Z pewnością Wacław Tokarz stanowi wzór w kwestii skrupulatności, sumiennego zbierania źródeł, dzięki którym był w stanie wynajdować kompletnie nieznane fakty – mówi dr Tomasz Siewierski z Instytutu Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk.
Rozmawiamy o profesorze Wacławie Tokarzu w 150. rocznicę jego urodzin. To wybitny historyk, uznawany za pioniera w badaniach polskich powstań narodowych. Ceniony wykładowca dwóch znamienitych, polskich uczelni i nauczyciel pokoleń historyków, ale także… żołnierz Kompanii Kadrowej Józefa Piłsudskiego. Naszą rozmowę chciałbym zacząć od początków jego kariery. Jako student, a następnie doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego interesował się wcześniejszymi niż XIX wiek dziejami Polski. Jak zaczynała się droga tego historyka?
Dr Tomasz Siewierski: Wacław Tokarz wyszedł ze słusznego założenia, które często może się sprawdzić w doskonaleniu warsztatu historyka. Badania nad historią średniowieczną i nowożytną pomagają w przygotowaniach do pracy nad późniejszymi epokami. Raczej nie działa to w drugą stronę. Podczas studiów historycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim trafił na seminarium najwybitniejszego mediewisty tamtych czasów, czyli prof. Stanisława Smolki. Po krótkiej przerwie w pracy badacza historii zajął się dziejami epoki wczesnonowożytnej. Pod kierunkiem prof. Wincentego Zakrzewskiego napisał doktorat „Ze studiów nad sejmem walnym za Zygmunta Augusta”, który spotkał się z pozytywnym odbiorem przez recenzentów. Jednak Tokarz nie skupiał się tylko na karierze naukowej, można powiedzieć, że nieco politykował. Pisał m.in. na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego”, przez co raczej wróżono mu kiepskie perspektywy kariery.
Wacław Tokarz jako publicysta toczył polemiki z przedstawicielami krakowskiej szkoły historycznej – Michałem Bobrzyńskim i Józefem Szujskim. Jakie były różnice w poglądach „stańczyków” i młodego historyka?
Dr Tomasz Siewierski: Tokarz dorastał w okresie wzmożonej rusyfikacji, po klęsce powstania styczniowego. Już od czasów gimnazjum w Częstochowie bliska mu była pamięć o polskiej insurekcji. Istotny wpływ na jego stosunek do powstań miała także atmosfera domu rodzinnego, gdzie kultywowano zrywy narodowe. Niektórzy jego przodkowie walczyli w powstaniach, m.in. stryj Stanisław Tokarz – w powstaniu styczniowym. Wacław Tokarz jako historyk wyrastał w opozycji do dominującej wówczas „krakowskiej szkoły historycznej”. Jej przedstawicielom zarzucał m.in. „pesymizm anarchistyczny”, ale większość jego krytyki miała charakter stricte naukowy. Piętnował podążanie drogą wytyczoną przez niemiecką naukę historyczną. Nie był zwolennikiem publikowania opasłych tomów źródłowych, prac bardzo szczegółowych o charakterze przyczynkarskim, nieznajdujących czytelników poza wąskim gronem specjalistów.
Czy jego stosunek do tradycji powstańczych miał wpływ na to, że wkrótce zaczął się nimi naukowo zajmować?
Dr Tomasz Siewierski: Tokarz uważał, że historii jako badania nie uprawia się tylko dla siebie, ale ma ona z pożytkiem służyć społeczeństwu. Uważał, że to, co tworzył z zachowaniem naukowego warsztatu historyka, powinno odpowiadać potrzebom ówczesnej sytuacji politycznej. Dlatego jeszcze przed wybuchem I wojny światowej zaczął publikować prace na temat powstań. Pierwsza z nich „Warszawa przed wybuchem powstania 17 kwietnia 1794” (1911), ukazuje moment przed powstaniem kościuszkowskim z nietypowej perspektywy, uwzględnienia bowiem elementy historii społecznej.
