Mieszkańcy wierzyli, że kamienica przy ul. Marszałkowskiej 60 ocalała z Powstania Warszawskiego dzięki namalowanemu w piwnicy przez Pereca Willenberga wizerunkowi Chrystusa – powiedziała Ada Willenberg podczas odsłonięcia tablicy poświęconej pamięci jej męża i teścia Samuela i Pereca Willenbergów.
W piwnicy warszawskiej kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 60, której wg tablicy na ogrodzeniu - "grozi zawalenie", znajduje się ścienne malowidło Pereca Willenberga Jezusa Miłosiernego "Jezu ufam Tobie".
Uroczyste odsłonięcie tablicy upamiętniającej Pereca i Samuela Willenbergów na budynku tej kamienicy odbyło się we wtorek w Warszawie.
Perec Willenberg w 20-leciu międzywojennym był cenionym malarzem fresków synagogalnych, a także nauczycielem rysunku. Samuel Willenberg walczył w wojnie obronnej 1939 roku, był więźniem Treblinki, po wojnie napisał wspomnienia z obozu oraz stworzył rzeźby inspirowane swoimi przeżyciami.
Zastępca prezesa IPN Dr Mateusz Szpytma zwrócił uwagę, że odsłonięcie tablicy odbywa się nie tylko w 79. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, ale także w przeddzień 80. rocznicy początku zbrojnego buntu więźniów obozu zagłady w Treblince, to także rok, w którym obchodzimy 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim.
"Spotykamy się, aby uhonorować dwóch polskich Żydów ojca i syna - Pereca i Samuela Willenberga" - dodał. Przypomniał, że Perec Willenberg był znakomitym artystą, twórcą wielu rysunków synagogalnych w czasie II RP, w Opatowie, Piotrkowie i innych miejscach. A Samuel Willenberg, jak opowiadał Szpytma, "walczył w wojnie obronnej 1939 roku, a później doświadczył okropieństw Holokaustu i został świadkiem obozu zagłady w Treblince i jako nieliczny przeżył tę zagładę i był świadkiem buntu".
Przypomniał, że w kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 60, w czasie Powstania Warszawskiego żył i tworzył Perec Willenberg. "Tu, w czasie wielkiego bombardowania, którego doświadczyła ta okolica, stworzył wizerunek Jezusa Miłosiernego ze słowami z +Dzienniczka+ siostry Faustyny" - dodał.
Ambasador Izraela w Polsce Yacov Livne powiedział, że wspominamy dziś wspólnych bohaterów, narodów polskiego i żydowskiego. "Przed wojną i Holokaustem 1/3 mieszkańców stanowili Żydzi. Niemcy i ich kolaboranci, którzy mordowali Żydów, chcieli również zabić pamięć o nich. Podczas komunizmu zabijanie tej pamięci i zaprzeczanie, że Holokaust się wydarzył, było kontynuowane" - dodał. Dlatego, jego zdaniem, pierwsze pokolenie, które żyje w naprawdę wolnej i niepodległej Polsce ma szczególny obowiązek opowiadania o kwitnącym w Warszawie życiu Żydów przed wojną, która wówczas była drugim największym miastem z populacją Żydowską". "Nie możemy zwrócić życia pomarłym, ale możemy ich uhonorować i upamiętnić, to, co zrobili" - zaznaczył.
Michael Schudrich opowiadał, że znał osobiście Samuela Willenberga. "Miałem wielką przyjemność poznać Szmula Willenberga. To było ponad 30 lat temu, podczas sederu, już po 1989 roku" - wspominał. "Pamiętam, jak Szmul mówił mi dlaczego przeżył, skoro z kilkuset osób, które przeżyło Treblinkę, tylko kilkanaście przeżyło do końca wojny. Twierdził, że "przeżył dlatego, że miał dokąd wrócić, do Warszawy, gdzie żył jego ojciec".
Ada Willenberg opowiadała, że w kamienicy przy Marszałkowskiej 60 mieszkał jej teść. "On miał aryjskie papiery, nie wyglądał na Żyda. Mówił dobrze po Polsku, ale z akcentem rosyjskim, bo studiował w Petersburgu i miał żonę Rosjankę. W czasie okupacji każdy, kto nie mówił czystą polszczyzną, był podejrzany. On na wszelki wypadek powiesił sobie tabliczkę na szyi, że jest niemową. Żył pod pseudonimem Baltazar Pękosławski.
