
Wystawa Instytutu Pamięci Narodowej „I nigdy nie wrócili do domu. Alfabet Obławy Augustowskiej”, której celem jest „przypomnienie tragicznych losów ofiar Obławy Augustowskiej oraz oddanie im czci”, zostanie w środę otwarta w holu głównym gmachu Sejmu.
Ekspozycję w związku z przypadającą w tym roku 80. rocznicą obławy augustowskiej przygotował Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku. Jej autorem jest pracownik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN Białystok Jarosław Wasilewski.
Celem wystawy jest nie tylko „przypomnienie tragicznych losów ofiar Obławy Augustowskiej, ale również oddanie im należnej czci oraz pielęgnowanie pamięci historycznej, która stanowi fundament naszej tożsamości”.
Ekspozycja składa się z 24 plansz i podejmuje „trudny, ale niezwykle ważny temat – największej zbrodni dokonanej na Polakach po zakończeniu II wojny światowej”. W jej otwarciu ma wziąć udział zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski.
Wystawie towarzyszyć będzie organizowana w środę w Sali Kolumnowej Sejmu konferencja „Prawda i pamięć o Obławie Augustowskiej w 80. rocznicę zbrodni”.
Obława augustowska to – jak podkreślają historycy – największa po II wojnie światowej niewyjaśniona zbrodnia dokonana na Polakach. Oddziały NKWD i Smierszu 12 lipca 1945 r. rozpoczęły na Suwalszczyźnie operację, w której zginęło – jak do niedawna sądzono - 592 działaczy podziemia niepodległościowego. Obecnie mówi się nawet o 2 tys. osób. Do dziś nie wiadomo, co się z nimi stało ani gdzie są ich groby.
Białostocki oddział IPN od lat zajmuje się sprawą obławy. Dotyczy ona zbrodni komunistycznej przeciwko ludzkości. Przyjęto, że w lipcu 1945 r. w nieustalonym dotychczas miejscu zginęło ok. 600 osób zatrzymanych w powiatach augustowskim, suwalskim i sokólskim. Zatrzymali ich żołnierze sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego Smiersz III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii Wojska Polskiego.
Wciąż nie wiadomo, gdzie są groby ofiar. Biegli z zakresu kartografii, którzy analizowali powojenne zdjęcia lotnicze, wskazali ponad 60 miejsc na Białorusi - większość w okolicach miejscowości Kalety - które mogą być jamami grobowymi. Białoruś odmówiła pomocy prawnej w tej sprawie. Prace sondażowe we wskazanych miejscach po polskiej stronie granicy nie przyniosły jednoznacznego rezultatu. Znaleziono pojedyncze szczątki ludzkie, ale nie wiadomo, czy mają związek z obławą. (PAP)
akn/ aszw/