To jedna z bardziej istotnych prac Tokarza. Spotkała się, także w powojennej historiografii, z pozytywnymi recenzjami…
Dr Tomasz Siewierski: Uważam, że to opus magnum Tokarza, od tego zaczęła się przecież jego naukowa przygoda z tematyką powstańczą. Nie jest to jednak dzieło o tematyce militarnej. Jedną z niewątpliwych jego zalet było dowartościowanie znaczenia chłopów, co również czyni go na owe czasy nowatorskim. Została przyjęta jako rzecz kontrowersyjna, a z bardzo krytyczną recenzją wystąpił Tadeusz Korzon, nestor warszawskich historyków. Doceniły ją dopiero kolejne pokolenia badaczy.
W kolejnych latach Tokarz prowadził prace nad dziejami powstania styczniowego i listopadowego. Poznał wówczas Józefa Piłsudskiego i zaczął się obracać w kręgach strzeleckich. Jak wyglądały jego relacje z tym środowiskiem?
Dr Tomasz Siewierski: Jak wcześniej wspomniałem, Tokarz początkowo sympatyzował z endecją, w 1899 roku poznał Romana Dmowskiego. Z biegiem czasu zmienił podejście do tego środowiska. Nie podobała mu się koncepcja współpracy z Rosją, a szanse na odzyskanie niepodległości upatrywał raczej w sojuszu polskiej armii z Austriakami. W 1908 roku Tokarz otrzymał katedrę na Uniwersytecie Jagiellońskim i otworzył swoje seminarium. W związku z tym zaczęło się gromadzić wokół niego sporo młodych ludzi. Był ciekawym wykładowcą, nie tylko w pasjonujący sposób prowadził zajęcia, ale także poruszał podczas nich tematykę powstańczą i wojskową, co cieszyło się zainteresowaniem. Na jednym z seminarium Tokarza wystąpił Józef Piłsudski. To było duże wydarzenie w historii krakowskiej uczelni, choć przyszły marszałek miał referat typowo historyczny, analizował powstanie styczniowe od strony strategii jednego z dyktatorów powstania, Mariana Langiewicza. Z Piłsudskim Tokarz utrzymywał także stosunki towarzyskie. Zaczął coraz bardziej zbliżać się do Drużyn Strzeleckich, a jego wykłady czasem przypominały posiedzenia sztabu tworzącej się armii.
Skutkiem powiązań ze strzelcami Piłsudskiego było to, że 6 sierpnia 1914 roku Tokarz wyruszył wraz z I Kompanią Kadrową. 41-latek, inteligent, profesor idzie walczyć o niepodległość. Jak wyglądało to zaangażowanie w walkę Legionów Polskich?
Dr Tomasz Siewierski: Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że to w domu Tokarza zapadła decyzja o wymarszu do Królestwa Polskiego Pierwszej Kadrowej. Wacław Tokarz na początku sierpnia został szeregowym żołnierzem Legionów, ale ta przygoda trwała dość krótko. Po miesiącu wykończony długimi marszami przeszedł do pracy w Naczelnym Komitecie Narodowym. Zajął się tworzeniem publikacji historycznych, które miały budować pozytywne nastroje i odpowiednie wzorce wśród walczących legionistów. Z jego inicjatywy i pod jego redakcją ukazywała seria „Biblioteczka Legionisty” W 1916 roku powrócił na UJ, gdzie przez kolejny rok pracował. Wówczas zaczęła słabnąć jego sympatia wobec Piłsudskiego na rzecz Władysława Sikorskiego. W październiku Tokarz został kierownikiem Wydziału Prac Naukowych Tymczasowej Rady Stanu i w krótce zaczął wydawać „Bellonę” i „Wiarusa”, czasopisma historyczno-wojskowe.
Jaki był jego stosunek do marszałka Piłsudskiego po 1918 roku?
