68 lat temu, 21 października 1956 roku, na czele rządzącej Polską PZPR stanął Władysław Gomułka. W Moskwie obawiano się, że Polska spróbuje się wymknąć spod jej kontroli - na wieść o powrocie Gomułki sowieckie czołgi ruszyły w stronę Warszawy.
Władysław Gomułka był jedynym przywódcą w czasach PRL-u, który w momencie dojścia do władzy cieszył się autentycznym poparciem większości społeczeństwa.
Zawdzięczał to w pewnym stopniu temu, że w szczytowym momencie stalinizmu został zamknięty bez wyroku w więzieniu specjalnym Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Władze szykowały się nawet do postawienia go przed sądem, ale do procesu ostatecznie nie doszło. Zarzuty jakie stawiano Gomułce - tak zwane odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne - sprowadzały się do tego, że był on zwolennikiem "polskiej drogi do socjalizmu". Uważał, że przy budowaniu nowego ustroju należy uwzględnić polską specyfikę i nie można we wszystkim ślepo naśladować rozwiązań sowieckich.
Po 1948 roku z poparciem Moskwy w Polsce wygrała jednak inna opcja, stalinowska, której symbolem stał się Bolesław Bierut. Gdy ten umarł (podczas wizyty w Moskwie w marcu 1956 roku), władzę objął Edward Ochab, a w kraju odżyły nadzieje na liberalizację. Osłabł również strach przed represjami, czego dowodem był strajk robotników Zakładów Cegielskiego w Poznaniu. Krwawa pacyfikacja tego strajku pokazała z kolei, że władze tracą kontrolę nad społeczeństwem. W tej sytuacji w kierownictwie PZPR uznano, że jedyną osobą, która sobie poradzi jest Władysław Gomułka.
Powrót do władzy zawdzięczał w pewnym stopniu zmianom politycznym w bloku komunistycznym: na XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w lutym 1956 roku Nikita Chruszczow odciął się od stalinizmu, co niektórzy polscy komuniści potraktowali jako zachętę do zmian u siebie.
Na zwołanym w lipcu 1956 r. VII plenum KC PZPR ujawniły się dwie frakcje: „natolińczycy” – grupa stalinowskich dogmatyków, oraz dążący do kontrolowanych zmian „puławianie”. Nazwy obu stronnictw pochodziły od miejsc ich spotkań. I sekretarz KC PZPR Edward Ochab próbował równoważyć wpływu obu frakcji. Jego brak charyzmy i zdecydowania sprawiał jednak, że coraz częściej dyskutowano o jego odejściu. Latem 1956 r. więcej mówiono jednak o zastąpieniu premiera Cyrankiewicza byłym więźniem okresu stalinowskiego i byłym przywódcą PPR – Władysławem Gomułką. Ten konsekwentnie odmawiał, mówiąc, że jest zainteresowany wyłącznie przywództwem w PZPR. W sierpniu 1956 r. opinia publiczna otrzymała wyraźny sygnał zmian – Gomułka ponownie został członkiem partii.
Latem na łamach „Po prostu” ukazywały się artykuły, które można uznać za swoisty program reform politycznych. „Trzeba zmienić system, w którym klasa robotnicza staczała się do rzędu armii pracy, poddanej administracyjnej dyscyplinie zabezpieczonej środkami represyjnymi” – pisali Jerzy Kossak, Jerzy Turski i Witold Tursza w artykule „Samorząd robotniczy”. Idea demokratyzacji życia poprzez powstanie rad robotniczych inspirowała nie tylko młodych inteligentów, ale także robotników największych zakładów przemysłowych. Wielu z nich, m.in. Lechosław Goździk z FSO, było inspiratorami pierwszych wieców, które we wrześniu przyjmowały apele do władz. W podobnym tonie były utrzymane wystąpienia studentów, którzy na początku października powrócili na uczelnie.
1 października odbyły się kolejne obrady Biura Politycznego pod przewodnictwem Edwarda Ochaba, który dwa tygodnie spędził w Chinach na zjeździe tamtejszej Partii Komunistycznej. Zapowiedział, że na kolejne posiedzenie zostanie zaproszony Gomułka. Tydzień później z Biura Politycznego i rządu odszedł główny architekt stalinowskiej polityki gospodarczej – wicepremier Hilary Minc.
12 października 1956 r. odbyło się posiedzenie Biura Politycznego PZPR, w którym wziął udział Gomułka. W długim przemówieniu skrytykował politykę partii i pełne podporządkowanie Moskwie: „Nasza polska racja stanu i to, że tak samo jak oni [Sowieci – przyp. red.] budujemy u nas socjalizm, wymaga, żeby nasze stosunki były bezkonfliktowe, ale nie takie, jakie były dotychczas” – powiedział.
