Archiwa istnieją po to, abyśmy mogli opowiadać historię i to jest ich najważniejsza funkcja. Historia bez materiałów źródłowych, czyli tego, co przechowują archiwa i co nazywamy narodowym zasobem archiwalnym, nie istnieje – powiedział PAP Naczelny Dyrektor Archiwów Państwowych dr Paweł Pietrzyk.
Polska Agencja Prasowa: Kilka dni temu wrócił pan z oficjalnej delegacji w Mongolii. Czy Archiwa Państwowe współpracują z tamtejszymi archiwami?
Dr Paweł Pietrzyk: Byłem w składzie delegacji towarzyszącej oficjalnej wizycie prezydenta RP Andrzeja Dudy do Mongolii. Wraz z moim odpowiednikiem podpisaliśmy memorandum o współpracy archiwalnej. Była to jedna z pięciu zawartych podczas tej wizyty umów. Zapewne dla wielu osób może być to zaskoczeniem, ale w polskich archiwach są liczne dokumenty obrazujące nasze relacje dyplomatyczne i współpracę z Mongolią już od XIV wieku. Z tego okresu pochodzi właśnie przechowywany w Archiwum Głównym Akt Dawnych (AGAD) list dyplomatyczny (jarłyk) Tochtamysza do króla Władysława Jagiełły z 1392 r. To najstarszy znany nam dokument pomiędzy Polską a Mongolią. Chan Złotej Ordy wyraził w nim "zapewnienie przyjaźni". Mało znanym jest fakt, że na początku XX w. Polacy docierali do Mongolii i opisywali ten daleki kraj.
Jednym z badaczy języka mongolskiego był Władysław Kotwicz (1872-1944). Jego relacje zachowały się w zbiorach Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Tam jest m.in. zachowany spis ludności z terenów mongolskich z 1912 r. Jest także inny, bardziej współczesny aspekt naszej współpracy. Chcemy pomóc naszym partnerom - archiwistom w Mongolii we wdrożeniu standardów prowadzenia i zarządzaniami archiwami przyjętych w Europie i w ten sposób również uniezależniać kraje tego regionu od całkowitej dominacji Rosji. Mongolia jest kolejnym krajem, który chce z nami współpracować w tym zakresie.
PAP: Przez lata pokutował w Polsce stereotyp archiwum, jako miejsca całkowicie zamkniętego i niedostępnego. Czy to się zmienia?
Dr Pietrzyk: Stereotyp wynikał z faktu, że dotychczas, a szczególnie w okresie PRL-u dostęp do archiwów był ograniczony. Archiwum nie jest instytucją typu "glamour" jak muzeum, która może "błyszczeć" efektownymi, barwnymi wystawami. Praca w archiwach jest żmudna, mało efektowna, a świat dokumentów może wydawać się szary i nieciekawy. Archiwa są jednak, tak naprawdę, instytucjami multidyscyplinarnymi, które powinny być otwarte dla społeczeństwa. Dlatego otwierając się coraz bardziej chcemy przybliżać ludziom naszą codzienną pracę. Pokazujemy, że to nie tylko niedostępny dla przeciętnych obywateli świat zakurzonych teczek i kilometry akt, ale przede wszystkim to fascynująca podróż w czasie.
Archiwa otwierają się, wchodzą w interakcję ze społeczeństwem. Każdy, kto przyjdzie do archiwum, otrzyma pomoc i poradę, w jaki sposób i gdzie możne odnaleźć poszukiwany dokument. Kiedyś panowało przekonanie, że do prowadzenia poszukiwań w dokumentach trzeba być przygotowanym, ale jednocześnie nie zmienia to faktu, że archiwista powinien służyć pomocą. Nie każdy jest profesjonalnym badaczem, a wiele osób jest zainteresowanych odnalezieniem jakichś pojedynczych dokumentów, np. związanych z ich rodziną, lecz nie wiedzą, jak i gdzie ich szukać. Dziś archiwista nie tylko poszukuje dokumentów, ale pomaga i informuje, gdzie można je odnaleźć. Otwarcie wymaga dużej zmiany w mentalności, także w środowisku samych archiwistów, jednak to archiwa otwierają się na naszych oczach.
