Obóz Gross-Rosen był nie tylko miejscem eksterminacji, ale też miejscem głębokiego wyzysku – podkreślił prezes IPN Karol Nawrocki, który przekazał Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy artefakty odnalezione w czasie ekshumacji ofiar niemieckiego obozu.
W piątek na terenie Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy (Dolnośląskie) - byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady (1940-1945) odbyła się konferencja prasowa, w czasie której przedstawiciele IPN przekazali do Muzeum artefakty odnalezione na terenie obozu w czasie ekshumacji szczątków 92 ofiar niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen.
Szczątki 92 mężczyzn w wieku od 20 do 60 lat odnaleziono w szczelinie przeciwlotniczej w toku śledztwa prowadzonego przez prokuraturę IPN w latach 2017-2018.
Jak podkreślił prezes IPN Karol Nawrocki, rolą Instytutu Pamięci Narodowej, Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu jest właśnie to, „aby żadne życie ofiary systemu totalitarnego, czy to niemieckiego nazizmu czy sowieckiego komunizmu, nie zostało zapomniane i nie zostało porzucone w bezimiennych grobach na całym świecie i w całej Polsce”.
"Już w latach 1940-1943 więźniów katorżniczej pracy zmuszano do tego, aby wydobywali kopaliny, minerały, którymi to odbudowywano miasta Trzeciej Rzeszy zniszczonej w czasie wojny, którą Niemcy sami wywołali. Po roku 1943 system przymusowej pracy jeszcze bardziej się sprofesjonalizował. To tutaj swój potencjał ekonomiczny budowały komercyjne firmy niemieckie, które wciąż pozostają na rynkach światowych w XXI wieku. Tutaj działały firmy jak Zeiss, Blaupunkt, Siemens, budując swój ekonomiczny potencjał na krwi, cierpieniu, śmierci i na łzach" - mówił prezes IPN.
"Za sprawą Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej dzisiaj upominamy się jeszcze raz publicznie o te 92 ofiary niemieckiego nazizmu” – powiedział.
Prezes IPN zaznaczył, że obóz Gross-Rosen był nie tylko miejscem eksterminacji, ale też miejscem głębokiego wyzysku. "Już w latach 1940-1943 więźniów katorżniczej pracy zmuszano do tego, aby wydobywali kopaliny, minerały, którymi to odbudowywano miasta Trzeciej Rzeszy zniszczonej w czasie wojny, którą Niemcy sami wywołali. Po roku 1943 system przymusowej pracy jeszcze bardziej się sprofesjonalizował. To tutaj swój potencjał ekonomiczny budowały komercyjne firmy niemieckie, które wciąż pozostają na rynkach światowych w XXI wieku. Tutaj działały firmy jak Zeiss, Blaupunkt, Siemens, budując swój ekonomiczny potencjał na krwi, cierpieniu, śmierci i na łzach" - mówił.
Jak dodał, "jest to jest kolejny dowód na to, że odpowiedzialność za II wojnę światową powinno w końcu państwo niemieckie ponieść, zapłacić, bo na tym zbudowało potencjał ekonomiczny, który jest w XXI wieku zauważalny i aktywny na światowych rynkach". Zapewnił, że odnalezione artefakty trafią na specjalną ekspozycję na terenie Muzeum Gross-Rosen.
Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu, w toku śledztwa prowadzonego w sprawie zbrodni dokonanych w latach 1940–1945 na więźniach niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen, dokonując procesowej weryfikacji informacji przekazanej przez pracowników Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy, ujawnił nieznaną dotąd zbiorową mogiłę 92 ofiar obozu.
Z ustaleń w śledztwie wynika, że w lutym 1945 roku, bezpośrednio przed ewakuacją obozu, do szczeliny przeciwlotniczej umiejscowionej na jego terenie, mającej służyć ochronie załogi obozu przed alianckimi nalotami, wrzucono więźniów chorych oraz będących w stanie krańcowego wyczerpania fizycznego, którzy nie byli zdolni do odbycia marszu ewakuacyjnego, oraz zwłoki więźniów zmarłych bezpośrednio przed ewakuacją, a następnie zasypano ich ziemią, gruzem skalnym oraz przedmiotami pochodzącymi z likwidowanych pomieszczeń obozowych.
