Okładkę najnowszego numeru „Mówią wieki” zdobi łotewski Order Wojenny Pogromcy Niedźwiedzia. Jego geneza oraz okoliczności ustanowienia mogą być symbolem niezwykle skomplikowanej i długiej historii uzyskiwania przez Estonię, Litwę i Łotwę wymarzonej niepodległości.
„Polska od wieków była najeżdżana ze wschodu, zachodu i północy (choć czasem to Polacy okazywali się skutecznymi najeźdźcami). Być może więc pocieszeniem w tej narodowej traumie będzie uświadomienie sobie, że inni mają gorzej. Owi inni to narody bałtyckie, wciśnięte między jeszcze zimniejszy niż u nas Bałtyk i wszechpotężną Rosję, niekryjącą nawet dziś, że tereny Litwy, Łotwy i Estonii mają dla niej znaczenie strategiczne” – zauważa w artykule wstępnym obecny redaktor naczelny miesięcznika prof. Michał Kopczyński.
W tak trudnych warunkach narodom bałtyckim, podobnie jak Polakom, udało się wykorzystać historyczną szansę na odzyskanie niepodległości. Cytowane na łamach „Mówią wieki” słowa wystąpienia deputowanego Dumy Państwowej Łotysza Jānisa Goldmanisa z 8 sierpnia 1914 roku świadczą o tym, jak wielki przełom dokonał się w mentalności elit tych narodów w ciągu zaledwie czterech lat wojny. „Między Łotyszami i Estończykami nie ma ani jednego człowieka, który by nie przyznał, że wszystko, co osiągnęli w zakresie dobrobytu, osiągnęli pod znakiem rosyjskiego orła” – powiedział łotewski polityk. Jesienią 1918 r. było jasne, że upadek dwóch imperiów oznacza dla nich niepowtarzalną szansę na budowę własnych państw.
Kluczem do przebycia tej długiej drogi była budowa własnej tożsamości językowej i kulturalnej. Jednym z nich był romantyczny poeta Andrejs Pumpurs, autor łotewskiego eposu „Ten, który rozrywa niedźwiedzia”. Opowiadał o historii średniowiecznego herosa walczącego z niemieckimi najeźdźcami. Nie jest więc przypadkiem, że epos stał się inspiracją do uhonorowania bohaterów walki o niepodległość.
„Pierwszy order łotewski – Order Wojenny Pogromcy Niedźwiedzia (Order Lačpleša) – został ustanowiony jeszcze podczas walki o niepodległość, 11 listopada 1919 roku, po wyzwoleniu Rygi spod okupacji sowieckiej” – wyjaśnia historyk wojskowości prof. Krzysztof Filipow. Przypomina również, że odznaczenie to przyznano też wielu Polakom, politycznie i militarnie zaangażowanym w obronę młodej łotewskiej niepodległości: „Odznaczono nim kilkudziesięciu Polaków, m.in. marsz. Józefa Piłsudskiego oraz generałów i wyższych oficerów: Edwarda Rydza-Śmigłego, Juliusza Rómmla, Tadeusz Kutrzebę, Józefa Olszynę-Wilczyńskiego i Stefana Dąb-Biernackiego”.
Niewiele ponad dwie dekady później państwa bałtyckie padły ofiarą sowieckiego imperializmu. Czołowy polski sowietolog prof. Wojciech Materski przybliża czytelnikom sowieckie metody osaczania tych narodów oraz ich stopniowego podporządkowywania. W jasny sposób wyjaśnił je szef sowieckiej dyplomacji w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Litwy Vincasem Krėvė-Mickievičiusem: „Wasza Litwa wraz z innymi narodami bałtyckimi, w tym Finlandią, będzie musiała dołączyć do chwalebnej rodziny Związku Sowieckiego. Dlatego już teraz powinniście zacząć wprowadzać swój naród w system sowiecki, który w przyszłości zapanuje wszędzie, w całej Europie”. Scenariusz podporządkowania trzech republik został zrealizowany metodą dezinformacji i prowokacji. Już w maju 1940 r. na łamach sowieckiej prasy pojawiły się kłamliwe informacje o licznych prowokacjach przeciwko wojskom sowieckim. Kolejny krok nastąpił dwa tygodnie później. „Zgodnie ze scenariuszem sprawdzonym podczas rozprawy z Finlandią w nocy z 14 na 15 czerwca 1940 roku w strefach pogranicznych z republikami bałtyckimi Sowieci sprowokowali incydenty zbrojne, które posłużyły za pretekst do oskarżenia tych państw o napaść na ZSRR” – pisze prof. Wojciech Materski.