To otwarcie działa w obie strony, bo ludzie przynoszą do nas swoje dokumenty, czasami nawet całe zbiory i przekazują nam oraz innym placówkom archiwalnym, jako donacje. Właśnie te donacje bardzo wzbogacają zasób archiwalny. Nieprawdziwy jest także pochodzący z dawnych lat inny stereotyp, że w archiwach są gromadzone niedostępne dla przeciętnego człowieka tajemnice państwowe. Przede wszystkim dlatego, że do archiwów przekazywane są dokumenty, które już utraciły swoją wartość bieżącą. Trafiają one do archiwów po to, aby mogły być badane, eksplorowane i opisywane. Walcząc z tym stereotypem, podkreślamy, że archiwa istnieją po to, abyśmy mogli opowiadać historię i to jest ich najważniejsza funkcja. Historia bez materiałów źródłowych, czyli tego, co przechowują archiwa i co nazywamy narodowym zasobem archiwalnym, nie istnieje!
Archiwa otwierają się, wchodzą w interakcję ze społeczeństwem. Każdy, kto przyjdzie do archiwum, otrzyma pomoc i poradę, w jaki sposób i gdzie możne odnaleźć poszukiwany dokument. Kiedyś panowało przekonanie, że do prowadzenia poszukiwań w dokumentach trzeba być przygotowanym, ale jednocześnie nie zmienia to faktu, że archiwista powinien służyć pomocą. Nie każdy jest profesjonalnym badaczem, a wiele osób jest zainteresowanych odnalezieniem jakichś pojedynczych dokumentów, np. związanych z ich rodziną, lecz nie wiedzą, jak i gdzie ich szukać. Dziś archiwista nie tylko poszukuje dokumentów, ale pomaga i informuje, gdzie można je odnaleźć. Otwarcie wymaga dużej zmiany w mentalności, także w środowisku samych archiwistów, jednak to archiwa otwierają się na naszych oczach.
PAP: Jak przejawia się społeczne zainteresowanie zasobami Archiwów Państwowych?
Dr Pietrzyk: Obecnie dużą popularnością cieszą się np. badania genealogiczne. Co roku Archiwa Państwowe otrzymują kilkadziesiąt tysięcy zapytań i zleceń na takie badania. Badanie własnych "korzeni rodzinnych" jest fascynujące, a genealodzy należą do grupy najbardziej aktywnych użytkowników archiwów. Najprostsza metoda to oczywiście poszukiwanie akt stanu cywilnego. Są jednak także inne ważne dokumenty, które mogą być bardzo ciekawe w tego rodzaju poszukiwaniach: księgi meldunkowe zawierające dane o mieszkańcach danego budynku, w tym m.in. wiek, czy wyznanie. Archiwiści potrafią odczytać informacje z różnych, z pozoru nieważnych zapisków np. uwag zapisywanych gdzieś na kartach takiej księgi czy innego dokumentu.
Wiele informacji o naszych przodkach lub historii naszej okolicy można odczytać np. z akt sądowych i notarialnych. Czasem jest ich naprawdę bardzo wiele. Dokument, który odnajdujemy, może prowadzić do innego dokumentu w innym zbiorze lub nawet innym archiwum. Można to obrazowo porównać do działania linków w internecie: przechodzenia na kolejne strony i docierania krok po kroku do celu. Archiwa otwierają się też na inne grupy zawodowe i wiekowe, w tym najmłodszych użytkowników. Od kilku lat stałymi bywalcami archiwów są uczniowie szkół podstawowych i średnich, nie tylko studenci i naukowcy. Do najmłodszych adresowane są lekcje archiwalne, czy konkursy, np. obecnie prowadzony konkurs na przygotowanie drzewa genealogicznego własnej rodziny "Bez korzeni nie zakwitniesz. Moja wielka i mała ojczyzna".
Ogromnym zainteresowaniem rodzin w całej Polsce cieszy się prowadzony od kilku lat projekt "Archiwa Rodzinne Niepodległej”. W jego ramach przypominane są postaci zwykłych obywateli, nieznanych z kart podręczników historii oraz ich wkład w budowanie niepodległego państwa polskiego w XIX i XX w. Archiwa państwowe w kraju pomagają też otwierać się i wychodzić do wszystkich zainteresowanych archiwom polonijnym, wspierając te instytucje rozsiane w krajach Europy, obu Ameryk i Australii w uporządkowaniu i udostępnieniu ich bezcennych zbiorów poprzez internet.
Są to tylko wybrane przykłady szerokiego otwierania się archiwów państwowych na społeczeństwo. Bez wątpienia obecne archiwa to instytucje, gdzie każdy znajdzie coś interesującego, niezależnie od wieku i wykonywanych zajęć – realizujemy również hasło "Archiwa dla wszystkich". (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ dki/