Zmiany na szczytach władz określił jako konieczne. Dodał, że „można rządzić narodem, gdy się utraciło jego zaufanie, przy pomocy bagnetów”, ale „kto się orientuje na taką ewentualność, ten się orientuje na zgubienie wszystkiego”. Na koniec obrad podjęto decyzję o zwołaniu VIII plenum KC PZPR na 17 października i uzupełnienie składu Biura Politycznego o Gomułkę i bliskich mu działaczy. Później ten termin przesunięto na 19 października.
W dniach poprzedzających obrady Warszawa wrzała. Korespondent „Le Monde” Philippe Ben pisał, że najmodniejszym przymiotnikiem jest obecnie „rewolucyjny”. Kolejne wiece ogłaszały coraz bardziej radykalne żądania zmian. Najdalej posunęli się studenci Politechniki Warszawskiej, którzy stwierdzili, że sojusz ze Związkiem Sowieckim „w żadnym razie nie powinien przeszkadzać zachowaniu suwerenności każdego z krajów sojuszniczych oraz samodzielności wyboru dróg do socjalizmu”.
Moskwa pilnie śledziła wydarzenia w Warszawie. 18 października ambasador ZSRS Pantielejmon Ponomarienko przekazał Ochabowi informację, że następnego dnia rano do Warszawy przybędzie sowiecka delegacja z Nikitą Chruszczowem na czele. Rzeczywiście o 7:00 na lotnisku wojskowym w Boernerowie koło Warszawy wylądował samolot. W czasie powitania Chruszczow krzyczał, że Polacy „chcą oddać kraj Amerykanom”. Gdy został powiadomiony o kandydaturze Gomułki, stwierdził, że „ten numer nie przejdzie”.
W czasie rozmowy w Belwederze Chruszczow potwierdził, że wojska sowieckie kierują się w stronę Warszawy. W odpowiedzi Gomułka zapowiedział przemówienie radiowe do narodu, ale zapewnił, że nie zamierza zrywać „braterskich związków” z Moskwą i jest w stanie zapewnić w Polsce stabilną sytuację. Chruszczow zdecydował o wstrzymaniu ruchu wojsk. W tym samym czasie w FSO i na Politechnice trwały wiece. Robotnicy z FSO ogłosili rezolucję, że demokratyzacja jest „sprawą życia i śmierci”. Po południu było jasne, że przynajmniej chwilowo udało się uniknąć scenariusza zdławienia odwilży przez sowieckie czołgi. Rano 20 października sowiecka delegacja odleciała do Moskwy.
21 października w wygłoszonym tuż po wyborze przemówieniu Gomułka skrytykował wyniki planu sześcioletniego, potępił forsowanie kolektywizacji rolnictwa i przyznał rację robotnikom żądającym „demokratyzacji” życia społecznego. Informację o wyborze Gomułki po kilku godzinach podało Polskie Radio. Mimo późnej pory ulice Warszawy były pełne rozentuzjazmowanych mieszkańców.
23 października entuzjazm społeczny zmieszał się z trwogą. Do Budapesztu, którego mieszkańcy zebrali się pod pomnikiem Józefa Bema, po raz pierwszy wjechały czołgi sowieckie. Działania nowego premiera Węgier Imre Nagya poszły znacznie dalej niż plany Gomułki. Przywrócenie systemu wielopartyjnego i wystąpienie z Układu Warszawskiego zakończyły się interwencją wojsk sowieckich, które w ciągu kilku tygodni krwawo stłumiły powstanie. Polacy okazali Węgrom solidarność i pomoc w postaci transportów darów humanitarnych i krwi. W listopadzie władzę na Węgrzech przejął marionetkowy rząd Jánosa Kádára. Nagy oraz były minister obrony Pál Maléter, a także pisarz i organizator strajków przeciwko rządowi Kádára, Miklós Gimes, zostali skazani na karę śmierci 15 czerwca 1958 r. Wszystkich trzech stracono dzień później.
Szczytowym momentem społecznych nadziei było zwołany na środę 24 października wiec na placu Defilad. Wzięło w nim udział ok. 400 tys. osób. Wielu zmierzało w zwartych kolumnach robotników reprezentujących poszczególne warszawskie fabryki. Jak relacjonowała Polska Kronika Filmowa, niesiono nie tylko sztandary i flagi narodowe, ale również trumnę z napisem „Natolin – zginął śmiercią tragiczną 21 X 1956”. „Oto pogrzeb wszystkich sił wstecznych – pogrzeb Natolina. Nikt po nim nie płacze” – komentował lektor kroniki. Co charakterystyczne, tłem muzycznym relacji była „Warszawianka 1905”, co stanowiło jasne nawiązanie do dziejów lewicy niepodległościowej, a nie czczonej do tej pory lewicy spod znaku SDKPiL i KPP.
