
Wystawa „Niech nas widzą!” w Zamku Królewskim w Warszawie pokazuje, jak przez wieki kreowano wizerunek za pomocą stroju będącego językiem komunikującym status, władzę czy tożsamość. Odwiedzający mogą na niej oglądać blisko 250 eksponatów, m.in. obrazy, stroje, biżuterię i porcelanę – najstarsze z XVI wieku.
Wystawa „Niech nas widzą! Wizerunek, strój, ciało” opowiada o tożsamości, władzy, statusie społecznym oraz poglądach od wieków wyrażanych poprzez ubiór. To nie przekrój modowych trendów, a opowieść o kreowaniu wizerunku. Jak podkreśliła kuratorka wystawy Monika Przypkowska, „to nie jedynie opowieść o ludziach władzy, ale o każdym z nas”. Publiczność może na niej oglądać eksponaty, takie jak obrazy, kostiumy, stroje, biżuterię, rzeźby, porcelanę, meble i fotografie. Najstarsze pochodzą z XVI wieku. Są wśród nich dzieła wypożyczone z muzeów krajowych i zagranicznych, w tym paryskiego Luwru, Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu i Galerii Obrazów Starych Mistrzów w Dreźnie oraz ze zbiorów prywatnych, m.in. kolekcji Adama Leja.
Podtytuł odnosi się do trzech głównych aspektów wystawy, z którymi związana jest jej oś narracyjna. Przejawiają się w każdej z systematyzujących wystawę części, do których należą: „Kostium władzy”, „Rycerskie manewry”, „Historie futrem podszyte”, „Flora, transgresje”, „Kostium filozofa”, „W pułapce buduaru”, „Zorientowani?”, oraz „Niech nas widzą”.
„Wizerunek jest językiem u wagi. Żyjemy w czasach mediów społecznościowych, w których komunikujemy się wizerunkiem. Można odnieść wrażenie, że to, jak wyglądamy, mówi o nas więcej niż to, kim w rzeczywistości jesteśmy. Żyjemy w przestrzeni obrazów, w społeczeństwie spektaklu, w którym realia zastępowane są wyobrażeniem” – powiedziała kuratorka.
Wystawa pokazuje, że to zjawisko towarzyszyło ludziom od zawsze, zmieniały się jedynie ustroje polityczne, systemy społeczne i symbole świadczące o statusie i poglądach.
Dzięki obiektom pochodzącym od XVI wieku aż do współczesności odwiedzający mogą prześledzić, jak zachodziły te zmiany. Portrety sprzed wieków przedstawiają arystokratów, ludzi możnych, posiadających władzę, którzy tak jak ludzie dzisiaj dbali o swój wizerunek i specjalnie go kreowali, wiedząc, że tworzą w ten sposób konkretny komunikat.
Na portretach dawnych władców pojawiają się elementy, takie jak płaszcze królewskie, purpura królewska, błękit francuski oraz regalia – symbole władzy.
„Pokazujemy, że odkąd ludzie zaczęli się ubierać, strój nie służy jedynie do zakrywania ciała i ogrzewania, a pełni także rolę kreacji wizerunku i komunikatu. Opowiadamy nim, kim jesteśmy, skąd pochodzimy, jakie wyznajemy wartości i do jakiej części społeczeństwa należymy. W pewien sposób autorytatywnie narzucamy otoczeniu, jak ma nas postrzegać” – tłumaczyła Przypkowska.
Jak wskazała, kreowany wizerunek nie zawsze pokrywa się z prawdą. Dotyczy to zarówno obecnych czasów, jak i poprzednich epok. Często rzeczywistość społeczna wymusza określony wygląd, niekoniecznie odzwierciedlający prawdziwą osobowość.
Zwraca uwagę, że nawet rycerska zbroja nie była jedynie pancerzem zabezpieczającym wojowników na polu walki. To także dzieło sztuki mówiące np., z jakiego rodu wywodził się jej posiadacz, za kogo walczy, a także świadczące o etosie rycerskim, który wyznawał. Królowie portretowani w zbroi chcieli przekazać w ten sposób, że są mężni oraz pełni cnót rycerskich.
