Pierwszy zrzut cichociemnych na polskie ziemie upamiętnili w piątek mieszkańcy Dębowca. To tam 81 lat temu, w nocy z 15 na 16 lutego 1941 r., wylądowali rtm. Józef Zabielski "Żbik", kpt. Stanisław Krzymowski "Kostka" oraz kurier Czesław Raczkowski "Włodek".
Uroczystości odbyły się przed pomnikiem upamiętniającym pierwszy zrzut, który stoi w centrum gminy. Złożone zostały przed nim kwiaty.
Wójt Dębowca Tomasz Branny powiedział w rozmowie z PAP, że w Dębowcu kultywowana jest pamięć o cichociemnych, a szczególnie o tych, którzy w tej miejscowości 81 lat temu wylądowali. „Możemy o nich wspominać, honorować, w przeciwieństwie do czasów komunistycznych, gdy pamięć o nich miała zaginąć. Możemy o ich bohaterstwie uczyć w szkołach przypominając, że byli tacy ludzie, którzy walczyli o wolność Ojczyzny; nas wszystkich” – wskazał.
Pierwszy zrzut pierwotnie miał nastąpić 20 grudnia 1940 r. Akcja została w ostatnim momencie odwołana. Zdaniem Piotra Wybrańca z Muzeum Spadochroniarstwa w Wiśle, kolejny termin operacji wyznaczono na noc z 15 na 16 lutego 1941 r. Kryptonim zrzutu brzmiał "Adolphus". Rtm. Józef Zabielski "Żbik", kpt. Stanisław Krzymowski "Kostka" i kurier Czesław Raczkowski "Włodek" mieli wylądować w okolicach Włoszczowy. Przez błąd w nawigacji stało się to niedaleko wsi Dębowiec. Ten teren był już wówczas włączony do III Rzeszy.
W trakcie lądowania Zabielski uszkodził staw skokowy i śródstopie. Na zrzutowisku odnalazł się z Raczkowskim. Od polskiego gospodarza wynajęli furmankę, którą dotarli do Skoczowa, a stąd pociągiem do Bielska, gdzie się rozdzielili. Osobno przekraczali granicę Generalnego Gubernatorstwa.
Krzymowski i Zabielski dotarli do Warszawy. Później zameldował się tam również Raczkowski, którego Niemcy zatrzymali podczas przekraczania granicy. Uznali go za przemytnika i uwięzili w Wadowicach. Nawiązał kontakt z Batalionami Chłopskimi. Został wykupiony z więzienia.
W strefie lądowania Niemcy odnaleźli zrzucone na osobnych spadochronach zasobniki zawierające radiostacje, broń i materiały wybuchowe.
Cichociemni byli żołnierzami Polskich Sił Zbrojnych, szkolonymi w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych. W rekrutacji prowadzonej od lata 1940 r. do jesieni 1943 r. do służby w tej roli zgłosiło się 2413 oficerów i podoficerów. Przeszkolono 606 osób, a do przerzutu zakwalifikowano 579 żołnierzy i kurierów. Na okupowane ziemie polskie przerzucono 316 cichociemnych, w tym jedną kobietę - Elżbietę Zawacką "Zo", oraz 28 kurierów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W czasie wojny zginęło ich 103. Wielu zostało zamordowanych przez komunistów po wojnie. Ostatnim żyjącym cichociemnym jest mjr Aleksander Tarnawski. 8 stycznia br. świętował 101. urodziny. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ agz/