O archiwum Centrum Lemkina myślę w perspektywie kolejnych dekad. Musimy pamięć o zbrodniach Rosji przytrzymać i pogłębić. W taki sposób chronimy też Polskę - powiedziała PAP dyrektor Instytutu Pileckiego prof. Magdalena Gawin.
W 2022 r. Instytut Pileckiego powołał Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina. To odpowiedź na działania wojenne prowadzone przez Federację Rosyjską w związku z inwazją na Ukrainę.
Centrum Lemkina zbiera świadectwa ofiar agresji rosyjskiej na Ukrainę w trzech formach - ankiet pisemnych wypełnianych przez świadków w języku narodowym (dostępne są wersje: ukraińska, rosyjska, polska i angielska), relacji audio oraz relacji świadków agresji rosyjskiej w formie filmowych notacji. Relacje osób przebywających w Ukrainie są rejestrowane w formie filmowej. Wszystkie zebrane relacje dotyczą wydarzeń, jakie miały miejsce w 19 obwodach Ukrainy. Do marca 2024 r. pozyskano 1 623 świadectwa – dowody przestępstw popełnianych w trakcie rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Magdalena Gawin, dyrektor Instytutu Pileckiego pytana o to, jakie znaczenie ma dokumentowanie zbrodni rosyjskich w Ukrainie, odpowiedziała: "Pamięć oznacza właściwy, jasny osąd wydarzeń. Zbieranie świadectw ludności cywilnej w Ukrainie to także kwestia bezpieczeństwa naszego kraju, Polski, i bezcenna wiedza o charakterze napastniczej wojny Federacji Rosyjskiej".
Jak mówiła dyrektor Instytutu Pileckiego, "z doświadczenia badań naukowych wiemy, jak ważną role odgrywa dokumentowanie losu ludności cywilnej, w tym popełnionych przez agresora zbrodni".
Przypomniała, że "żyjemy w demokratycznych społeczeństwach, decyzje polityków warunkowane są poparciem lub brakiem poparcia obywateli". "Poza tym historia nie znosi próżni. Jeśli historia tej wojny nie zostanie spisana i utrwalona, istnieje ryzyko zastąpienia jej rosyjską propagandą. Do niedawna wiele państw zachodnich unikało uznania, przynajmniej oficjalnie, że Rosja we wszystkich wcielaniach w wieku XX, popełniała nigdy nieosądzone zbrodnie. Parlament Europejski i Bundestag dopiero w 2022 r. po napaści Rosji na Ukrainę uznał Wielki Głód na Ukrainie za zbrodnię ludobójstwa. Należy zatem umocnić przekonanie również na Zachodzie, że agresja rosyjska na Ukrainę ma zbrodniczy charakter. To jest również, powtarzam, w naszym interesie" - podkreśliła.
Jak mówiła, "z doświadczenia badań naukowych wiemy, jak ważną role odgrywa dokumentowanie losu ludności cywilnej, w tym popełnionych przez agresora zbrodni".
"Rozmawialiśmy na ten temat z naukowcami zajmującymi się zimną wojną z wiodących ośrodków naukowych w Europie i USA, którzy obecnie przekierowali swoje zainteresowania na wojnę w Ukrainie. Wszyscy moi rozmówcy byli pod wrażeniem materiału zgromadzonego w naszym archiwum" - powiedziała prof. Gawin.
Zaznaczyła, że "zeznania prokuratorskie pozostaną utajnione na długie dekady". "I dlatego tak ważną rolę odgrywają świadectwa wideo lub te składane bez przysięgi. To one kształtują nasze wyobrażenia o wojnie i okupacji wtedy, kiedy wojna zniknie z ekranów telewizorów. To dzięki nim dziennikarz, historyk napisze eseje i książki. Bez konieczności kosztownych wyjazdów na Ukrainę i przemierzania setek kilometrów. Ważny jest szybki dostęp do informacji. I egzemplifikacja wydarzeń konkretnym życiem ludzkim" - oceniła.
