewamy… samego pisarza” – przypomniał Sprusiński.
Choć konserwatorium ukończył z wyróżnieniem, w 1907 roku rozstał się z fortepianem, zaczynając w Brukseli studia filozoficzne. „Pewnego razu zajechał wózek: zabrano fortepian. Sterty nut powędrowały do sprzedawcy w pobliżu konserwatorium” – napisał przyjaciel Kadena, tłumacz i publicysta Józef Brodzki w artykule pt. „Kaden i Aciaki” opublikowanym we „Współczesności” (1962). „Kaden zjawił się na obiedzie ostrzyżony, w normalnym krawacie – jakieś bardzo kolorowe groszki. Na którymś z kolei z naszych wieczorów literackich oświadczył, że sprzedał frak (był to dość osobliwy frak, z pewnością przerobiony z ojcowskiego), że skończył z muzyką i że +właśnie+ zamierza rozpocząć wielką karierę pisarską” – dodał.
W polskiej prasie zaczęły się ukazywać pierwsze dziennikarskie wprawki Kadena - recenzje, szkice krytyczne i publicystyka. W Brukseli zetknął się też z młodymi emigracyjnymi działaczami niepodległościowymi, związanymi z PPS-Frakcją Rewolucyjną.
Pierwszą powieść pt. „Niezguła” opublikował w 1911 roku. Nie bez trudności – długo szukał wydawcy. Jan Kasprowicz wygnał go z redakcji „Kuriera Lwowskiego” „śmiechem rubasznym”; inny redaktor „Kuriera”, Bolesław Wysłouch, „gdym z redakcji nie ustępował, za rękaw wyprowadził” – wspominał Kaden. „Niezguła” ukazała się nakładem Księgarni Polskiej Bernarda Połonieckiego, życzliwie przyjęta przez krytykę.
Dwa lata później Kaden opublikował następną powieść, „Proch”.
„Pisał reportaże z pola walki, kroniki wydarzeń, relacje z kolejnych kampanii legionowych. I nie było to zwykłe dziennikarstwo, pisarz nie zrezygnował z ambicji literackich i pełniejszego przedstawiania rzeczywistości wojennej.”
Wybuch I wojny światowej zastał go w Krakowie – był publicystą czasopisma „Naprzód”, organu socjalistów Ignacego Daszyńskiego. W sierpniu 1914 roku wstąpił w szeregi kompanii kadrowej. Był jednym z adiutantów Józefa Piłsudskiego. Wypełniając obowiązki wojskowe, nie porzucił pióra – stał się kronikarzem I Brygady.
„Pisał reportaże z pola walki, kroniki wydarzeń, relacje z kolejnych kampanii legionowych. I nie było to zwykłe dziennikarstwo, pisarz nie zrezygnował z ambicji literackich i pełniejszego przedstawiania rzeczywistości wojennej. Chciał uchwycić niezwykłość i podniosłość historycznej chwili, patos sytuacji, a zarazem skupić się na żołnierskim wysiłku, znoju walki, na zwycięstwach i klęskach, na walce na śmierć i życie” – napisał Marek Klecel.
W listopadzie 1918 roku Kaden-Bandrowski wstąpił do Wojska Polskiego, brał udział w walkach o Przemyśl, relacjonował obronę Lwowa i Kresów Wschodnich. Przez krótki czas (1918-19) był redaktorem naczelnym tygodnika „Żołnierz Polski” – zrezygnował z tej funkcji, by wziąć udział w wyprawie na Wilno i Kijów oraz wojnie polsko-bolszewickiej. Kierował wówczas biurem prasowym Naczelnego Dowództwa.
W tak zwanym międzyczasie zdołał wywołać obyczajowy skandal środowiskowy w Krakowie, publikując w 1919 roku powieść „Łuk” – zekranizowaną w 1987 roku przez Jerzego Domaradzkiego jako „Łuk Erosa”.
