Upamiętnienie ofiar największych zbrodni XX wieku oraz przestroga przed zgubnym działaniem totalitaryzmów – to główny cel zbliżającego się Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. W jakich okolicznościach ustanowiono to święto i co mówi nam ono o europejskim spojrzeniu na historię XX wieku? O tym opowiada Rafał Rogulski, dyrektor Europejskiej Sieci Pamięć i Solidarność.
Muzeum Historii Polski, Natalia Pochroń: 23 sierpnia obchodzimy Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Dlaczego akurat w ten dzień? Skąd ta data?
Rafał Rogulski: 23 sierpnia 1939 roku Związek Radziecki i III Rzesza podpisały układ – formalnie o nieagresji, w rzeczywistości, za sprawą dołączonego doń tajnego protokołu, o podziale Europy na dwie strefy wpływów mocarstw totalitarnych. W Polsce znamy go pod nazwą paktu Ribbentrop-Mołotow, od nazwisk ministrów spraw zagranicznych III Rzeszy i ZSRR, którzy podpisali dokument. W wielu krajach europejskich funkcjonuje on jednak jako pakt Hitler-Stalin i to w zasadzie właściwsze określenie: bardziej dosadnie obrazuje współpracę obu totalitaryzmów – nazistowskiego i komunistycznego – w rozpętaniu II wojny światowej.
MHP: Dlaczego ustanowienie tego dnia było tak ważne?
Rafał Rogulski: Przez długi czas komuniści skrzętnie ukrywali fakt współpracy z nazistami w początkowym okresie wojny – zwłaszcza w tej części Europy, która po zakończeniu wojny znalazła się w orbicie wpływów Związku Radzieckiego. Z kolei po drugiej stronie żelaznej kurtyny fakt ten w pewien sposób bagatelizowano i umniejszano jego znaczenie. Zupełnie niesłusznie. Pakt z 23 sierpnia 1939 roku był kluczowy dla wszystkiego, co działo się w kolejnych latach na kontynencie europejskim. Trzeba o tym głośno mówić i to podkreślać. Tą właśnie drogą poszedł Parlament Europejski w 2009 roku, ustanawiając Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Szkoda, że w większości państw zachodnich data ta jest niemal niedostrzegana, a sam akt historyczny niejednokrotnie bagatelizowany.
MHP: Od upadku ZSRR do 2009 roku minęło prawie dwadzieścia lat. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na ten dzień?
Rafał Rogulski: Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych został ustanowiony oficjalnie w 2009 roku, ale różne działania upamiętniające ofiary totalitaryzmów podejmowano znacznie wcześniej. Już w 1989 roku, w pięćdziesiątą rocznicę podpisania tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow, został utworzony tzw. łańcuch bałtycki. Był to masowy protest mieszkańców trzech państw: Litwy, Łotwy i Estonii (wówczas formalnie wchodzących w skład Związku Sowieckiego jako Litewska, Łotewska i Estońska SRS), przeciwko ówczesnej sytuacji politycznej w tych krajach zdominowanych przez ZSRS. Blisko 2 miliony osób stworzyło żywy łańcuch o długości ponad 600 kilometrów, potępiający skutki zgubnego paktu i będący wołaniem o wolność i niezależność – coś niesamowitego! Trzeba pamiętać, że było to tuż po wyborach w Polsce (4 czerwca), ale przed powołaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego i przed upadkiem muru w Berlinie, a działo się na terenie ZSRR. Także od strony organizacyjnej było to przedsięwzięcie bez precedensu – nie było wszakże telefonów komórkowych ani internetu.
Podobnych działań, choć nie na tak wielką skalę, było więcej. W krajach Europy Środkowo-Wschodniej ta idea była więc żywa od dawna. Dotkliwie doświadczyły obu totalitaryzmów, więc wspólne upamiętnienie ich ofiar było i jest dla nich czymś zupełnie naturalnym i zrozumiałym. Inaczej jest z krajami Europy Zachodniej, gdzie do dziś znaczenie paktu jest bagatelizowane – ciekawie pisze o tym brytyjski historyk Roger Moorhouse na łamach serwisu Wszystko Co Najważniejsze.
MHP: Nie dostrzegają takiej potrzeby?
