Słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego wypowiedziane na wiecu w Tbilisi w 2008 roku są naszym drogowskazem – napisał premier Mateusz Morawiecki w 15. rocznicę wydarzenia, kiedy liderzy państw regionu manifestowali poparcie dla Gruzji zaatakowanej przez Rosję.
Koncepcja polityki bezpieczeństwa w regionie, jaką prezentował prezydent Lech Kaczyński jest nadal aktualna; prezydent Andrzej Duda często odwołuje się do jego myśli – podkreśla szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.
12 sierpnia 2008 r. prezydent Lech Kaczyński wraz z przywódcami Ukrainy i państw bałtyckich udał się do Tbilisi. Celem wizyty było zamanifestowanie międzynarodowego poparcia dla Gruzji, która została najechana przez Rosję. Tego dnia, na wiecu w Tbilisi, prezydent Kaczyński wygłosił przemówienie, w którym apelował o reakcję świata wobec rosyjskiego imperializmu. "Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!" – mówił wówczas prezydent Kaczyński.
Do wydarzenia nawiązał we wpisie na Facebooku premier Mateusz Morawiecki. "Dokładnie 15 lat temu śp. prezydent Lech Kaczyński wygłosił historyczne przemówienie w Tbilisi – stolicy Gruzji, państwa zaatakowanego wówczas przez rosyjskiego najeźdźcę, toczącego bój o Osetię Południową" - przypomniał.
12 sierpnia 2008 r. na wiecu w Tbilisi prezydent Kaczyński wygłosił przemówienie, w którym apelował o reakcję świata wobec rosyjskiego imperializmu. "Świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!" – mówił.
"Heroiczna podróż i wystąpienie na wiecu wraz z prezydentami Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii odbiło się szerokim echem na całym świecie" - podkreślił Morawiecki. "Pamiętam doskonale ten dzień. Pamiętam, w jaki sposób ta wizyta i przemówienie zostało odebrane przez samych Gruzinów, dla których obecność Prezydenta Polski w takim momencie ich historii była aktem prawdziwego męstwa. Słowa wypowiedziane wówczas przez śp. Lecha Kaczyńskiego okazały się prorocze" - dodał.
Premier przypomniał również słowa Lecha Kaczyńskiego. "Gdy zainicjowałem ten przyjazd, niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko wam. Chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem" – mówił wówczas prezydent dodając: "I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę".
"Jakże mocno każde z tych zdań wybrzmiewa w 15. rocznicę wizyty w Tbilisi" - ocenił Morawiecki.
Jak podkreślił premier, "przez lata w ocenach wojny rosyjsko-gruzińskiej dominowała niezliczona liczba półprawd i zwykłych kłamstw". "Europejskie elity nie potrafiły przyznać, że prowadzenie interesów i traktowanie z pełną powagą rosyjskich przywódców, na czele z Putinem, było zaproszeniem ich do kolejnych, drakońskich kroków, których eskalację przeżywamy w zasadzie od 2014 roku, a które wybuchły ze zdwojoną siłą 24 lutego 2022 r., gdy rosyjskie wojska zaatakowały terytorium Ukrainy" - dodał.
Szef rządu ocenił ponadto, że "niestety wielu polityków, ekspertów czy obserwatorów nie potrafi przyznać się do całkowicie błędnej oceny sytuacji". "Widzimy to zarówno na naszym podwórku, słuchając przedstawicieli opozycji, jak i polityków z niektórych państw zachodnich, stosujących relatywne podejście do obecnych kontaktów z Rosją" - podkreślił.
"Chcę powiedzieć dziś jasno – jako polski rząd nigdy nie zgodzimy się na takie podejście, sprowadzające się do polityki +business as usual+, jak gdyby nigdy nic się nie stało" - zapowiedział Morawiecki. "Słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2008 roku są naszym drogowskazem" - podkreślił. "Tak jak wtedy mówił, również i dzisiaj Europa Środkowa ma odważnych przywódców, a nasza polityka stała się w pełni podmiotowa, co jest nie w smak wielu europejskim przywódcom, podjudzającym swoich podwładnych z polskiej opozycji do tego, by wrócili szybko na dawne tory, będąc w pełni poddanym ich decyzjom" - dodał i zaznaczył: "My, jako Zjednoczona Prawica, nigdy na to nie pozwolimy".