W styczniu 1921 roku Kaden udał się do Stanów Zjednoczonych, by przez kilka miesięcy w środowiskach polonijnych szerzyć informacje o odrodzonej po zaborach Polsce.
Z wyboru i z przekonania był zwolennikiem Józefa Piłsudskiego, czemu dał wyraz po raz pierwszy w książce „Piłsudczycy” (1915).
Współtworzył miesięcznik „Skamander”. W latach 1923-26 był prezesem zarządu Głównego Związku Zawodowego Literatów Polskich. We wrześniu 1922 roku w „Kurierze Polskim” zaczął się ukazywać w odcinkach „Generał Barcz” - pod tytułową postacią Kaden ukrył Józefa Piłsudskiego. Utwór zebrał pełne spektrum ocen - od skrajnego entuzjazmu po burzliwe protesty. „Powieść generała Kadena! Barszcz Bandrowskiego. Odkąd Polska Polską była, takiego barszczu i takiego generała jeszcze nie było i nie będzie. Precz z Sienkiewiczem, Prusem, Orzeszkową, Żeromskim, Weyssenhoffem, Sieroszewskim itp. makulaturą. Powieść polska zaczyna się od Barszczu Kadena-Bandrowskiego! Zaczyna się i kończy!” – wyzłośliwiał się Adolf Nowaczyński w „Myśli Narodowej”. Kilka tygodni później Stanisław Cat-Mackiewicz entuzjastycznie zrecenzował „Pożogę” Zofii Kossak-Szczuckiej. „Kossakówna jest kobieta. Kaden kapitanem czy majorem. Kossakówna jest żołnierzem-Polakiem, Kaden jest kelnerem. Samo istnienie Kadena jest dowodem olbrzymiego zepsucia smaku publiczności polskiej” – napisał w artykule „Tryumf kobiety” („Słowo”, 1922).
„Kossakówna jest kobieta. Kaden kapitanem czy majorem. Kossakówna jest żołnierzem-Polakiem, Kaden jest kelnerem. Samo istnienie Kadena jest dowodem olbrzymiego zepsucia smaku publiczności polskiej.”
Kolejna ważna, budząca skrajne opinie powieść Kadena-Bandrowskiego, opisująca życie i pracę górników Zagłębia Dąbrowskiego, to „Czarne skrzydła” (1926). Przygotowując jej publikację, pisarz „tworzył legendę swego trudu spełnianego jakoby na górniczych szychtach”. „Ta opowieść o >>górniczym męczeństwie<< pisarza stała się później obiegową prawdą pamiętnikarską” – napisał Sprusiński.
Również „Mateusz Bigda” (1932) – pod tytułową postacią tym razem miał się kryć Wincenty Witos - wywołała wzburzenie. „Słowo >>paszkwil<< samo się na usta ciśnie” – pisała Zofia Starowieyska-Morstinowa („Przegląd Powszechny”, 1933). „>>Mateusz Bigda<< jest paszkwilem politycznym na ruch ludowy i socjalistyczny w Polsce odrodzonej” – grzmiał Jan Nepomucen Miller w „Dzienniku Ludowym”.
W 1999 roku po tę powieść Kadena sięgnął Andrzej Wajda. Spektakl „Bigda idzie” stanowił diagnozę ówczesnego życia politycznego w Polsce. „To były czasy inwazji w polskim życiu politycznym postaci budzących skojarzenie z Mateuszem Bigdą. Inwazji, mówiąc bez ogródek, chamstwa” - powiedział Wajda Krzysztofowi Lubczyńskiemu w 2014 roku. „Ta postać powieściowa inspirowana była postacią Wincentego Witosa, ale ja nie Witosa w niej zobaczyłem, ale niektórych naszych współczesnych polityków tamtego czasu” - wyjaśnił.
W 1933 roku Kaden-Bandrowski został sekretarzem nowo powstałej Polskiej Akademii Literatury. Jako dobry organizator współtworzył też Towarzystwo Krzewienia Kultury Teatralnej.