Rafał Rogulski: Potrzebę upamiętnienia ofiar z pewnością odczuwają, dla wielu jednak dyskusyjny jest wybór na tę okazję akurat 23 sierpnia i rocznicy podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. Wynika to w dużej mierze z ich odmiennego spojrzenia na XX wiek. Kraje Europy Zachodniej nie mają wspólnego doświadczenia obu totalitaryzmów. Większość z nich w żaden sposób nie ucierpiała wskutek komunizmu – zbrodniczej ideologii, która de facto znalazła się po stronie zwycięzców II wojny światowej. Mało tego, w niektórych krajach w okresie powojennym dość aktywnie działały różne środowiska komunistów i w ograniczony sposób funkcjonują również dziś. Brak doświadczenia totalitaryzmu i ofiar przemocy komunistycznej, a przede wszystkim wspierana przez Moskwę narracja o nieistnieniu tajnego protokołu i wypieranie się współpracy z hitlerowskimi Niemcami były i do dziś są źródłami podatności na tę dezinformację.
MHP: Niemcy jednak doświadczyły obu totalitaryzmów, a mimo to nie uczestniczą w obchodach Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Dlaczego?
Rafał Rogulski: W przypadku Niemiec sytuacja jest nieco inna. Rzeczywiście doświadczyły one obu totalitaryzmów – najpierw jako III Rzesza nazizmu, później, w przypadku NRD, komunizmu. Wybór 23 sierpnia na upamiętnienie ofiar totalitaryzmów wzbudza u nich jednak kontrowersje z innego powodu. Centralnym elementem niemieckiej kultury pamięci jest budowanie poczucia odpowiedzialności za Holocaust. Z tego powodu wielu niemieckich historyków sprzeciwia się traktowaniu rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow jako wspólnego symbolu pamięci o ofiarach nazizmu i komunizmu, uważając, że jest to pośrednio obarczanie Sowietów odpowiedzialnością za zagładę narodu żydowskiego – którą, wszakże m.in. podczas konferencji w Wannsee szczegółowo zaplanowali, a potem zrealizowali Niemcy.
Dodatkowo padają argumenty o rzekomym marginalizowaniu ofiar Holocaustu i samej tej zbrodni, mocno wspierane przez środowiska żydowskie, nie tylko w Niemczech. To wszystko sprawia, że dla wielu niemieckich intelektualistów postawienie w jednym rzędzie nazizmu i komunizmu nie od dziś trudne jest do zaakceptowania. Z tego przede wszystkim wynika ich zachowawcza postawa wobec upamiętniania tej rocznicy.
MHP: Przyznał Pan, że w krajach, które padły ofiarą obu totalitaryzmów podtrzymywanie pamięci o nich jest rzeczą oczywistą, nie dziwi więc, że biorą udział w obchodach Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Nieobecność krajów, które za te totalitaryzmy odpowiadają, wydaje się za to niepokojąca. Czy wobec tego może ono przynieść pożądane skutki?
Rafał Rogulski: To nie jest tak, że w Niemczech wszyscy całkowicie odrzucają ten dzień. Mimo zachowawczości i sceptycyzmu pewnych środowisk, są też w tym kraju osoby i instytucje, które rozumieją wagę jego obchodów i podzielają naszą narrację. Dzięki ich aktywności, a w pewnym stopniu także współpracy z nami, świadomość Niemców o zgubnych skutkach paktu Ribbentrop-Mołotow stopniowo wrasta. Nie jest to łatwe, ale trzeba pamiętać, że polityka historyczna to złożony i długotrwały proces, a zaległości edukacyjne akurat w tym aspekcie nie są małe. Nie tylko zresztą w Niemczech, ale w całej UE. To jednak nic w porównaniu z Rosją. Długie lata fałszowania historii, czyli procesy dezinformacji, zrobiły ogromne spustoszenie w umysłach jej obywateli. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych na jednym z niemieckich uniwersytetów pewna moskwianka, świeżo po maturze, którą rzekomo zdała najlepiej w szkole, przekonywała mnie publicznie, że w Katyniu polskich oficerów mordowali Niemcy. Ta historyjka mówi dużo o ówczesnym poziomie nauczania historii w Rosji. Gdy zaś słyszy się, co w ostatnich latach opowiada jej prezydent, łatwo wyobrazić sobie, jak ta kwestia wygląda dziś.