Zwróciła uwagę, że "nie wszyscy Rosję i tę wojnę postrzegają tak jak my". "W trakcie promocji raportu o przestępstwach seksualnych popełnianych na Ukrainkach słyszeliśmy, głównie za granicą, głosy, że przecież każde wojsko popełnia tego typu przestępstwa i należy je traktować jako ekscesy wojsk okupacyjnych. Rolą raportów, które powstają w Centrum Lemkina, jest prostowanie takich opinii. To, co zebraliśmy wskazuje, że terroryzowanie ludności cywilnej, w tym przestępstwa seksualne, mają charakter systemowy" - zaznaczyła dyrektor Instytutu Pileckiego.
Przekazała, że raport o przestępstwach seksualnych jest już dostępny w trzech językach, powstaną kolejne dwa raporty. "W kwietniu zaprezentujemy raport +Nie atakujemy cywili... – zielony korytarz w Łypiwce jako pułapka rosyjskich wojsk okupacyjnych+. W przypadku tego raportu pokażemy oryginalne zdjęcia, nigdy dotąd nie publikowane" - zapowiedziała.
Na pytanie, w jaki sposób Centrum Lemkina zbiera i gromadzi świadectwa, odpowiedziała: "Nasi pracownicy i wolontariusze spisali ponad 800 ankiet z różnych ośrodków dla uchodźców w całej Polsce. Jednak najważniejszą pracę wykonuje nasz zespół w Ukrainie".
"Dokumentaliści docierają bezpośrednio na tereny wyzwolone spod rosyjskiej okupacji i tam rejestrują zeznania świadków i ofiar. Tak powstał nasz pierwszy raport o przemocy seksualnej rosyjskich wojsk wobec ukraińskich kobiet. Nie możemy ujawniać szczegółów tej pracy ze względu na bezpieczeństwo naszych współpracowników jak i samych świadków, którzy zdecydowali się powierzyć nam swoje historie. Świadectwa pochodzą z tzw. deokupowanych terytoriów z 16 obwodów. Mamy też wywiady z ludźmi z małych miejscowości, wsi o innej strukturze niż Bucza, gdzie nie mieszkają przedstawiciele klasy średniej. Dlaczego to jest ważne? Zwykły rolnik nie budzi takiego zainteresowania prasy. Przeżycia jego rodziny, uprowadzenie i okaleczenie syna albo zgwałcenie córki mogłoby na zawsze zostać nieodnotowane. Z jednej z takich miejscowości nasi współpracownicy przepytali wszystkich ludzi, którzy przeżyli. Ponad 80 osób" - powiedziała prof. Gawin.
Prof. Gawin: Niektóre świadectwa wykazują duże podobieństwa do tych, które składali Polacy w Armii Andersa. Kiedy czyta się o referendach sowieckich na zajętej białostocczyźnie po agresji rosyjskiej 1939 r. to naprawdę można stracić poczucie czasu. Po przekroczeniu granicy ukraińskiej wojska rosyjskie szukały przedstawicieli samorządu lokalnego, polityków, ludzi z instytucji kultury i nauczycieli. Tak samo było w 1939 r.
"Ponad 600 wywiadów – nagrań z Ukraińcami musimy transkrybować, przetłumaczyć, potem zasoby archiwalne będziemy chcieli udostępniać na zasadzie licencji. Są tym zainteresowane amerykańskie uniwersytety. Tak funkcjonuje Archiwum Spielberga i wiele innych archiwów historii mówionej" - dodała.
Wskazała, że "w zasadzie nie liczy się ilość, tylko waga materiału archiwalnego". "Niektóre świadectwa wykazują duże podobieństwa do tych, które składali Polacy w Armii Andersa. Kiedy czyta się o referendach sowieckich na zajętej białostocczyźnie po agresji rosyjskiej 1939 r. to naprawdę można stracić poczucie czasu. Po przekroczeniu granicy ukraińskiej wojska Federacji Rosyjskiej szukały przedstawicieli samorządu lokalnego, polityków, ludzi z instytucji kultury i nauczycieli. Tak samo było w 1939 r. Mam nadzieję, że zebrane materiały mogą pomóc naszej dyplomacji, która zabiega o pomoc dla walczącej Ukrainy i stara się przekonać inne państwa o konieczności pociągnięcia Rosji do odpowiedzialności karnej" - zaznaczyła.
