Władze Łodzi i województwa złożeniem kwiatów oraz zapaleniem zniczy oddały w środę hołd więźniom, którzy zginęli spaleni przez Niemców w więzieniu na łódzkim Radogoszczu w styczniu 1945 r. Ich pamięć uczczono w 77. rocznicę tragicznych wydarzeń.
Podobnie jak przed rokiem, ze względu na stan epidemii, uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni popełnionej przez Niemców, miały skromny charakter. Złożono kwiaty i zapalono znicze przed sarkofagiem pomordowanych na terenie dawnego więzienia, dziedzińcu dzisiejszego Muzeum na Radogoszczu - oddziału Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi. Utworzono je w miejscu, w którym od 1940 r. najpierw funkcjonował hitlerowski obóz, a następnie więzienie policyjne. Na kilkadziesiąt godzin przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Łodzi, w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., Niemcy podpalili więzienne budynki. W płomieniach zginęło ok. 1,5 tys. osób.
"Fakty sprzed 77 lat wydają się być odległą historią, chociaż nadal pozostają w zasięgu doświadczeń zaledwie jednego pokolenia. Fragmenty murów dawnej fabryki Abbego, zamienionej w niemieckie więzienie, pośród których oddajemy hołd pomordowanym wciąż wydają niemy krzyk trwogi. Dymy wojennej pożogi rozwiewa powoli wiatr historii, coraz mniej pośród nas świadków tamtych zdarzeń, co nie zwalnia nas jednak z ciągłych starań o utrwalanie wartości najwyższych: pokoju, tolerancji oraz życia w bezpiecznym, wolnym kraju" – powiedziała w kolejną rocznicę tragicznych wydarzeń prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
Kwiaty przed sarkofagiem złożyli również m.in. wicewojewoda łódzki Karol Młynarczyk, członek zarządu województwa łódzkiego Robert Baryła oraz przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Marcin Gołaszewski oraz przedstawiciele innych instytucji i duchowni.
Jak zaznaczył Gołaszewski, w tym miejscu Łodzi "wydarzył się koniec świata". "Zło wydarzyło się tu, nigdzie indziej tylko właśnie tu. (…) Ten wojenny dramat budzi w nas z jednej strony pragnienie zachowania pamięci o tamtych strasznych czasach. Z drugiej strony dawne więzienie na Radogoszczu niesie ze sobą przestrogę - przestrogę przed nienawiścią, totalitarnymi rządami opartymi na kłamstwie, pogardzie, manipulacji, poniżeniu drugiego człowieka, jego instrumentalnym traktowaniu, wyzyskiwaniu, postrzeganiu wyłącznie w kategoriach rasowych" – powiedział.
Ostatni więzień Radogoszcza, Donat Doliwa, zmarł w styczniu 2018 roku. Rok wcześniej, jako uczestnik rocznicowych obchodów opisał zgromadzonym swój pobyt w tym miejscu. Trafił do niego w grudniu 1943 r. i przebywał do stycznia 1944 r. Został zwolniony na rok przed podpaleniem więzienia.
„To było straszne więzienie. Trzy razy dziennie były apele i trzy razy dziennie było bicie – tak wyglądała nasza codzienność. Trzymano nas rozebranych do pasa na mrozie tak długo, aż żandarm nie odliczył, czy są wszyscy więźniowie. A żeby ktoś mógł stąd uciec, nie było mowy. Warunki były gorsze niż w różnych obozach. W obozach było więcej swobody, tu jej nie było wcale. Jeśli ktoś poczuł się źle – trafiał do sanitariusza Mateusza, który miał laskę grubszą od mojej – i nie wracał już na górę. To była wykańczalnia” – mówił w 2017 r. ostatni więzień Radogoszcza.
"To było straszne więzienie. Trzy razy dziennie były apele i trzy razy dziennie było bicie - tak wyglądała nasza codzienność. Trzymano nas rozebranych do pasa na mrozie tak długo aż żandarm nie odliczył, czy są wszyscy więźniowie. A żeby ktoś mógł stąd uciec nie było mowy. Warunki były gorsze niż w różnych obozach. W obozach było więcej swobody, tu jej nie było wcale. Jeśli ktoś poczuł się źle - trafiał do sanitariusza Mateusza, który miał laskę grubszą od mojej - i nie wracał już na górę. To była wykańczalnia" – mówił w 2017 roku Doliwa.
Więzienie na Radogoszczu hitlerowcy utworzyli w byłej fabryce włókienniczej Samuela Abbego.
W latach 1940-41 trafiali tam głównie Polacy masowo wysiedlani ze swoich gospodarstw. Od połowy 1942 r. Radogoszcz był przede wszystkim więzieniem przejściowym dla mężczyzn, których wysyłano do więzień, obozów pracy karnej lub obozów koncentracyjnych.
Niemcy podłożyli ogień pod więziennymi budynkami w nocy 17/18 stycznia 1945 r., skazując na śmierć ok. 1,5 tys. osób. Uratowało się ok. 30 więźniów. 19 stycznia 1945 r., do miasta wkroczyła 69. Armia I Frontu Białoruskiego, co uznaje się zakończenie okupacji niemieckiej w Łodzi. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ aszw/