Walkę z bolszewizmem po I wojnie światowej podjął między innymi gen. Anton Denikin, dowódca Sił Zbrojnych Południa Rosji. Mało kto pamięta, że Denikin urodził się na ówczesnych kresach imperium rosyjskiego. Historyk Piotr Wysocki przypomina jego wspomnienia z czasów dzieciństwa spędzonego we Włocławku i Łowiczu. Jego zapiski dają znakomity wgląd w działalność rosyjskiego szkolnictwa w Kraju Nadwiślańskim. Wiele jego uwag przypomina „Syzyfowe prace” Stefana Żeromskiego: „To byli ludzie dobrzy i źli, znający się na uczeniu i nieznający się, szczerzy i samolubni, sprawiedliwi i niesprawiedliwi, ale prawie wszyscy byli tylko urzędnikami. Odrobić swoją godzinę, opowiedzieć swoimi słowami z podręcznika, zadać odtąd dotąd – i wszystko. Do naszych duszyczek nie mieli oni żadnej sprawy”.
Pasjonatów dziejów staropolskich zainteresuje drugi odcinek dziejów polskich bezkrólewi. Historyk Emil Kalinowski przybliża moment narodzin instytucji wolnej elekcji po śmierci ostatniego Jagiellona. Tuż po zgonie Zygmunta Augusta szlachta, w obawie przed załamaniem się funkcjonowania państwa, zawiązała konfederacje nazywane „kapturami”. Konflikty miała ograniczać także gwarantująca swobodę wyznania Konfederacja Warszawska. Te wysiłki szlachty nie były równoznaczne z ustaniem debat politycznych, które doprowadziły ostatecznie do zwołania pierwszej wolnej elekcji we wsi Kamień pod Warszawą. Autor przypomina, że tę wielką zmianę polityczną komplikowała szalejąca epidemia „morowego powietrza”.
O dziejach dawnej Rzeczypospolitej opowiadają również autorzy artykułu poświęconego zapomnianemu dziś irlandzkiemu lekarzowi na dworze króla Jana III Sobieskiego Bernardowi O’Connorowi. Aleksandra Jakóbczyk-Gola oraz Mateusz Będkowski podkreślają, że „dzięki swej spostrzegawczości i dziejopisarskiemu zacięciu stworzył pod wieloma względami wyjątkowe anglojęzyczne dzieło dotyczące historii nowożytnej Polski. Do najciekawszych wątków poruszonych przez autora należą opisy niezwykłej natury”.
W dodatku tematycznym „Ludzie i pieniądze: 1794–1914” przygotowanym we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim prof. Jerzy Łazor ze Szkoły Głównej Handlowej pyta o koszty zwycięstwa w I wojnie światowej. „Dla historii pieniądza najważniejszym wynikiem wojny był upadek pieniądza złotego, który nastąpił półtorej dekady po wojnie, w czasie wielkiego kryzysu gospodarczego lat trzydziestych O tych zmianach zadecydował koszt wojny i sposób jego pokrycia” – wyjaśnia autor.
Krajem najmocniej dotkniętym konsekwencjami gospodarczymi chaosu I wojny światowej była Rosja. Tomasz Bohun przypomina, że u jej progu był to kraj niezwykle szybkiego rozwoju gospodarczego i wielkich możliwości wzbogacenia się przez inwestorów zagranicznych. Największą rolę w rozwoju Rosji odegrały kapitały pochodzące z sojuszniczej Francji. „Dzięki nim nie tylko udało się szybko – w nieco ponad dekadę – przeprowadzić inwestycje kolejowe na Syberii i w Mandżurii, lecz także za sprawą Banku Rosyjsko-Chińskiego w 1895 roku Francja udzieliła Chinom kredytu na spłatę reparacji po przegranej wojnie z Japonią” – wyjaśnia autor. Z konsekwencjami tej polityki Rosja zmierzyła się dopiero po upadku Związku Sowieckiego, gdy ostatecznie uregulowała swoje zadłużenie wobec Paryża.