W trakcie prowadzonego postępowania udało się ustalić, gdzie szczelina może się znajdować. Była to tymczasowa budowla ochronna, wykonana na terenie obozu Gross-Rosen, koło b. szpitala obozowego. Ujawniono w niej szczątki 92 osób, a także ponad 700 przedmiotów należących do więźniów obozu, członków jego załogi, oraz stanowiących wyposażenie pomieszczeń biurowych, kantyny i szpitala.
Na przedmiotach należących do więźniów obozu, głównie aluminiowych naczyniach, menażkach i łyżkach występowały napisy intencjonalnie wydrapane przez więźniów, zawierające inicjały ich imion, nazwisk oraz nazwy miejscowości, z których najprawdopodobniej pochodzili.
Przedmioty należące do członków załogi KL Gross-Rosen to głównie porcelanowe, ceramiczne i emaliowane naczynia stołowe z naniesionymi fabrycznie napisami "Victoria Waffen SS" i "Waffen SS Lublin", a także popielniczki ze stopów metali, w tym z ozdobami i inicjałami, brzytwy, klucze do drzwi, czy zapalniczki.
"Ustalenia poczynione w śledztwie w sposób dobitny świadczą o okrutnej historii Polski w okresie II wojny światowej, o tym tragicznym losie, który został zgotowany przez okupanta niemieckiego" – wskazał prok. Andrzej Pozorski, zastępca prokuratora generalnego i dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Zwrócił uwagę, że ustalenia te stanowią także ważny walor edukacyjny dla przyszłych pokoleń. "Dlatego prokurator uznał, że godnym i właściwym miejscem do przechowywania tych przedmiotów będzie właśnie Muzeum Gross-Rosen. Przedmioty te będą stanowiły świadectwo tragicznej historii tego miejsca" – mówił.
Naczelnik Oddziałowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu we Wrocławiu prok. Konrad Bieroń wyjaśnił, że zabezpieczone artefakty po wstępnych oględzinach dokonanych przez biegłego z zakresu archeologii podzielono na przedmioty, które mają jeszcze wartość historyczną, wystawienniczą, muzealniczą i te zostały poddane renowacji i konserwacji oraz na przedmioty, które są całkowitymi destruktami i nie mają znaczenia muzealniczego. Dodał, że te pierwsze trafiły właśnie do Muzeum Gross-Rosen, gdzie znajdą swoje godne miejsce do ekspozycji.
Niemiecki obóz Gross-Rosen powstał w sierpniu 1940 r. jako filia KL Sachsenhausen i funkcjonował do 1945 r. Osadzeni w nim więźniowie zmuszeni byli do pracy w miejscowym kamieniołomie granitu. Według najnowszych ustaleń w KL Gross-Rosen zginęło ok. 40 tys. osób.
Prok. Bieroń poinformował też, że szczątki ofiar odkryte w latach 2017-18 zostały poddane sądowo-lekarskim oględzinom oraz zostały sprofilowane genetycznie. "Aktualnie prowadzimy badania mające na celu pozyskanie materiału genetycznego potencjalnych krewnych ofiar i wykonanie badań porównawczych, dzięki którym być może w przyszłości uda nam się zidentyfikować i ustalić tożsamość chociażby części więźniów, których zwłoki odkryliśmy w szczelinie przeciwlotniczej. (…) Być może te działania, które teraz podejmujemy w przyszłości pozwolą chociaż części z nich odzyskać tożsamość" – mówił.
Niemiecki obóz Gross-Rosen powstał w sierpniu 1940 r. jako filia KL Sachsenhausen i funkcjonował do 1945 r. Osadzeni w nim więźniowie zmuszeni byli do pracy w miejscowym kamieniołomie granitu. Według najnowszych ustaleń w KL Gross-Rosen zginęło ok. 40 tys. osób.
21 kwietnia 1983 r. na terenie byłego obozu utworzono Muzeum Gross-Rosen. (PAP)
Autorzy: Agata Tomczyńska, Maciej Replewicz
ato/ mr/ pat/