Dr Tomasz Siewierski: Po odzyskaniu niepodległości, mimo wspomnianych rozbieżności, nadal bardzo cenił Piłsudskiego, uznawał go za głównego ojca niepodległości. Warto przypomnieć, że Tokarz był nie tylko badaczem historii, ale także pracował w strukturach wojskowych – był kierownikiem Wojskowego Instytutu Naukowo-Wydawniczego. Jego stosunek do marszałka Piłsudskiego zmienił się około 1925 roku. Wywiązała się wówczas dyskusja wokół publikacji Mariana Kukiela na łamach „Przeglądu Historyczno-Wojskowego”. o pierwszej wytycznej bitwy warszawskiej z 1920 r. Kilka z tych analitycznych artykułów doprowadziło Piłsudskiego do wściekłości, dlatego została powołana komisja w tej sprawie. Tokarz zasiadał w tym gremium i przesłuchiwał Piłsudskiego jako świadka. Gdy po zamachu majowym piłsudczycy przejęli władzę, z wojska najpierw usunięto Kukiela, który stracił stanowisko dyrektora Wojskowego Biura Historycznego. Natomiast rok później ze swoją posadą musiał się pożegnać Wacław Tokarz. Profesor był człowiekiem bardzo honorowym i do końca życia nosił do marszałka Piłsudskiego osobistą urazę, z tego powodu m.in. odmawiał przyjmowania ważnych odznaczeń.
Po usunięciu go z wojska, w 1928 r., objął katedrę nowożytnej historii Polski na Uniwersytecie Warszawskim. W czasie pracy w stołecznej uczelni wydał dzieło, z którego został najbardziej zapamiętany, czyli „Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831”. Co ta książka wniosła do wiedzy o powstaniu listopadowym?
Dr Tomasz Siewierski: Z pewnością praca, o której Pan wspomniał, była najbardziej komentowaną książką Tokarza w środowisku historycznym. Pamiętajmy jednak, że wydał on także kilka innych prac związanych z dziejami powstania listopadowego. W 1922 roku opublikował „Bitwę pod Ostrołęką”, a trzy lata później „Sprzysiężenie Wysockiego i noc listopadowa”. „Wojna polsko-rosyjska 1830 i 1831” wydana w stulecie powstańczego zrywu to chyba rzeczywiście największe osiągnięcie tego historyka wojskowości. Już sam tytuł pracy wskazuje na to, że Tokarz zajmuje się w niej przed wszystkim aspektami militarnymi, zresztą został bardzo doceniony za ogromną precyzję i skrupulatność przy opisywaniu wojskowych szczegółów powstania. Doceniano ją także za nowoczesny i oryginalny styl pisania. Pozytywnie recenzowały ją najważniejsze postaci polskiej historiografii. Książka była doceniana po wielu latach, a do zawartych w niej ustaleń odwoływano się w okresie powojennym i są one obecne w nauce do dzisiaj.
Pod koniec życia historyk powrócił do badań nad insurekcją kościuszkowską. Opublikował pracę „Insurekcja Warszawska 17 i 18 kwietnia 1794 roku”. Czy to także ważna praca w jego dorobku?
Dr Tomasz Siewierski: Zdecydowanie tak, ze względu na imponującą skrupulatność w analizie materiału źródłowego. Co istotne są to źródła, do których nie będziemy mieli już dostępu, zostały bowiem zniszczone w trakcie II wojny światowej. Można odnaleźć konkretne odwołania do szczegółów insurekcji – liczby, nazwy oddziałów itp. Szkoda, że to była ostatnia wielka praca Tokarza. Trzy lata później, 3 maja 1937 roku, przedwcześnie zmarł.
Oczywiście Tokarz był historykiem-badaczem. Jednak, czy z jego książek można wywnioskować osobisty stosunek do powstań? Bić się czy nie bić…
Dr Tomasz Siewierski: Rzetelność, uczciwość naukowca, praca ze źródłami – to go cechowało. Nie pozwoliłby on sobie na publikowanie swoich ustaleń pod konkretną tezę. Wymiarem jego patriotyzmu był sam dobór tematu. Pozostał entuzjastą tradycji insurekcyjnej, uważał, że to były chwalebne wydarzenia w polskiej historii. Szczególnie w postaniu listopadowym widział duże szanse na powodzenie, choć z pewnością daleko było mu do optymizmu, jaki pół wieku później prezentował Jerzy Łojek.