Wiec otworzył szef Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Warszawie Stefan Staszewski, a następnie głos zabrał Władysław Gomułka. „VIII plenum, powołując nowe kierownictwo partii, wydało zdecydowaną walkę wszystkiemu, co hamowało i dławiło dotąd socjalistyczną demokratyzację życia w kraju” – powiedział. Przemówienie kilkukrotnie przerywano owacjami, ale towarzyszyło mu również milczenie, gdy Gomułka powiedział, że wojska sowieckie pozostaną w Polsce tak długo, jak RFN będzie częścią NATO. Na koniec Gomułka wypowiedział słowa będące zapowiedzią końca odwilży: „Dość wiecowania i manifestacji! Czas przejść do codziennej pracy, ożywionej wiarą i świadomością, że partia zespolona z klasą robotniczą i narodem poprowadzi Polskę po nowej drodze do socjalizmu”.
Pomimo tego wezwania tłum nie rozszedł się od razu, najpierw orkiestra odegrała „Międzynarodówkę”, później zebrani odśpiewali hymn. Po wiecu część rozchodzących się ludzi usiłowała się dostać pod ambasadę sowiecką, by tam demonstrować. Skandowano również hasła poparcia dla wciąż więzionego kard. Stefana Wyszyńskiego. Przywódca polskiego Kościoła został uwolniony dopiero cztery dni później, po ponad trzech latach nielegalnego internowania.
Po dojściu Gomułki do władzy zaniechano używania w stosunku do obywateli terroru na szeroką skalę. Przeprowadzano procesy i skazano na kary więzienia osoby odpowiedzialne za masowe represje, m.in. Józefa Różańskiego i Anatola Fejgina. Zaczęto rehabilitować ofiary politycznych prześladowań, m.in. żołnierzy AK, wypuszczając ich z więzień i obozów pracy. Uwolniono kard. Wyszyńskiego oraz przywrócono na stanowiska biskupów. 8 grudnia rząd i Episkopat Polski podpisały umowę normującą stosunki. Uchylono wymóg zatwierdzania nominacji na stanowiska kościelne przez władze państwowe i przywrócono nauczanie religii w szkołach. Episkopat zobowiązał się do poparcia uczestnictwa w styczniowym głosowaniu do Sejmu. Kościół otrzymał nieliczne zgody na budowę nowych świątyń. Był to tylko chwilowy okres zelżenia ataków na Kościół.
Dzięki odwilży ok. 30 tys. Polaków repatriowano ze Związku Sowieckiego do Polski. Zaprzestano dalszej kolektywizacji rolnictwa i zreformowano politykę kulturalną, m.in. odstępując od doktryny socrealizmu. Poszerzono zakres wolności słowa, prasa stała się nieco bardziej różnorodna. W pewnym zakresie pojawiła się debata publiczna zamknięta głównie w ramach Klubów Inteligencji Katolickiej. Do 1962 r. tolerowano również w miarę swobodne dyskusje w Klubie Krzywego Koła.
Podczas podróży do Moskwy w listopadzie 1956 r. Gomułka wynegocjował, że każde działania wojsk sowieckich stacjonujących w Polsce będą konsultowane z polskimi władzami (zobowiązanie to było naruszane przez stronę sowiecką), oraz ustalił nowe sposoby rozliczeń w handlu z ZSRS. Zadłużenie Polski względem Związku Sowieckiego według stanu z 1 listopada zostało umorzone.
Zmian dokonano na kierowniczych stanowiskach w Wojsku Polskim. Odwołano ówczesnego ministra obrony narodowej, Konstantego Rokossowskiego, a jego miejsce zajął Marian Spychalski, funkcję szefa Głównego Zarządu Politycznego stracił gen. Kazimierz Witaszewski. Symboliczny wymiar miały bardzo nieliczne procesy zbrodniarzy stojących na czele bezpieki.
Pierwszym symptomem odejścia władz od założeń Października był apel Gomułki o głosowanie w wyborach w styczniu 1957 r. bez skreśleń. Wśród nowych posłów nie znalazł się m.in. najważniejszy przywódca robotników z października 1956 r. – Lechosław Goździk z Fabryki Samochodów Osobowych.
Wyraźnym sygnałem końca odwilży był atak w maju tego samego roku na tzw. rewizjonistów, w tym na Leszka Kołakowskiego. Za ostateczny koniec Polskiego Października uznawana jest podjęta w październiku 1957 r. decyzja KC PZPR o zamknięciu tygodnika „Po prostu”, która wywołała kilkudniowe zamieszki w Warszawie i w Krakowie.
„Przez całą jesień 1956 r. odnowione kierownictwo PZPR przybierało pozę obrońcy demokratycznych przemian, apelując o zaufanie, obudzone zaś po stalinowskiej nocy społeczeństwo chciało wierzyć, że są one możliwe. Podobne życzenia narzucała też świadomość katastrofy zbyt daleko idących rewindykacji na Węgrzech. Ogólnie rzecz biorąc, oznaczało to niepisaną umowę między władzą, która obiecywała zaspokoić pewną część postulatów społeczeństwa, które w tym celu powściągnęło ambicje pełnej demokracji i niepodległości” – podsumowuje prof. Wojciech Roszkowski w „Najnowszej historii Polski 1945–1980”. (PAP)
Michał Szukała, Józef Krzyk
szuk/ jkrz