"Na zawsze zapamiętamy słowa prezydenta Kaczyńskiego oraz jego symboliczną podróż do Tbilisi. Pamiętają to wydarzenie po dziś dzień również sami Gruzini, z którymi wielokrotnie miałem okazję rozmawiać. W ich oczach Prezydent Polski na zawsze pozostanie wielkim bohaterem. Jestem całkowicie przekonany, że po latach również w historii naszej Ojczyzny wydarzenie z 12 sierpnia 2008 r. będzie wspominane jako jedno z najważniejszych w polityce zagranicznej Polski XXI wieku" - napisał szef rządu.
"Historyczne przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i cała jego prezydentura pokazuje, że właśnie prezydent Lech Kaczyński tę umiejętność przewidywania i trafnego odczytywania pewnych działań i ruchów miał bardzo dobrze rozbudowaną" - powiedział Przydacz.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz podkreślił w rozmowie z PAP, że w polityce zagranicznej szczególnie istotna jest zdolność przewidywania i prawidłowego odczytywania intencji drugiej strony. "Odwaga do przeciwstawiania się działaniom zmierzającym do agresji jest bardzo istotna, choć czasami nieopłacalna w krótkoterminowym zakresie i trudna, bowiem trudno jest płynąć pod prąd, kiedy wszyscy płyną w zupełnie innym kierunku" - mówił.
"Historyczne przemówienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i cała jego prezydentura pokazuje, że właśnie prezydent Lech Kaczyński tę umiejętność przewidywania i trafnego odczytywania pewnych działań i ruchów miał bardzo dobrze rozbudowaną" - powiedział Przydacz.
Wskazywał, że było tak m.in. w kontekście bezpieczeństwa energetycznego. "Zabezpieczenie Polski poprzez dywersyfikację, poszukiwanie nowych partnerów i chęć uniezależnienia się od Rosji, wówczas, przez niektórych polityków z dzisiejszej opozycji były przedstawiane jako niepotrzebne albo brawurowe. Z perspektywy lar widzimy, jak było to ważne, żeby wówczas zacząć przygotowania, aby zęby szantażu energetycznego Rosji wybić. To się w dużej mierze udało" - powiedział szef BPM.
Kolejnym wskazanym przez niego przykładem jest współpraca regionalna. Jak mówił, im silniejsza Polska w regionie, tym silniejsza w Europie. "Podobnie było także w kontekście wsparcia wówczas Gruzji, na którą spadały rosyjskie rakiety i do której stolicy jechały rosyjskie czołgi" - powiedział szef BPM.
Podkreślił, że celem wizyty Lecha Kaczyńskiego i innych przywódców regionu Europy Środkowo-Wschodniej w Tbilisi była manifestacja wsparcia oraz ostrzeżenie świata przed odradzającym się rosyjskim imperializmem. "Wielu ekspertów mówi, że było to jednym z czynników, które zatrzymały wówczas rosyjską agresję. Po latach widzimy jak bardzo rację miał prezydent Lech Kaczyński" - powiedział Przydacz.
Szef BPM zaznaczył, że prezydent Andrzej Duda, który był współpracownikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, odwołuje się do jego myśli. "Zachował w pamięci wiele idei i koncepcji, i całe myślenie o polityce bezpieczeństwa w regionie, jakie prezentował prezydent Lech Kaczyński. W wielu aspektach te myśli są nadal aktualne" - zaznaczył.
W przemówieniu w Tbilisi Lech Kaczyński mówił, że "dziś świat musiał zareagować, nawet jeżeli był tej reakcji niechętny". "I my jesteśmy tutaj po to, żeby ten świat reagował jeszcze mocniej. W szczególności Unia Europejska i NATO" - podkreślał. "Gdy zainicjowałem ten przyjazd niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem. I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę" - powiedział.
"Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd. Ale potrafimy się temu przeciwstawić, jeżeli te wartości, o które miałaby się Europa opierać mają jakiekolwiek znacznie w praktyce. Jeżeli mają mieć znaczenie, to my musimy być tu, cała Europa powinna być tutaj. Tu są cztery państwa należące do NATO. Jest Ukraina, wielkie państwo. Jest pan prezydent Sarkozy, w tej chwili przewodniczący Rady Europejskiej, ale powinno tu być ich 27. Wierzymy, że Europa zrozumie i będzie, że zrozumie Wasze prawo do wolności i zrozumie też swoje interesy. Zrozumie, że bez Gruzji Rosja przywróci swoje imperium, a to nie jest w niczyim interesie. Dlatego jesteśmy tutaj" - mówił wówczas prezydent Kaczyński.(PAP)
gb/ mark/
reb/ mok/