Wacław Tokarz to autor ok. 300 publikacji historycznych. Jednak warto go zapamiętać także jako wykładowcę i nauczyciela akademickiego. Jak przebiegały jego seminaria z adeptami historii?
Dr Tomasz Siewierski: Wspomniałem już częściowo o seminariach na UJ. Na krakowskiej uczelni wypromował wielu magistrów i doktorów, choć nie wydaje mi się, żeby oni potem zrobili olśniewającą karierę akademicką. Inaczej sytuacja wyglądała na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie przyciągał na swoje seminarium wielu zainteresowanych badaniami historii najnowszej. Wypromował kilku przyszłych historyków, którzy pozostawili trwały ślad w nauce. Jednym z nich był choćby Henryk Jabłoński, który bez względu na swą działalność polityczną, pozostawił cenny dorobek historyczny.
Czy Wacław Tokarz dążył do kształtowania postaw swoich wychowanków?
Dr Tomasz Siewierski: Nie zachowało się zbyt wiele relacji na ten temat. Z pewnością zachęcał do zajmowania się niektórymi tematami, choć był bardzo tolerancyjny, jeśli któryś z jego uczniów zaproponował mu własną koncepcję badań. Okazał się także bezkonfliktowy w kwestii poglądów uczestników jego seminarium. Daleki od lewicowości, miał wśród uczniów aktywnych działaczy socjalistycznych i komunistycznych: wspomniany Jabłoński, Maksymilian Meloch, Rafał Gerber...
Jak prace Tokarza były odbierane przez historiografię PRL? W tym okresie wznowiono wydania kilku jego książek, m.in. „Insurekcja Warszawska 17 i 18 kwietnia 1794 roku”.
Dr Tomasz Siewierski:Publikacja „Insurekcji warszawskiej” w kilkutysięcznym nakładzie do dziś budzi pewne zdziwienie. Była to udana inicjatywa Jabłońskiego w 1950 roku, a więc w czasie apogeum stalinizmu. Generalnie Tokarz nie należał do historyków, który byłby wyklęty przez władze komunistyczne. Zwracano uwagę, że miał otwarty konflikt z Piłsudskim i jego środowiskiem. Ważne dla jego odbioru w okresie PRL było także to, że zmarł przed wojną. Pewnie, gdyby dożył do powstania PRL, mógłby być odbierany nieco bardziej negatywnie. Mogłyby bowiem zaważyć jego późniejsze, wojenne i powojenne wybory, jak np. w przypadku Mariana Kukiela, Oskara Haleckiego i innych historyków, którzy byli związani z polskim rządem w Londynie i pozostali na emigracji. Po wydaniu książki o insurekcji kościuszkowskiej przez pewien czas jednak panowała cisza na temat Tokarza. Kilku historyków starało się przypominać jego postać. Szczególne zasługi położył tu „duchowy uczeń” Tokarza, Andrzej Zahorski, oraz Stanisław Herbst, który wydał znakomity dwutomowy wybór jego pism.
Czego dzisiejszy historyk może się uczyć od Wacława Tokarza?
Dr Tomasz Siewierski: Wielu kwestii. Z pewnością Wacław Tokarz stanowi wzór w kwestii skrupulatności, sumiennego zbierania źródeł, dzięki którym był w stanie wynajdować kompletnie nieznane fakty. Walczył także z mitami, uważał, że historia jako nauka powinna być poddawana rewizji. Ponadto jego twórczość i postawa udowadnia, że można być polskim patriotą, a zarazem uczciwym, rzetelnym i w pełni niezależnym historykiem dziejów narodowych.
Rozmawiał Piotr Juchowski