MHP: Czy wobec różnych doświadczeń totalitaryzmu i zachowawczego podejścia Europy Zachodniej do naszej środkowoeuropejskiej pamięci możemy w ogóle mówić o czymś takim jak wspólna polityka czy pamięć historyczna?
Rafał Rogulski: Ta kwestia jest przedmiotem debaty od wielu lat. Pytanie, czy my rzeczywiście tej wspólnej europejskiej pamięci potrzebujemy. Myślę, że tym, czego potrzeba dziś najbardziej jest przede wszystkim międzynarodowy dialog o historii i o pamięci. Jestem oczywiście krytyczny wobec wszelkich prób ujednolicania historii czy opowiadania jej pod jakikolwiek narzucony wzór. W historii kontynentu europejskiego jest wiele faktów czy zdarzeń, które nas wszystkich łączą, ale nie brak też takich, które nas dzielą, które interpretujemy, pamiętamy i upamiętniamy nieco inaczej. Jednym z takich elementów jest właśnie doświadczenie totalitaryzmu w XX wieku. Tego nie zmienimy. Możemy jednak – i powinniśmy – o tym rozmawiać, dzielić się własnymi doświadczeniami, próbować się wzajemnie rozumieć. Tylko tak ten dzień pamięci o ofiarach totalitaryzmów i inne ważne daty w historii narodów Europy mają szanse łączyć i dawać nam poczucie szerszej wspólnoty.
MHP: Jakie? Co jest głównym celem tego dnia?
Rafał Rogulski: Przede wszystkim uczczenie pamięci milionów ofiar totalitaryzmów, upamiętnienie tych, którzy zginęli lub cierpieli w związku z prześladowaniami lub utratą bliskich. Nie chodzi przy tym wyłącznie o rozpamiętywanie historii. Wbrew pozorom to temat niezwykle aktualny. Na swój sposób niemal wszyscy jesteśmy ofiarami totalitaryzmów – prawie każda rodzina w naszej części Europy, ale i wiele rodzin na Zachodzie nosi w sobie doświadczenie straty kogoś bliskiego w związku z działaniem nazizmu czy komunizmu. Europejski Dzień Pamięci Ofiarach Reżimów Totalitarnych obchodzimy po to, by o nich pamiętać, ale również by nie zapomnieć o tym, dlaczego do tego doszło.
MHP: Jednym z celów ustanowienia tego dnia miało być również zakorzenienie demokracji oraz wzmocnienie pokoju i stabilizacji w Europie. Mimo tego wschodnia część kontynentu znów pogrążona jest w wojnie…
Rafał Rogulski: Niestety tak, ale nie oznacza to, że obchody tego dnia są bezcelowe czy nie przynoszą żadnych skutków. Tak wyjątkowe okoliczności, jak tocząca się obecnie wojna na Ukrainie, a zwłaszcza sposób jej uzasadniania, jeszcze mocniej utwierdzają nas w przekonaniu, że najlepszym szczepionką przeciwko dezinformacji są wiedza i rozsądek. Ambitny cel, jaki postawił przed nami Parlament Europejski ustanawiając ten dzień, a także parlamenty państw, które go zaakceptowały, jest bardziej aktualny, niż kiedykolwiek wcześniej. Oczywiście przez produkowanie przypinek, filmów czy realizowanie projektów edukacyjnych nie zapobiegniemy wszystkim konfliktom, ale mamy szansę zwiększyć wiedzę o historii i wywołać refleksję nie tylko nad urnami z prochami poległych, ale też nad urnami wyborczymi.. Wzmacnianie pokoju i stabilizacji to proces stały. Wolność nie jest nam dana na zawsze – to wartość, nad którą trzeba nieustannie pracować. My, Polacy, coś o tym wiemy.
MHP: Polska jako jeden z nielicznych krajów stała się ofiarą obu totalitaryzmów – nazizmu i komunizmu. To szczególne doświadczenie, ale i odpowiedzialność. W jaki sposób Polska ją wypełnia?
