Z udziałem uczestniczek strajku włókniarek w 1971 r. otwarto w środę w łódzkiej Manufakturze wystawę „Co wydarzyło się 50 lat temu – przesłanie włókniarek z Marchlewskiego”. Jak podkreślały włókniarki, ich protest przez wiele lat był pomijany i został niemal zapomniany.
"To my wywalczyłyśmy w 1971 roku dla całej Polski cofnięcie podwyżki cen. Po wybraniu nowego rządu chcieli naprawiać błędy, ale grudniowych podwyżek cen nie cofnięto, chcieli nam nawet obniżać pensje. Dowiedzieliśmy się o tym i najpierw zastrajkowała przędzalnia odpadkowa, a po dwóch dniach stanął cały zakład i cała Łódź" - powiedziała PAP na otwarciu ekspozycji Maria Filipowicz, która w dawnych zakładach im. Marchlewskiego pracowała od 1959 roku.
Strajk włókniarek wybuchł w Łodzi 10 lutego 1971 r. w Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego. W sumie przyłączyły się do niego 32 fabryki, m.in. Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Obrońców Pokoju, im. 1 Maja, im. Armii Ludowej, im. Feliksa Dzierżyńskiego, im. Harnama oraz kilkanaście innych przedsiębiorstw przemysłu wełnianego i dziewiarskiego. Według szacunków w kulminacyjnym momencie – 15 lutego – protestowało ok. 55 tys. osób, z czego 80 proc. stanowiły kobiety. Wystąpienie zakończyło się rezygnacją władzy z podwyżek cen żywności; było to jedno z niewielu ustępstw osiągniętych przez protestujących przed powstaniem "Solidarności".
Włókniarki podkreślają, że dopiero teraz, po 50 latach, przypominany jest ich protest i doceniana rola, jaką odegrały. Przez lata wydarzenie było przemilczane i dopiero od niedawna zajęli się nim historycy.
"To dlatego, że nam nie pomagał nikt z inteligencji, nie miałyśmy doradców; działałyśmy same, +na swój rozum+. To nie było godne zauważenia, pochwalenia. Byłam potem w +Solidarności+, brałam udział w strajkach w latach 80. i przy każdej okazji wspominałam o tym, że nikt nie pamięta o naszym strajku z 1971 roku, który przecież był tak bardzo ważny" - dodała Filipowicz.
"Teraz jesteśmy bardzo dumne z tego, że łódzkie włókniarki coś takiego zrobiły i wreszcie ktoś o tym mówi" - zaznaczyła Ewa Michniewska, od 1962 roku pracownica "Marchlewskiego".
"To my wywalczyłyśmy w 1971 roku dla całej Polski cofnięcie podwyżki cen. Po wybraniu nowego rządu chcieli naprawiać błędy, ale grudniowych podwyżek cen nie cofnięto, chcieli nam nawet obniżać pensje. Dowiedzieliśmy się o tym i najpierw zastrajkowała przędzalnia odpadkowa, a po dwóch dniach stanął cały zakład i cała Łódź" - powiedziała PAP na otwarciu ekspozycji Maria Filipowicz, która w dawnych zakładach im. Marchlewskiego pracowała od 1959 roku.
Włókniarki wspominały bardzo trudne warunki, w jakich musiały pracować. "Było bardzo gorąco, ogromne zapylenie, kurz i przede wszystkim hałas, dlatego tak wiele z nas ma teraz problemy ze słuchem. Pracowało się na akord, w dzień i w nocy, także w sobotę - na pierwszą, drugą i trzecią zmianę, a bywało i tak, że w niedzielę trzeba było przyjść" - mówiła Czesława Szymańska.
Jak przypomniała prezes Stowarzyszenia Byłych Włókniarzy i Włókniarek oraz Sympatyków Historii Łodzi "Ludzie Fabryki" Anna Lisiewicz, wystawa to inicjatywa samych włókniarzy. Jest częścią większego programu edukacyjnego, który dostępny będzie online na kanale Youtube i Facebooku stowarzyszenia oraz na stronie Muzeum Fabryki.
"Teraz jesteśmy bardzo dumne z tego, że łódzkie włókniarki coś takiego zrobiły i wreszcie ktoś o tym mówi" - zaznaczyła Ewa Michniewska, od 1962 roku pracownica "Marchlewskiego".
Podczas otwarcia można było obejrzeć niezywykłą pamiątkę protestu - ufundowany przez włókniarki sztandar kościelny z wyhaftowanym napisem "Dziękujemy Ci, Matko Najświętsza, za opiekę w dniach 10–15 II 1971", który zdeponowany jest na co dzień w kościele św. Józefa przy ul. Ogrodowej.
"Pamiętam doskonale historie moich babć, mojego taty, który też pracował jako włókniarz. Dla moich babć to było wielkie wydarzenie – 55 tysięcy strajkujących w naszym mieście, z czego 80 proc. to kobiety. Kobiety, które miały wtedy odwagę powiedzieć +Nie, dość - żądamy przywrócenia niższych cen żywności+. Mając w pamięci wydarzenia z grudnia 1970 roku, zostały w zakładach i podjęły strajk okupacyjny. Miały odwagę wyrwać z ręki ówczesnemu premierowi mikrofon i wykrzyczeć mu głośno w twarz +Nie!+. To nie są tylko wydarzenia historyczne – my sami znajdujemy się teraz w momencie, kiedy kobiety wychodzą na ulicę i walczą o swoją godność, o godność człowieka" - podkreślił przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Marcin Gołaszewski.
Ekspozycja w łódzkiej Manufakturze będzie dostępna dla zwiedzających do końca lutego.(PAP)
autorka; Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ pat/