Co kilka tygodni przekonujemy się w AAN o niezwykłych, historycznych dokumentach zachowanych w jakimś zbiorze rodzinnym. Dają one z racji swego osobistego wymiaru zupełnie inną perspektywę opisu – mówi PAP Mariusz Olczak, historyk, zastępca dyrektora Archiwum Akt Nowych.
Jesienią 2019 r. Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych zainaugurowała projekt „Archiwa Rodzinne Niepodległej”. Jego celem jest krzewienie kultury ochrony rodzinnych pamiątek i zachęcanie do dzielenia się tymi świadectwami historii. W jego ramach 33 archiwa państwowe uruchomiły punkty konsultacyjne, w których można uzyskać fachową poradę na temat prowadzenia domowego archiwum. Obecnie AAN zachęca do zapoznania się z poradami dotyczącymi archiwów domowych zamieszczonymi na portalu https://archiwarodzinne.gov.pl/.
Polska Agencja Prasowa: Jakie jest znaczenie archiwów rodzinnych dla badań historycznych, czy można powiedzieć, że są niedoceniane przez historyków? Dlaczego mogą byś istotne dla naszego obrazu przeszłości?
Mariusz Olczak: Nie powiedziałbym, że bywają niedoceniane. Wszyscy dobrzy historycy i badacze doceniają archiwa rodzinne. Większym problemem jest dotarcie do niektórych i może tu jest kłopot. Są one bowiem w posiadaniu konkretnych rodzin i nie zawsze z obiektywnych względów dostępne, często są też bez ewidencji i opisu. Co więcej, bywa, że o ich istnieniu po prostu nie wiemy, gdyż spoczywają gdzieś w domowych szafach, szufladach i ich właścicielom wystarczy to, że mają je zabezpieczone dla najbliższej rodziny. I to nie tylko dotyczy Polski.
Mariusz Olczak: Warto wspomnieć, że często „archiwa rodzinne” nazywamy innymi terminami, które rozszerzają lub zawężają ich opisowe znaczenie. Mówimy bowiem o archiwach społecznych, prywatnych, rodowych, domowych itd. Nie terminologia jest tu jednak ważna, lecz wypracowanie, powiedziałbym, tzw. kultury dokumentu – kultury postępowania z posiadanymi w domu, ale i nie tylko, archiwami, o czym staramy się mówić w AAN od połowy lat dziewięćdziesiątych.
Warto także wspomnieć, że często te „archiwa rodzinne” nazywamy innymi terminami, które rozszerzają lub zawężają ich opisowe znaczenie. Mówimy bowiem o archiwach społecznych, prywatnych, rodowych, domowych itd. Nie terminologia jest tu jednak ważna, lecz wypracowanie, powiedziałbym, tzw. kultury dokumentu – kultury postępowania z posiadanymi w domu, ale i nie tylko, archiwami, o czym staramy się mówić w AAN od połowy lat dziewięćdziesiątych. Rozpoczęliśmy wtedy działalność w tym obszarze, powołując do życia Archiwum Czynu Niepodległościowego i Archiwum Polonii, których to działalność przez te lata przyniosła konkretne namacalne osiągnięcia właśnie w dziedzinie archiwalnych spuścizn prywatnych. Ta aktywność nie została zatrzymana. Co kilka tygodni przekonujemy się w Archiwum Akt Nowych o niezwykłych, historycznych dokumentach zachowanych w jakimś zbiorze rodzinnym. Jeśli chodzi o takie właśnie prywatne zbiory, to AAN jest największym pod względem ilości i wielkości zbiorem prywatnych archiwów opisujących naszą XX-wieczną historię.
Archiwa rodzinne są ważną podstawą źródłową. Dają z racji osobistego wymiaru zupełnie inną perspektywę opisu. Prosty przykład. Wysoki rangą urzędnik państwowy w dokumencie do swojego przełożonego w istotnej sprawie prowadzi korespondencję oficjalną, w której podawane są oficjalne informacje w oficjalnym tonie. Historyk czytając ją, może uzyskać podstawowe informacje i dane. Jednak z reguły nie dowie się z nich o relacjach pomiędzy korespondującymi, sympatiach, antypatiach, nieoficjalnych danych. Otóż te właśnie informacje pojawiają się niekiedy w prowadzonych już później dziennikach, notatkach czy osobistej korespondencji. I tu tkwi podstawowy, nazwijmy to, urok badawczy archiwów rodzinnych w kontekście poznawania przeszłości.
