Europa musi rozpocząć rozmowę o podręcznikach jako sposobie radzenia sobie ze swoimi wyzwaniami - ocenił dr Marcin Wiatr podczas webinaru na temat transnarodowych podręczników do historii i tego, czy może istnieć jedna wspólna narracja o II wojnie światowej.
Seminarium internetowe odbyło się w środę po południu w ramach cyklu „Kiedy rozpoczęła się druga wojna światowa i kiedy się skończyła? W labiryncie europejskiej polityki i kultury pamięci”, zorganizowanego przez Europejską Sieć Pamięć i Solidarność (ENRS), Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie i Instytut Pileckiego w stolicy Niemiec.
Jeden z autorów polsko-niemieckiego podręcznika dla klas 5-8 szkoły podstawowej "Europa. Nasza historia", dr Marcin Wiatr z Georg Eckert Institute, opisał koncepcję, jaka przyświecała twórcom książki. Najważniejszą zasadą dydaktyczną miała być wieloperspektywiczność, np. przy wyborze materiału źródłowego oraz komentarzy. Następnie wskazał na "otwarty obraz historii" oraz kontrowersyjność, które sprzyjają temu, by przedstawiony materiał dawał różne możliwości interpretacyjne, bez oferowania uczniom i uczennicom gotowych prawd i opinii.
Z kolei dr Wolfram Meyer zu Uptrup, wiceprzewodniczący Towarzystwa Niemiecko-Polskiego w Berlinie, również biorący udział w pracach nad polsko-niemieckim podręcznikiem, zauważył, że ze względu na ogrom cierpienia wywołanego podczas II wojny światowej "cudem jest to, że po 1945 roku mógł się rozpocząć proces pojednania".
Jako najważniejsze problemy przy pisaniu podręcznika - którego ideę poparli ministrowie spraw zagranicznych obu krajów - Uptrup wymienił integrację 17 podstaw programowych, 16 z każdego landu niemieckiego i jednej polskiej, oraz nakłonienie szkół i nauczycieli do korzystania z niego.
Odpowiadając na pytanie, czy transnarodowe podręczniki mogą osiągnąć sukces, niemiecki historyk powiedział, że ze względu na to, że szkoły w Unii Europejskiej funkcjonują na bazie różnorakich podstaw programowych połączenie ich wszystkich byłoby zbyt ambitnym projektem. Opłacałoby się jednak stworzenie podręcznika dodatkowego, w którego centrum byłaby właśnie tożsamość europejska.
Według Wiatra przy tworzeniu podręczników nie należy zapominać o tożsamościach narodowych, ale poszerzać je, zwłaszcza w takich regionach jak Górny Śląsk czy Prusy. "Nie należy wykluczać żadnej tożsamości, ale traktować je jako obszar dialogu i wzajemnego nakładania się" - wyjaśnił.
Inną perspektywę na temat podręczników transnarodowych przedstawił prof. Akiyoshi Nishiyama z Kyoritsu Woman's University, mówiąc o japońsko-chińsko-południowokoreańskim podręczniku do historii.
Przede wszystkim wyjaśnił, że wspólny podręcznik wschodnioazjatycki nie może być używane jako bazowy w poszczególnych krajach ze względu na drastycznie różne podstawy programowe i podział w szkołach na historię krajową i międzynarodową. Oprócz tego wskazał, że inicjatywa społeczeństwa obywatelskiego w tworzeniu takiego podręcznika musiała obyć się bez wsparcia władz, zarówno finansowego jak i symbolicznego.
Porównując podręcznik japońsko-chińsko-południowokoreański bezpośrednio do "Europy. Naszej historii" zauważył, że różni je nieporównywalnie inna struktura, przede wszystkim brak przedstawienia sprzecznych perspektyw. Jak zauważył w Japonii np. "to nie do pomyślenia", by zastanawiać się nad zadośćuczynieniem zbrodniom popełnionym w czasie II wojny światowej wobec ludności cywilnej w Chinach i Korei, a analogiczne tematy są swobodnie poruszane w podręczniku polsko-niemieckim.
Nishiyama zaznaczył również, że w przeciwieństwie do krajów europejskich, wspieranych przez struktury unijne, sytuacja polityczna w Azji Wschodniej nie sprzyja projektom wielonarodowym. "Patrząc realistycznie, rozszerzanie perspektywy w podręcznikach powinno się zatem odbyć w ramach państw narodowych" - ocenił.
Szczegóły na temat polsko-niemieckiego podręcznika - wraz z przykładowymi rozdziałami do pobrania - są dostępne na stronie http://europa-nasza-historia.org/
Joanna Baczała (PAP)
baj/ mal/