We wrześniu 1939 roku, gdy minister spraw zagranicznych August Zaleski zachęcał go do pospiesznego wyjazdu z kraju, odmówił. „Mimo że już w chwili wybuchu wojny, sądził, iż Polska nawet z pomocą sojuszników bronić się może zaledwie parę tygodni” – przypomniał Michał Sprusiński.
Wyjazd z walczącego kraju Kaden-Bandrowski uważał za zdradę. Na polecenie prezydenta Stefana Starzyńskiego zajął się propagandą prasową: w zorganizowanym 8 września Komisariacie Cywilnym przy Dowództwie Obrony Warszawy objął dział cenzury i propagandy. „Nie ukrywał rozgoryczenia na wieść o opuszczeniu kraju 17 września 1939 roku przez Edwarda Rydza-Śmigłego i Ignacego Mościckiego: >>Czyż to możliwe, aby pieniądze i władza tak zdeprawowały tych ludzi?<<” – pisał Sprusiński w 1973 roku.
Niepokoił się o los synów, bliźniaków Andrzeja i Pawła, którzy jako 19-letni podchorążowie walczyli w Armii Warszawa (dostali się do niewoli w Modlinie 29 września, do Warszawy wrócili w grudniu 1940 roku).
Podczas okupacji brał udział w konspiracyjnym życiu kulturalnym, dawał lekcje muzyki. Kontynuował również twórczość literacką - napisał „Jedwabny węzeł” (Fragmenty książki częściowo zaginionej opublikowane zostały w 1959 roku). Przesłuchiwany przez gestapo w lutym 1941 roku – na aleję Szucha trafił wskutek donosu – szczęśliwie uniknął aresztowania. Jak głosi anegdota, na pytanie, co teraz robi, miał odpowiedzieć: „To, co Goethe na starość – poprawiam swoje dzieła”. Przeżył bardzo śmierć syna Andrzeja, który jako podporucznik Armii Krajowej zginął 3 czerwca w akcji na pl. Napoleona. Od tej chwili – jak pisał Michał Sprusiński – żył „śmiertelnie ranny”.
6 sierpnia 1944 roku wypadła rocznica ważnej w życiu Kadena chwili – 30 lat wcześniej Pierwsza Kompania Kadrowa Józefa Piłsudskiego „o dziewiątej minut czterdzieści pięć rano” przekroczyła granicę austriacko-rosyjską. „Wspominał ową rocznicę Kaden, nim został ranny, nim ze świadomością nieuniknionej śmierci rozpoczynał wędrówkę do kresu życia” – napisał Sprusiński.
Kiedy o drugiej po południu niemiecka artyleria ze wzmożoną siłą wznowiła ostrzał Reduty Kaliskiej na Ochocie, Juliusz Kaden-Bandrowski nie zszedł z innymi mieszkańcami do piwnicy. Został ranny. Na terenie Reduty działał duży punkt sanitarny w suterenie Wytwórni Farmaceutyków Leona Nasierowskiego, przy ul. Kaliskiej 9. „Odwiedzałem tam rannych” - wspominał chirurg Marian Łążyński. „W jednym z sąsiednich domów zginął ranny odłamkiem w brzuch, popularny pisarz i dziennikarz Kaden-Bandrowski; uratować go można było tylko w idealnych warunkach klinicznych” – napisał w książce „Sto lat bez mała” (1961).
Juliusz Kaden-Bandrowski zmarł 8 sierpnia 1944 roku w wieku 59 lat.
Walczący w Powstaniu Warszawskim porucznik AK Paweł Kaden-Bandrowski przeżył ojca o trochę więcej niż miesiąc – zginął 15 września na Czerniakowie. Matka bliźniaków i żona Kadena, Romana Bandrowska, zmarła 20 maja 1962 roku - miała 79 lat.
Paweł Tomczyk (PAP)