Na wystawie pojawia się również postać myśliwego. Nieodłącznym elementem jego ubioru są futra i zwierzęce skóry. Jednak, jak zaznaczyła kuratorka, nie wszystkie osoby jeżdżące na polowania robiły to, aby ubić zwierzę na pokarm. „To pokaz siły, władzy nie tylko nad tym, co ludzkie, ale i nad światem przyrody. Polowali władcy, arystokraci oraz osoby dopuszczone przez nich do tej czynności, nobilitowani” - powiedziała. Kostium myśliwego nie mówi tylko o ulubionej rozrywce w dawnych wiekach, ale przede wszystkim o statusie.
Przypkowska tłumaczyła, że damy ukazywano na portretach w kostiumach antycznej Diany, bogini-łowczyni, świadczących „nie tylko o arystokratycznym pochodzeniu, ale także miały erotyczno-matrymonialny charakter, ponieważ tego typu obrazy były sygnałem, że są gotowe do zamążpójścia”. Podkreślając swoją pozycję, komunikowały również delikatność i urodę.
Prezentowane są także XVII- i XVIII-wieczne wizerunki mężczyzn portretowanych w szlafrokach. Wygodna forma domowego okrycia, jak tłumaczyła kuratorka, miała sugerować refleksyjną naturę i bogate życie wewnętrzne przedstawionej na obrazie czy rzeźbie osoby. Kontrastem dla nich są postaci kobiet, ukazane w otoczeniu luster i akcesoriów służących do dbania o urodę. Oba rodzaje przedstawień wchodzą ze sobą w dialog – „gdy w męskich wizerunkach wybrzmiewał komunikat o atrakcyjności intelektualnej, w kobiecych nacisk kładziono na piękno cielesne” – uzupełniła.
Publiczność ma okazję zobaczyć również kostium „orientalizujący”, jak zaznaczyła kuratorka, „wykreowany przez stary kontynent – Europę, będący wyobrażeniem Bliskiego Wschodu”. Używano go m.in. podczas maskarad. Czerpie z ikonografii i sztuki „orientalnej”, implementując je do europejskiej kultury na swoje potrzeby, pokazując jednocześnie swoją wyższość wobec „Orientu”.
Oprócz perspektywy sztuki dawnej eksponowane są także dzieła sztuki współczesnej, prezentujące inną wrażliwość, interpretacje i spojrzenie na tematy poruszane na wystawie. Współczesne prace wprowadzają wątki, takie jak równość, różnorodność światopoglądowa oraz tożsamość.
W części rycerskiej np. autoportret w zbroi ze skrzypeczkami Jacka Malczewskiego z 1908 roku, który, jak opisywała kuratorka, „romantyzuje etos rycerski, przedstawia malarza w zbroi jako wojownika powołanego do obrony sztuki, a jednocześnie do podejmowania patriotycznych narracji w związku z życiem pod zaborami”, zestawiono z pracą „Krajobraz z zachodem słońca i zbroją” Michała Zawady. Artysta pokazuje współczesne załamanie przekonania, że heroiczny model jest jedynym, który musi towarzyszyć prawdziwej męskości. „To podejście zostało obnażone współcześnie jako toksyczne, a jego tradycyjne patriarchalne zaplecze uznano za ograniczające zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn” – powiedziała.
W kontekście poruszanych przez wystawę tematów przedstawiono na niej stroje i akcesoria znanych domów mody, m.in. Chanel, Dior i Vivienne Westwood. Można je znaleźć w każdym dziale, dobrane tak, by korespondowały z omawianą tematyką.
W ostatniej, podsumowującej wystawę części pojawiają się wątki, które zwracają uwagę, że współcześnie ubiór to już nie tylko narzędzie rywalizacji i opresji, lecz także emancypacji i walki o równouprawnienie. Jak zwróciła uwagę Przypkowska, strojem posługują się subkultury i mniejszości, traktując go jako publiczną, polityczną, światopoglądową lub tożsamościową deklarację. Przykładem jest tęczowy kostium zaprojektowany przez Thierry’ego Muglera w latach 90. „To jeden z wczesnych przykładów w modzie haute couture wypowiedzi na rzecz społeczności LGBT” – tłumaczyła.
Wystawę „Niech nas widzą! Wizerunek, strój, ciało” można oglądać od 10 października br. do 8 lutego 2026 roku w Zamku Królewskim w Warszawie.
Zuzanna Piwek (PAP)
zzp/ dki/