Oceniła, że "sposób działania Rosji dzisiaj przypomina nam ten, który stosowała w czasie II wojny światowej". "I to jest ten ciąg cały aresztowań, represji, zabójstw, deportacji, czyli te wszystkie elementy, które możemy śledzić dzisiaj na okupowanych terytoriach. To wskazuje na ciągłość strategii postępowania wojska rosyjskiego i ich politycznych mocodawców. Oni się nie zmienili, oni są tacy sami jak kiedyś. Niestety polskie świadectwa, złożone później w archiwum Hoovera nie były wykorzystywane w żadnych procesach, ponieważ Rosja nie miała swojej Norymbergi" - mówiła dyrektor Instytutu Pileckiego.
Przypomniała, że "w IP na podstawie materiałów archiwalnych powstały książki o tym, jak kształtowała się idea ukarania nazistowskich Niemiec podczas wojny oraz o powojennym systemie rozliczeń".
"Polscy prawnicy i dyplomaci, którzy opracowali ogromny zbiór dokumentów w ramach Komisji Narodów Zjednoczonych ds. Zbrodni Wojennych byli świadomi, że mogą przedstawić tylko zbrodnie popełnione przez jednego agresora – nazistowskie Niemcy. Współcześnie konfrontujemy się z wydarzeniem o historycznym znaczeniu; wolny świat oficjalnie uznaje Rosję za agresora winnego zbrodni wojennych. Ale ten proces – uznania Rosji na winną – wymaga pogłębienia przez naukowców, dziennikarzy. O archiwum Centrum Lemkina myślę w perspektywie kolejnych dekad. Musimy tę pamięć o zbrodniach Rosji przytrzymać i pogłębić. W taki sposób chronimy też Polskę" - podkreśliła.
Wśród 1 623 świadectw pozyskanych do marca 2024 r. są 843 pisemne relacje w formie ankiet, 600 relacji filmowych zebranych bezpośrednio w 10 regionach Ukrainy, 180 relacji filmowych i audio zebranych poprzez komunikatory internetowe w Polsce oraz za granicą. Dodatkowo około 10 tys. innych materiałów dotyczących przestępstw wojennych popełnionych przez Federację Rosyjską na terytorium Ukrainy. Dla uzyskania powyższego rezultatu odbyliśmy w Polsce 133 wyjazdy w celu zebrania świadectw na terenie 10 województw, podczas których odwiedzono 85 miejsc przebywania świadków w celu zebrania relacji.
Relacje zbierane w Ukrainie dotyczą przede wszystkim wydarzeń w obwodach: charkowskim, donieckim, chersońskim, zaporoskim, mikołajowskim i kijowskim. Liczne świadectwa pochodzą z Mariupola, Charkowa, Chersonia a także Kijowa i okolic. Dla zebrania świadectw grupa dokumentacyjna tylko w roku 2023 przejechała ponad 15 tys. kilometrów.
Ponadto Centrum Lemkina dysponuje fotografiami dokumentującymi okoliczności lub miejsca dokonania zbrodni i przestępstw, wykonanymi przez ich współpracowników w Ukrainie oraz przekazanymi przez świadków jako uzupełnienie ankiet i rozmów.
Świadectwa w formie ankiet, plików audio i filmowe są systematycznie transkrybowane, katalogowane, tłumaczone na język polski i angielski. Po przeprowadzeniu anonimizacji, ze względu na bezpieczeństwo świadków, będą w późniejszym okresie opracowywane naukowo oraz udostępniane w formie repozytorium w ramach archiwum Instytutu Pileckiego.
Materiały gromadzone przez Centrum Lemkina mają być dostępne dla wszystkich zainteresowanych wojną w Ukrainie. W odróżnieniu od materiałów oraz dowodów przestępstw zbieranych przez organy ścigania, które nie są jawne podczas prowadzenia śledztwa, postępowania przygotowawczego i procesu karnego, świadectwa zbierane przez instytuty naukowo-badawcze, jak Instytut Pileckiego, mają być dostępne dla naukowców, badaczy, dziennikarzy i wszystkich zainteresowanych. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ wj/