105-letnia Stanisława Woronis, mieszkanka wsi Koniuchy w rejonie solecznickim - wsi, która w styczniu 1944 roku została spacyfikowana przez partyzantkę sowiecką, została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.
Odznaczenie przyznane za wybitne zasługi w kultywowaniu polskich tradycji narodowych oraz działalność na rzecz upamiętniania ofiar II wojny światowej w piątek w domu Stanisławy Woronis wręczyła kierownik wydziału konsularnego i Polonii Ambasady RP w Wilnie, konsul Jolanta Wiśnioch.
Konsul powiedziała dziennikarzom, że dzięki pani Woronis udało się spisać historię i przywrócić prawdę o wydarzeniach w Koniuchach. "Jest to osoba, która dbała o cmentarz i groby pomordowanych. Jej rola jest nieoceniona” - stwierdziła. Dodała, że „to ogromny zaszczyt w imieniu prezydenta wręczyć odznaczenie pani Stanisławie, niemal równolatce niepodległości Polski”.
„Ogromnym zaskoczeniem i zaszczytem jest dla mnie ta nagroda - wyznała Woronis podczas uroczystości. - Miałam ciężkie życie, po wymordowaniu wsi zostaliśmy bez dachu nad głową, potem przez wiele lat władza nazywała nas `koniuchowskimi bandytami`. (…) Zawsze miałam szczęście do dobrych ludzi. Uratował nas żołnierz, który wskazał, żebyśmy podczas pogromu biegli w stronę rzeki”.
Pani Stanisława urodziła się w 1919 r. we wsi Koniuchy. W nocy z 28 na 29 stycznia 1944 roku, w odwecie za zorganizowanie samoobrony, grupa partyzantów sowieckich otoczyła wieś znajdującą się na skraju Puszczy Rudnickiej i przystąpiła do ataku. Podpalano słomiane dachy domów, do wybudzonych, uciekających mieszkańców strzelano na oślep. W wyniku ataku zginęło około 40 osób, kilkanaście zostało rannych. Wśród ofiar byli mężczyźni, kobiety i małe dzieci.
Pani Stanisława z mężem i córką zdołali się uratować. W 1947 roku mąż Pani Stanisławy - Władysław Woronis, został skazany na 10 lat łagrów za udział w samoobronie pod zarzutem antysowieckiej działalności. Z zesłania powrócił w 1954 roku. Kobieta wychowywała samotnie córkę oraz doświadczała represji jako żona „wroga ludu”.
Zgodnie z oficjalną sowiecką narracją, okrutnego mordu na mieszkańcach wsi w 1944 roku dokonali Niemcy. To m.in. dzięki pani Stanisławie, która przez niemal pół wieku przechowała pamięć o tragicznych wydarzeniach, po rozpadzie Związku Radzieckiego prawda ujrzała światło dzienne. Dzięki jej świadectwu możliwe było wszczęcie śledztw w sprawie mordu w Koniuchach przez Instytut Pamięci Narodowej, Kongres Polonii w Kanadzie oraz Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy.
W piątek, po uroczystości uhonorowania Stanisławy Woronis, konsul Wiśnioch wraz z wicemerem rejonu solecznickiego Waldemarem Śliżewskim zapalili znicze na miejscowym cmentarzu przy krzyżu pamięci pomordowanych mieszkańców wsi Koniuchy.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ mal/ lm/