Odszedł kolejny wielki narrator Nowego Jorku po Susan Sontag i Philipie Rothcie. Bardzo smutne, że będąc w takiej sile twórczej Paul Auster umarł - powiedział PAP prozaik, dramaturg, dziennikarz Remigiusz Grzela o zmarłym w wieku 77 lat amerykańskim pisarzu i reżyserze filmowym.
O śmierci Paula Austera poinformował w środę „New York Times”. Autor m.in. „Trylogii nowojorskiej” odszedł w swoim domu w Brooklynie w Nowym Jorku. Przyczyną zgonu były powikłania wywołane chorobą nowotworową płuc.
Amerykański pisarz i reżyser był jednym z ulubionych twórców Remigiusza Grzeli. W przeszłości, jeszcze jako aspirujący pisarz, Grzela wielokrotnie sięgał po jego filmy, m.in. współtworzone z Waynem Wangiem „Dym” i „Brooklyn Boogie”. Olbrzymie wrażenie zrobiła na nim zwłaszcza scena z „Dymu” rozgrywająca się w brooklyńskiej trafice, której właściciel od lat codziennie fotografuje ulicę przed sklepem. W sekwencji tej fotografujący pokazuje klientowi album ze zdjęciami, a ten rozpoznaje na jednym z nich swoją tragicznie zmarłą żonę. „To odsłania zupełnie inną perspektywę. Nagle okazuje się, że ktoś, kto codziennie fotografuje ten sam punkt, zatrzymuje w kadrze coś, czego nikt nie przypuszczał. Żona, której już nie ma, jest na fotografiach. Przechodzi ulicą o określonej porze. Ta scena szczególnie zapada w pamięć komuś, kto opowiada historie, bo każe zadawać kolejne pytania. Jeśli rozmawiamy z kimś i mamy poczucie, że wszystko już zostało powiedziane, to zawsze może być coś do dodania” - stwierdził.
Grzela wspominał również m.in. lekturę „Trylogii nowojorskiej” - opus magnum Austera, które „daje czytelnikom wyobrażenie o tym, jakim miastem jest Nowy Jork”. „To jest opowieść bardziej brawurowa, kryminalna. Natomiast jest książka Paula Austera, za którą jestem mu szczególnie wdzięczny - to `Księga złudzeń`. Ona dotyka być może tego samego tematu, o którym mówiłem przed chwilą. A mianowicie, opowiada o aktorze grającym w niemych filmach, który gdzieś zginął. Właściwie nie wiadomo, co się z nim stało. Był i rozpłynął się we mgle. Po latach komuś wydaje się, że go rozpoznaje. Zaczynamy śledzić historię tego człowieka” - powiedział.
Pisarz zwrócił także uwagę, że Auster, będąc intelektualistą, prowadził w swoich powieściach dialog z innymi mistrzami opowiadania, choćby z Franzem Kafką. „Portretował intelektualny Nowy Jork, kapitalnych bohaterów, którzy czytają książki, myślą, intrygują, niosą za sobą tajemnice. Odsłaniał kolejne warstwy bohaterów, pokazywał, że zawsze można dowiedzieć się czegoś więcej. Bardzo smutne, że w takiej sile twórczej Paul Auster umarł. Odszedł kolejny wielki narrator Nowego Jorku po Susan Sontag i Philipie Rothcie” – podsumował.
Paul Auster urodził się 3 lutego 1947 r. w Newark w stanie New Jersey w rodzinie żydowskiej. Jego przodkowie do USA przyjechali z terenów Polski. Był pisarzem, scenarzystą, eseistą, tłumaczem oraz reżyserem filmowym. Stał się ikoną literacką Nowego Jorku dzięki swojej „Trylogii nowojorskiej”, opublikowanej w 1987 roku. To trzy powieści detektywistyczne („Szklane miasto”, „Duchy”, „Zamknięty pokój”), których główną treścią były rozważania egzystencjalne wtopione w pejzaż „miasta, które nigdy nie zasypia”. Jego ostatnia książka to opublikowany w ubiegłym roku, nieprzetłumaczony jeszcze na polski „Baumgartner”.
Zmarł 30 kwietnia. Miał 77 lat. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ wj/