PAP: Jakie były najbardziej spektakularne przykłady odkryć w archiwach rodzinnych?
Mariusz Olczak: Tutaj zabrakłoby miejsca i czasu, aby przedstawić historię naszych odkryć archiwalnych w AAN, i to zarówno w Polsce, jak i za granicą. Na pewno archiwum rodu Potockich, zaprezentowane w Archiwum Akt Nowych kilka dni temu przez znanego działacza antykomunistycznego, emigracyjnego i wydawcę Piotra Jeglińskiego, już w samej części korespondencji jest niezwykłe, bo zawiera listy Potockich, Radziwiłłów, Bironów i innych. Jednak niezwykłym listem w tym zbiorze był oryginalny list Cesarza Francuzów Napoleona do gen. Adreossy’ego, sporządzony w Poznaniu 1 grudnia 1806 r. List ważny, poruszający sprawy polskie, i to w istotnym momencie historycznym. Gdy już minie ten trudny dla wszystkich okres pandemii, zaprezentujemy i omówimy ten dokument w Warszawie w ważnym, historycznym miejscu. Jest tego na pewno wart.
Mariusz Olczak: Archiwum rodu Potockich, zaprezentowane w Archiwum Akt Nowych kilka dni temu przez znanego działacza antykomunistycznego, emigracyjnego i wydawcę Piotra Jeglińskiego, już w samej części korespondencji jest niezwykłe, bo zawiera listy Potockich, Radziwiłłów, Bironów i innych. Jednak niezwykłym listem w tym zbiorze był oryginalny list Cesarza Francuzów Napoleona do gen. Adreossy’ego, sporządzony w Poznaniu 1 grudnia 1806 r. List ważny, poruszający sprawy polskie, i to w istotnym momencie historycznym.
Innym historycznym zbiorem, który trafił do nas też kilka dni temu, bo 23 marca, są dokumenty Komitetu Pomocy Polskim Uchodźcom w Rumunii z okresu 1939–1940. Przekazał go nam ze swoich zbiorów rodzinnych prezes Polskiego Radia Radio Dla Ciebie, Tadeusz Deszkiewicz. To niezwykle ciekawe dokumenty związane z działalnością naszej placówki w Bukareszcie i z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Są bardzo ważne dla opisu wydarzeń po klęsce wrześniowej 1939 r.
Z ostatnich lat możemy również wymienić choćby wyjątkowe archiwum Jana Dąbskiego, wicemarszałka Sejmu i wiceministra spraw zagranicznych, który pełnił jednocześnie funkcję przewodniczącego delegacji polskiej w Rydze. Innym zbiorem, który trafił do nas, jest archiwum premiera Jana Kucharzewskiego. Wypada też wspomnieć zbiory Zofii i Zbigniewa Romaszewskich, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka i wielu innych. Tutaj zachęcam do odwiedzania naszej strony internetowej www.aan.gov.pl i profilów AAN w mediach społecznościowych. Przedstawiamy tam szczegółowe informacje oraz prezentujemy skany. Warto podkreślić, że zdecydowana większość zbiorów, które trafiają do Archiwum Akt Nowych ze zbiorów prywatnych, to dary non-profit. Innych jest wręcz kilka.
PAP: Jak porządkować archiwa, poszerzać je i wykorzystywać stosunki rodzinne do lepszego zrozumienia ich zawartości?
Mariusz Olczak: Najważniejsze, żeby najpierw zlokalizować zbiory rodzinne, to, gdzie dokładnie się znajdują. Na pewno musimy określić stan ich zachowania, czy nie nadają się do konserwacji. Wszelkie informacje na temat metod postępowania znajdą państwo nas stronie AAN i „Archiwów Rodzinnych Niepodległej”. Ważne, aby zapytać rodzinę o identyfikację zarówno dokumentów, jak i osób, które znajdują się na fotografiach. To jeden z większych problemów, jakie napotykamy w zbiorach prywatnych.
PAP: Czy metody stosowane w „wielkich archiwach” mogą być w jakimkolwiek stopniu przekładane na archiwa rodzinne? Czy warto np. digitalizować archiwa?