Rafał Rogulski: Na wiele różnych sposobów. Z jednej strony są to działania zmierzające do upamiętnienia ofiar totalitaryzmów – poprzez dbanie o ich groby, odkrywanie nieznanych dotąd miejsc pochówku, poszukiwanie i identyfikowanie ofiar, państwowe i regionalne obchody rocznic, publiczne okazywanie szacunku rodzinom ofiar. Z drugiej strony to wszelkie akcje edukacyjne, ukierunkowane na promowanie tej wiedzy i zwiększanie świadomości społeczeństwa na temat zgubnych konsekwencji totalitaryzmów – zarówno wewnątrz kraju, jak i po za jego granicami. Najważniejszym elementem działania państwa polskiego jest instytucjonalizowanie pamięci – tworzenie lokalnych i ogólnopolskich instytucji zajmujących się upowszechnianiem wiedzy o historii ofiar totalitaryzmów, ich współpraca z podmiotami zagranicznymi, aktywność międzynarodowa. Myślę, że Polska robi w tej kwestii dużo, czego przykładem są chociażby wspomniane wcześniej obchody Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych.
MHP: Jak one przebiegają?
Rafał Rogulski: Jako Europejska Sieć Pamięć i Solidarność staramy się upamiętniać ten dzień na kilka sposobów. Jednym z nich są krótkie, trzydziesto-, czterdziestosekundowe filmy przybliżające sylwetki konkretnych ofiar totalitaryzmów. W ubiegłych latach byli to m.in. czeska opozycjonistka Milada Horákova, estoński pisarz i tłumacz Jaan Kross czy polski żołnierz AK i dziennikarz Kazimierz Moczarski. W tym roku opowiadamy również m.in. o Doinie Cornei i Władysławie Bartoszewskim. Rozpowszechniając te filmy zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami, chcemy pokazać uniwersalny mechanizm działania totalitaryzmu, a zarazem różne formy, jakie przybierał w poszczególnych krajach dawnego bloku wschodniego.
Oprócz filmów, rozsyłamy również parlamentarzystom europejskim, szefom państw i rządów różnych krajów symboliczne przypinki z karteczką wyjaśniającą krótko, dlaczego pamięć o 23 sierpnia 1939 roku jest ważna dla wszystkich Europejczyków. W tym roku rozpoczęliśmy również w Warszawie pilotażowy projekt kampanii plakatowej, przybliżającej sylwetki ofiar totalitaryzmów, by pokazać ich twarze, by pokazać, że byli takimi samymi ludźmi, jak my. Wszystkie te działania mają, poza walorem edukacyjnym, przypomnieć jak okrutne skutki pociąga za sobą totalitaryzm. Dziś nasi sąsiedzi z Ukrainy przekonują się o tym boleśnie na własnej skórze.
MHP: Pomimo wielu wysiłków zmierzających to utrwalenia pokoju na kontynencie, pewna część Europy znowu pogrążona jest w wojnie, dodatkowo agresorem jest państwo, które odpowiadało za jedną z najbardziej zbrodniczych ideologii XX wieku. Czy w takim razie możliwe jest całkowite pokonanie totalitaryzmu?
Rafał Rogulski: Historia świata pokazuje, że dotychczas niestety się to nie udało. Chociaż dwa największe totalitaryzmy XX wieku zostały obalone, różne formy zniewolenia przetrwały do dziś – mamy chociażby Rosję, Chiny, Koreę Północną i szereg mniejszych państw zmagających się z totalitarnymi rządami. Czy możliwe jest ich całkowite wyeliminowanie? Nie wiem. Trzeba jednak nieustannie próbować, niezależnie od tego, jak bardzo nierealny wydawałby się ten cel. Warto jednak pamiętać przy tym o jednym – nie da się skutecznie walczyć z totalitaryzmem od zewnątrz, wbrew woli obywateli kraju, w którym on występuje. To przede wszystkim oni muszą tego chcieć i – co ważne – być gotowi ponieść ofiary tej walki. Bo ta bardzo często ich wymaga. Tak było w XX wieku w Polsce i w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. My, jako naród, już tę drogę przeszliśmy, możemy zatem, a wręcz powinniśmy, wspierać innych – co, jak wiadomo, w różnych formach robimy.
Rozmawiała Natalia Pochroń
Źródło: MHP