Ada Willenberg opowiadała, że "nigdy nie był tak bogaty, jak podczas okupacji, bo wtedy naród stał się bardzo religijny i każdy chciał kupować święte obrazy". "Mój teść malował obrazy Jezusa, a mój mąż mu pozował" - dodała. Opowiadała, że "podczas jednego z bombardowań, Perec schował się w piwnicy, wziął tam ze sobą węgielek, którym namalował wizerunek Jezusa". Dom ocalał, a mieszkańcy byli bardzo wdzięczni profesorowi Baltazarowi Pękosławskiemu bo wierzyli, że budynek ocalał właśnie dzięki obecności namalowanego przez profesora Willenberga wizerunku Chrystusa.
Perec Willenberg był w 20-leciu międzywojennym cenionym malarzem fresków synagogalnych, a także nauczycielem rysunku. Przed wojną uczył plastyki w żydowskim gimnazjum w Częstochowie. Podczas Powstania Warszawskiego ukrywał się w jednym z mieszkań w kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 60. By przetrwać jeden z nalotów, Willenberg mieszkał potajemnie w piwnicy i wtedy stworzył ten właśnie wizerunek Chrystusa. Rysunek podpisany jest nazwiskiem Karol Baltazar Pękosławski, czyli fałszywym nazwiskiem Willenberga, którego używał w czasie wojny.
Jak relacjonowała, "po wojnie było dużo wycieczek, ludzie oglądali ten malunek. Mieszkańcom tego domu takie tłumy przeszkadzały, co jestem w stanie zrozumieć, więc zabili malunek deską". "Rozumiem to, ale co mnie i mojego męża bardzo zabolało, że na tym napisano +Jude+ i narysowano szubienicę. To było straszne" - opowiadała. Dodała, że potem wizerunek został zapomniany. "Dopiero kilka lat temu Jakub Sitarski ze wspólnoty mieszkaniowej zwrócił się do mnie, że chce powiesić informację, że w kamienicy znajduje się ten wizerunek. Potem IPN postanowił, że trzeba zrobić dużą tablicę pamiątkową" - dodała.
Jakub Sitarski ze wspólnoty mieszkaniowej Marszałkowska 60 zwrócił uwagę, że na tej tablicy są wymienione jeszcze trzy osoby - siostry Pereca, córki Samuela - Ita i Tamara, które zginęły w Treblince. "Dla mnie symbolicznie wspomnienie o tych dwóch osobach jest przywróceniem w Warszawie pamięci o Treblince. Na tablicy upamiętniono też Adę Willenberg" - dodał. Wskazał również na zły stan budynku. "Proszę wszystkie osoby, które mają moc sprawczą, żeby uratowali to malowidło, które jest w środku i istnieje ryzyko, że zostanie zniszczone, żebyśmy przywrócili nie tylko pamięć tutaj, ale też zabezpieczyli to, co jest wewnątrz" - powiedział.
Perec Willenberg był w 20-leciu międzywojennym cenionym malarzem fresków synagogalnych, a także nauczycielem rysunku. Przed wojną uczył plastyki w żydowskim gimnazjum w Częstochowie. Podczas Powstania Warszawskiego ukrywał się w jednym z mieszkań w kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 60. By przetrwać jeden z nalotów, Willenberg mieszkał potajemnie w piwnicy i wtedy stworzył ten właśnie wizerunek Chrystusa. Rysunek podpisany jest nazwiskiem Karol Baltazar Pękosławski, czyli fałszywym nazwiskiem Willenberga, którego używał w czasie wojny.
Kamienica przy ul. Marszałkowskiej 60 jako jedna z nielicznych po powstaniu ocalała. Mieszkańcy wierzyli, że nie została zburzona właśnie dzięki obecności namalowanego przez profesora Willenberga wizerunku Chrystusa, którego oryginał ciągle się tam znajduje. Obecnie kamienica, a szczególnie część, w której znajduje się obraz, jest w bardzo złym stanie. Według informacji przekazanej PAP w 2020 r. przez rzecznika Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami Bartosza Skorupę, w 2012 r. Powiatowy Inspektor Budowlany dla m.st. Warszawy wydał decyzję o wykwaterowaniu i wyłączeniu z użytkowania lokali znajdujących się w oficynie budynku, a właśnie tam znajduje się malowidło. (PAP)
Autor: Olga Łozińska
oloz/ dki/