Polski ruch oporu starał się pomagać powstańcom w getcie warszawskim, więc twierdzenie, że Polacy mieli obojętny stosunek do powstania nie jest uzasadnione, ale niezależne jaka by nie była pomoc, nie było szans na inny wynik niż jego klęska – uważa brytyjski historyk Roger Moorhouse.
W poniedziałek przypada 78. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim, które było największą podjętą przez Żydów akcją zbrojną przeciwko Niemcom w czasie II wojny światowej. Podjęło ją ok. 600 bojowników Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) i ok. 400 - Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW). Według niemieckich danych, w powstaniu zginęło bądź zostało schwytanych – co zwykle kończyło się śmiercią w obozach zagłady – ponad 56 tys. Żydów.
"Choć powstanie w getcie często postrzegane jest jako odrębne od ruchu oporu polskiego podziemia, w rzeczywistości istniały pewne punkty styczne i próby pomocy, zwłaszcza dla Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW) na terenie getta. Na przykład Armia Krajowa w ograniczonym zakresie dostarczała broń bojownikom getta i bezskutecznie próbowała wysadzić mur getta w pierwszym dniu powstania, by umożliwić Żydom ucieczkę. Później nastąpił szereg podobnych akcji, w tym zasadzek na posterunki niemieckie poza murami getta, które pochłonęły znaczną liczbę ofiar niemieckich i AK-owskich" – mówi PAP Moorhouse.
"Choć powstanie w getcie często postrzegane jest jako odrębne od ruchu oporu polskiego podziemia, w rzeczywistości istniały pewne punkty styczne i próby pomocy, zwłaszcza dla Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW) na terenie getta. Na przykład Armia Krajowa w ograniczonym zakresie dostarczała broń bojownikom getta i bezskutecznie próbowała wysadzić mur getta w pierwszym dniu powstania, by umożliwić Żydom ucieczkę. Później nastąpił szereg podobnych akcji, w tym zasadzek na posterunki niemieckie poza murami getta, które pochłonęły znaczną liczbę ofiar niemieckich i AK-owskich" – mówi PAP Roger Moorhouse.
Jeśli chodzi o postawy zwykłych warszawiaków, tych, którzy nie brali czynnego udziału w ruchu oporu, wobec powstania w getcie, to jak mówi Moorhouse, były bardzo zróżnicowane: od wrogości, przez obojętność, po rozpaczliwą sympatię. "Nieżydowska ludność polska poza gettem również bardzo ucierpiała w ciągu poprzednich czterech lat, a władze niemieckie specjalizowały się w podsycaniu rywalizacji i istniejących napięć - na przykład przedstawiając Żydów jako wyzyskiwaczy i nosicieli chorób - więc być może łatwo było niektórym przymknąć oko na żydowskie cierpienia. Tym niemniej jednak próba stawiania oporu w getcie i walki ze znienawidzonymi Niemcami znalazła sympatię wielu osób" – wskazuje.
Jak mówi Moorhouse, przeświadczenie o obojętności Polaków czy braku wsparcia dla powstańców częściowo wynika z faktu, że współpraca miała miejsce głównie między AK a ŻZW, a rola obu organizacji była w powojennej Polsce umniejszana. "ŻZW i AK były dość blisko sprzymierzone, podczas gdy ŻOB była bardziej lewicowa w swojej polityce, więc było naturalne, że ŻOB otrzyma więcej uwagi w PRL, która aktywnie wyciszała wojenną działalność AK, albo ją potępiała. Poza tym uważam, że istnieje tendencja do postrzegania polskiego i żydowskiego cierpienia wojennego jako odrębnych kategorii, hermetycznie od siebie oddzielonych, a nawet konkurujących ze sobą. W rzeczywistości, jak pokazuje to wydarzenie, były one ze sobą powiązane" – wyjaśnia.
"ŻZW i AK były dość blisko sprzymierzone, podczas gdy ŻOB była bardziej lewicowa w swojej polityce, więc było naturalne, że ŻOB otrzyma więcej uwagi w PRL, która aktywnie wyciszała wojenną działalność AK, albo ją potępiała. Poza tym uważam, że istnieje tendencja do postrzegania polskiego i żydowskiego cierpienia wojennego jako odrębnych kategorii, hermetycznie od siebie oddzielonych, a nawet konkurujących ze sobą. W rzeczywistości, jak pokazuje to wydarzenie, były one ze sobą powiązane" – wyjaśnia historyk.
Zaznacza on jednak, że niezależnie od tego, jak duża by nie była pomoc Polaków, zryw mieszkańców getta nie mógł się skończyć w inny sposób niż klęską i likwidacją getta. "Obawiam się, że powstanie w getcie - choć desperacko odważne - było skazane na niepowodzenie od samego początku. Wobec dobrze uzbrojonych i zaopatrzonych sił SS i Wehrmachtu bojownicy z getta mieli niewielkie szanse na rzeczywisty sukces, ale w powstaniu zawsze chodziło raczej o protest, o sam akt oporu, niż o jakiś konkretny cel. Oczywiście, gdyby AK udało się sforsować mur getta, to być może udałoby się uciec większej liczbie Żydów, ale to wszystko, co realnie można było osiągnąć" – podkreśla brytyjski historyk.
"Obawiam się, że powstanie w getcie - choć desperacko odważne - było skazane na niepowodzenie od samego początku. Wobec dobrze uzbrojonych i zaopatrzonych sił SS i Wehrmachtu bojownicy z getta mieli niewielkie szanse na rzeczywisty sukces, ale w powstaniu zawsze chodziło raczej o protest, o sam akt oporu, niż o jakiś konkretny cel. Oczywiście, gdyby AK udało się sforsować mur getta, to być może udałoby się uciec większej liczbie Żydów, ale to wszystko, co realnie można było osiągnąć" – podkreśla brytyjski historyk.
Roger Moorhouse jest brytyjskim historykiem i pisarzem specjalizującym się w historii II wojny światowej. Jest autorem lub współautorem kilkunastu książek na ten temat. Najważniejsze z nich to "Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina" o współpracy niemiecko-sowieckiej w latach 1939-1941, "Stolica Hitlera. Życie i śmierć w wojennym Berlinie" oraz "Polska 1939. Pierwsi przeciwko Hitlerowi" o polskiej wojnie obronnej.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ kgod/