Niektóre nazwy ulic są tak kuriozalne, że można sobie wyrywać włosy z głowy; są upamiętnieni tacy ludzie jak Wanda Wasilewska, która była prawą ręką Stalina, czy generałowie, którzy w 1939 r. dowodzili jednostkami operacyjnymi podbijającymi Polskę po 17 września - powiedział PAP Maciej Korkuć z krakowskiego IPN.
Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej przypomniał, że ustawa dekomunizacyjna z 1 kwietnia 2016 roku jest obecnie w drugim etapie realizacji. To ustawa, która nakazuje, by osoby, wydarzenia czy daty związane z komunizmem lub z innym ustrojem totalitarnym nie były upamiętniane przez m.in. nazwy ulic.
Korkuć tłumaczył, że w pierwszym etapie samorządy miały rok od wejścia w życie przepisów, tj. do września tego roku, na to, aby samodzielnie dokonać zmian nazw tak, aby nie propagowały systemów totalitarnych. "Teraz mają możliwość ingerencji wojewodowie. Tam gdzie zmiany nie zostały w sposób skuteczny i mądry dokonane, tam wojewodowie będą wprowadzać rozstrzygnięcia, które spowodują, że te zaniechania samorządowe, które sięgają dwudziestu kilku lat, będą załatwione".
Wojewodowie wydadzą w tej sprawie zarządzenia zastępcze, nadając nowe - zgodne z duchem ustawy - nazwy. Ma to się stać w terminie trzech miesięcy od dnia 2 września br., czyli do początku grudnia br.
Maciej Korkuć wspomniał, że po analizie przez Instytut Pamięci Narodowej nazw w każdym województwie i w każdej gminie "mamy liczbę potwierdzoną i wiemy, że w rzeczywistości tych nazw będzie ponad 2 tysiące".
Zdaniem Korkucia niektóre nazwy są tak kuriozalne, "że można sobie wyrywać włosy z głowy". Przytoczył kilka jego zdaniem najbardziej absurdalnych przykładów. "Są upamiętnieni na przykład na polskich ulicach generałowie, którzy w 1939 roku dowodzili jednostkami operacyjnymi podbijającymi Polskę po 17 września. Są upamiętnieni tacy ludzie jak Wanda Wasilewska, która była prawą ręką Stalina. Miał upamiętnienia generał Popławski, który krwawo pacyfikował powstanie poznańskie w 1956 roku" - wymienił.
Maciej Korkuć przekonywał, że do tej pory można znaleźć ulice, którym patronuje Edward Gierek, Władysław Gomułka, a nawet Karol Świerczewski, "o którym się nie mówiło przecież w PRL, że w 1920 roku szedł z Armią Czerwoną na Warszawę, żeby zdobywać Polskę dla bolszewizmu, ani nie mówiło się o wyrokach śmierci przez niego podpisywanych, już jak był przez Stalina skierowany do jednostek, gdzie wcielano polskich obywateli". (PAP)
bwo/ ksk/ mni/