O jednoczenie się wszystkich Białorusinów, którzy chcą, aby ich państwo było demokratyczne i niepodległe apelowali w sobotę w Białymstoku uczestnicy „Dnia Woli” obchodzonego w 105. rocznicę proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej. Do tego dziedzictwa odwołuje się białoruska opozycja.
Wiele osób zarówno z organizacji mniejszości białoruskiej jak również z diaspory białoruskiej w Białymstoku z biało-czerwono-białymi flagami, odwołującymi się do Białoruskiej Republiki Ludowej (BNR), przyszło po południu pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego.
Skandowano między innymi "Żywie Biełaruś". Taki też napis namalowano w trakcie manifestacji na transparencie. Rozwinięto też wielometrową wielką flagę.
Historyk prof. Oleg Łatyszonek przypomina, że 25 marca 1918 r. została proklamowana Białoruska Republika Ludowa (BNR). "To był akt epokowy, ponieważ Białorusini mają tradycje państwowości, ale to były albo średniowieczne księstwa, albo Wielkie Księstwo Litewskie, natomiast idea niepodległego państwa białoruskiego miała (w 1918 r.) jeden rok, bo po raz pierwszy rzucił to hasło Wacław Łastowski w 1917 r." - wyjaśnia PAP Łatyszonek. Dodał, że narodu białoruskiego nie uznawały "wszystkie wielkie siły polityczne", dlatego BNR była jak wyznaczenie Białorusinom zadania, niepodległego państwa i do tych idei odwołuje się również współczesna białoruska opozycja.
Łatyszonek zaznaczył, że w obecnych realiach święto 25 marca jednoczy wszystkich Białorusinów żyjących poza Białorusią, a jest ich coraz więcej, bo uciekają z Białorusi z powodów politycznych, albo migrują za pracą.
Działacz mniejszości białoruskiej w Polsce, szef białoruskiego Radia Racja Eugeniusz Wappa powiedział, że Białorusini świętują rocznicę BNR z nadzieją na lepszą przyszłość, na zwycięstwo. Dodał, że dzięki aktowi z 25 marca 1918 r. Białorusini mają komu dziękować na dzisiejszą wiarę, nadzieję na przyszłość. Nawoływał do jedności Białorusinów, do wspólnego myślenia o przyszłości i działania. Przypomniał, że BNR rodziła się w trakcie I wojny światowej, "w głodzie, chłodzie", ale byli ludzie, którzy wyznaczyli wtedy Białorusi kierunek działania i współcześni Białorusini są im wdzięczni.
Przedstawiciel diaspory białoruskiej w Białymstoku Jan Abadouski powiedział PAP, że w obecnej trudnej sytuacji na wschodzie ważne jest pokazywanie, że Białorusini są, nie dali się zniszczyć jako naród. "Reżim Łukaszenki robi wszystko, żeby zniszczyć w ogóle Białorusinów, którzy myślą inaczej niż sam reżim. Dlatego dziś Białorusini na całym świecie wychodzą, żeby pokazać, że chcą mieć niepodległą Białoruś pod naszą biało-czerwono-białą flagą, która jest na Białorusi zabroniona" - powiedział Abadouski.
Zaznaczył, że za wyjście na ulice z tą flagą ludzie trafiają na Białorusi na wiele lat do więzienia, w więzieniach siedzi wielu więźniów politycznych. Dodał, że Białorusini nie przestaną pokazywać, że reżim nigdy ich nie zniszczy.
Inna przedstawicielka diaspory Natalia Stsepantsova dodała w rozmowie z PAP, że 25 marca to dzień szczególnie ważny, bo ogólnie nie ma powodów do radości. "Dlatego uważam, że tym bardziej ważne jest, żeby podtrzymać w sobie wiarę na dobrą przyszłość, chęć działania, kiedy już wydaje się, że wszystkie środki zostały wykorzystane i nic się nie zmienia w sposób widoczny i władza nic sobie nie robi z tego, że ludzie protestują, bo są niezadowoleni. Odwrotnie, coraz większe represje, coraz większy terror i łamanie praw człowieka na Białorusi" - powiedziała PAP Stsepantsova.
Dodała, że ważne jest też, aby pokazywać, że diaspory Białorusinów w różnych krajach są, wychodzą na ulice, świętują, choć w obecnej sytuacji to smutne święto, ale pokazują, że szanują swoją historię i kulturę. "Ale też pokazujemy nadzieję, że nie poddajemy się, że nadal walczymy, że jesteśmy razem, że jesteśmy zjednoczeni i nie będziemy przestawać" - dodała Stsepantsova. (PAP)
autorka: Izabela Próchnicka
kow/ mmu/