Mariusz Olczak: W niektórych przykładach mamy do czynienia z podobnymi działaniami. Oddzielna metodyka stosowana dla archiwów prywatnych zawiera wiele naturalnych zaleceń i działań realizowanych na co dzień przez archiwistów rodzinnych. Najczęściej dotyczą one samego porządkowania i opisywania. Oczywiście warto je digitalizować i tą drogą udostępniać, przechowywać. Sama jednak digitalizacja nie może nas zwalniać od zachowania tej historycznej dokumentacji. Na pewno błędem jest właśnie wyrzucanie i niszczenie już zdigitalizowanych zdjęć. Problemem jest również przechowywanie zbiorów w nieodpowiednich foliowych opakowaniach; powszechne kiedyś było używanie taśmy klejącej, różnego rodzaju metalowych spinaczy itp. – one wszystkie stanowią zagrożenie dla papieru. Podobnie w przypadku tych archiwów cyfrowych, które mamy w komputerach. Niekiedy znikają one wraz ze zmianą komputera czy dysku. Niech każdy zada sobie w tym momencie pytanie, gdzie ma swoje e-maile sprzed powiedzmy 15–20 lat.
Mariusz Olczak: Najważniejsze, żeby najpierw zlokalizować zbiory rodzinne, to, gdzie dokładnie się znajdują. Na pewno musimy określić stan ich zachowania, czy nie nadają się do konserwacji. Wszelkie informacje na temat metod postępowania znajdą państwo nas stronie AAN i „Archiwów Rodzinnych Niepodległej”. Ważne, aby zapytać rodzinę o identyfikację zarówno dokumentów, jak i osób, które znajdują się na fotografiach. To jeden z większych problemów, jakie napotykamy w zbiorach prywatnych.
PAP: W jaki sposób projekt „Archiwa Rodzinne Niepodległej” wspomaga „rodzinnych archiwistów”?
Mariusz Olczak: Archiwum Akt Nowych, jak już wspomniałem, od prawie ćwierćwiecza dzięki pomocy mediów takich jak PAP mówi o rodzinnych i prywatnych zbiorach archiwalnych. Kilka lat temu archiwa zaprezentowały razem z Programem 1 Polskiego Radia projekt „Zostań rodzinnym archiwistą”, który spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. W zeszłym roku AAN ponownie z „Latem z Radiem” i Polską Fundacją Narodową zrealizowało projekt „Moje archiwum”, który znów był skierowany do Polaków posiadających domowe archiwa. Przez dwa miesiące o akcji usłyszało wiele milionów Polaków i był to najbardziej nagłośniony medialnie projekt archiwalny 2019 r.
Na stronie internetowej www.archiwarodzinne.gov.pl znajdą państwo wszystkie niezbędne informacje i poradniki. Teraz, w tej trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, skupiamy się z AAN na archiwach domowych, będących w bezpośredniej bliskości, po prostu w naszych domach. Musimy unikać wypraw do krewnych i kuzynów, aby wspólnie omawiać zawiłości archiwalne.
PAP: Jakie są efekty dotychczasowego wsparcia dla archiwów rodzinnych?
Mariusz Olczak: Przez lata prywatnymi, rodzinnymi archiwami zajmowało się i zajmuje oprócz AAN wiele innych instytucji i stowarzyszeń. Wystarczy wspomnieć choćby Archiwum Pełne Pamięci IPN, Ośrodek KARTA, Bibliotekę Narodową, Ossolineum i inne. Warto wspomnieć archiwa i biblioteki kościelne, w których szczególnie w okresie komuny ukrywano prywatne zbiory archiwalne. Tutaj nie można zapomnieć o Bibliotece KUL oraz zbiorach na Jasnej Górze.
W AAN realizujemy teraz akcję skierowaną w stronę poszukiwań prywatnych zbiorów archiwalnych osób, które na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat pełniły rozmaite ważne urzędy i funkcje. Wiele z nich posiadało lub posiada ważne z punktu widzenia historii najnowszej Polski zbiory. Nie chcemy, aby wyjeżdżały one za granicę ani ulegały zniszczeniu. Na podstawie dokonanej analizy możemy powiedzieć, że w instytucjach publicznych zachowała się tylko niewielka ich część. Zatem przed archiwistami AAN wiele pracy. O efektach będziemy państwa informować, a przyjdą one z pewnością szybko.
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /