
W 2024, w ramach ustanowionego przez Senat RP Roku Gombrowicza, Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli zorganizowało blisko 70 wydarzeń w Polsce i Francji. Jesteśmy w trakcie rozbudowy siedziby i liczymy na to, że w wkrótce staniemy się instytucją samodzielną – powiedział w rozmowie z PAP szef placówki Tomasz Tyczyński.
PAP: Chociaż Rok Gombrowicza formalnie już się zakończył, wy jednak nie hamujecie. Wystawa przygotowana przez muzeum jest obecnie prezentowana w paryskiej Sorbonie, a o Gombrowiczu dyskutują studenci prestiżowego francuskiego uniwersytetu.
Tomasz Tyczyński: Wystawę "Gombrowicz. Ja Europejczyk" przygotowaliśmy z inspiracji wdowy po pisarzu Rity Gombrowicz i marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, w związku z obchodami w 2024 r. 120. rocznicy urodzin autora "Ferdydurke". Ekspozycja była pokazywana najpierw w Senacie, następnie na Uniwersytecie Warszawskim, potem w Domu Literatury w Łodzi i stamtąd pojechała do Paryża. Na Sorbonie prezentujemy ją w ramach Tygodnia Kultur Środkowoeuropejskich, na Wydziale Literatury, w bibliotece, z której korzystają tysiące studentów. Wystawa zajmuje eksponowane miejsce i nie sposób jej nie zauważyć i nie zatrzymać się chociaż na chwilę.
PAP: Jak odbierany jest Gombrowicz przez współczesnych studentów, zwłaszcza tych za granicą, np. we Francji? Czy jest tam znany, rozumiany?
T.T.: Rita Gombrowicz, z którą niedawno rozmawialiśmy, zauważa, że po pandemii Gombrowicz rzadziej pojawia się w europejskich teatrach, przynajmniej we Francji można zaobserwować nieco mniejsze zainteresowanie jego twórczością niż jeszcze kilkanaście lat wstecz, choć wciąż mocno obecny jest w środowiskach akademickich. Oczywiście on jest ciągle jednym z najważniejszych europejskich pisarzy XX wieku, powstają nowe tłumaczenia, ale krąg jego odbiorców nie poszerza się, tak jak byśmy sobie tego życzyli. Dlatego ciągłe przypominanie, promowanie jego postaci i muzeum we Wsoli, a także naszej stałej ekspozycji znajdującej się w ostatnim mieszkaniu Gombrowicza we Francji, w Vence koło Nicei, jest niezwykle istotne.
"Gombrowicz (...) jest ciągle jednym z najważniejszych europejskich pisarzy XX wieku, powstają nowe tłumaczenia, ale krąg jego odbiorców nie poszerza się, tak jak byśmy sobie tego życzyli."
PAP: Jednak w Polsce obchody Roku Gombrowicza zrobiły swoje. Dużo ciekawego się działo i o Gombrowiczu sporo się mówiło.
T.T.: Samo nasze muzeum zorganizowało i współorganizowało w 2024 r. blisko 70 wydarzeń w całej Polsce, a także i Francji, w których uczestniczyło w sumie ponad 60 tys. osób. To było duże wyzwanie dla naszego skromnego, kilkuosobowego zespołu. Robiliśmy to między innymi po to, by udowodnić, że Muzeum Gombrowicza ma naprawdę duży potencjał, zwłaszcza w kontekście zapowiedzi, że zostaniemy samodzielną instytucją (obecnie Muzeum Witolda Gombrowicza jest oddziałem Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie).
PAP: O tych planach mówi się już od kilku lat i wszystko wskazywało na to, że w Roku Gombrowicza to się zadzieje. Co takiego się wydarzyło, że temat ciągle jest w zawieszeniu?
T.T.: Muszę przyznać, że jesteśmy mocno rozczarowani, ponieważ kwestia naszego usamodzielnienia z trudno zrozumiałych dla nas powodów została mocno spowolniona. Jest uchwała intencyjna Sejmiku Woj. Mazowieckiego. Była decyzja ministra Bartłomieja Sienkiewicza, że będziemy instytucją współprowadzoną przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Sejmik Woj. Mazowieckiego. Jego decyzję zmieniła jednak minister Hanna Wróblewska, wyrażając zgodę na nasze usamodzielnienie, ale jako instytucji jedynie marszałkowskiej. Nie wiadomo jednak, kto prowadzić będzie działalność Espace Gombrowicz w Vence, którą zajmujemy się od początku istnienia. A w tej chwili mamy pat z powodu kontrowersji między Zarządem Mazowsza a MKiDN dotyczących przebiegu i rozstrzygnięcia konkursu na dyrektora Muzeum Literatury. Czekamy na decyzje, ale - jak słychać - musimy mieć cierpliwość.
PAP: Muzeum cały czas się rozwija. Wkrótce pojawi się dodatkowa przestrzeń wystawiennicza. To pewnie oznacza nowe wyzwania, ale i potrzeby?
T.T.: Obecnie prowadzimy rozbudowę naszej siedziby, finansowaną przez Samorząd Mazowsza. Powstają nowe budynki, dodatkowe ponad 1000 mkw. powierzchni. Przygotowujemy bardzo nowoczesną multimedialną ekspozycję. Mamy bogate plany merytoryczne, które mogą znacząco zwiększyć liczbę odwiedzających muzeum. Tylko żeby to wszystko choćby technicznie i organizacyjnie obsłużyć, nie mówiąc już o oczekiwanym przez nas i publiczność poszerzeniu oferty programowej, wykorzystaniu potencjału, który pokazaliśmy w Roku Gombrowicza, jest nam potrzeba trzy razy tylu pracowników. Na tym między innymi miało polegać też nasze usamodzielnienie, że dostaniemy wzmocnienie kadrowe, odpowiedni budżet. Ale żeby było jasne: nie jest tak, że my czekamy na dotacje i nic nie robimy. Mamy sponsorów, choćby przy Nagrodzie Literackiej im. Witolda Gombrowicza, którą organizujemy wspólnie z miastem Radom. I są to też znaczący sponsorzy prywatni, co wcale nie jest takie znów częste w kulturze, zwłaszcza że Wsola jest miejscowością na prowincji, a pobliski Radom też nie jest miastem jakiegoś wielkiego biznesu.
PAP: Co czeka Muzeum Gombrowicza jeszcze w tym roku?
T.T: Ciąg dalszy Gombrorocznic, dzięki wsparciu Samorządu Mazowsza. Jeszcze w kwietniu opublikowana zostanie tzw. krótka lista tytułów wskazanych przez kapitułę Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza, w czerwcu kapituła ogłosi piątkę nominowanych, a we wrześniu, podczas gali festiwalu Opętani Literaturą, przedstawimy laureata. Pod koniec roku ogłosimy też II edycję konkursu na monodram Gombrowiczowski. W I edycji mieliśmy 18 interesujących przedstawień, z czego 8 świetnych wybraliśmy do finału. W planach mamy też duże wydarzenia plenerowe, w czerwcu i sierpniu, a podczas jednego z nich m.in. plenerowa "Ferdydurke" w reżyserii Alejandro Radawskiego. Do tego wiele spotkań literackich, a także prace przy filmie o Gombrowiczu emigrancie, Europejczyku, który ze starym kontynentem wadził się nie mniej niż ze swoją polskością. Będziemy podkreślać aktualność Gombrowicza, bo znów jesteśmy świadkami redefiniowania Europy, starej wspólnoty, uśpionej poczuciem bezpieczeństwa, do której świeżość i energię mogą wnieść kultury mniejsze, "peryferyjne", inaczej doświadczane, takie jak polska. Gombrowicz mówił o tym już przed dziesięcioleciami, znów jest gorzko aktualny. (PAP)
Rozmawiała: Ilona Pecka
ilp/ dki/