Józef Piłsudski miał bardzo bogatą osobowość, wywierał ogromne wrażenie na każdym, kogo spotkał - opowiadał PAP historyk prof. Janusz Odziemkowski. Jak dodał, nawet ci, którzy go nie lubili - w momencie, gdy z nim rozmawiali, byli pod jego urokiem.
W ocenie profesora Janusza Odziemkowskiego marszałek Józef Piłsudski miał bardzo bogatą osobowość i wywierał ogromne wrażenie na każdym, kogo spotkał. Jak podkreślał: „nawet tacy, którzy go nie lubili i przyznawali, że zdecydowanie nie są jego zwolennikami, w momencie, kiedy z nim rozmawiali, byli pod urokiem tej postaci”.
Według historyka marszałek miał dar oddziaływania na rozmówcę. Odziemkowski przytoczył anegdotę z wizyty Józefa Piłsudskiego w Rumunii, podczas której był podejmowany przez króla Ferdynanda - we wrześniu 1922 r.
Wizyta miała miejsce na zaproszenie króla Ferdynanda i królowej Marii, a sam wyjazd do Rumunii nastąpił 12 września. Piłsudskiemu towarzyszyli minister spraw zagranicznych Narutowicz, gen. Suszyński, płk Tadeusz Kutrzeba i adiutanci. 14 września przybyli do Sinai (letniej rezydencji króla Ferdynanda), który z następcą tronu Karolem I jego bratem, księciem Mikołajem, oczekiwał Piłsudskiego na dworcu w otoczeniu rządu i generalicji.
"Po latach syn króla Ferdynanda, Mikołaj, wspominał: +Marszałek Polski zaczął się zbliżać do grupy, gdzie stał król. Ojciec mój miał ochotę go tak nonszalancko powitać, z papierosem w ustach czy w ręku. Piłsudski szedł powoli i uważnie nam się przyglądał i zobaczyłem, że ojciec tężeje, ręka mu opada, papieros też. Kiedy Piłsudski stanął przed nami, ojciec stał już na baczność+" - opowiadał historyk. Jak podkreślił, ta sytuacja pokazuje wrażenie, jakie marszałek wywoływał.
Odziemkowski opowiedział także o innym wydarzeniu, opisanym przez Piłsudskiego we wspomnieniach z pobytu na Syberii. "Spotkał Cygankę, która koniecznie chciała mu powróżyć z ręki. Dał tę rękę, Cyganka spojrzała, krzyknęła przestraszona: +carom budjesz!+ i uciekła" - mówił historyk.
"Był też Józef Piłsudski znany z tego, że ogromnie nie znosił wszelkiej nieuczciwości, kradzieży" - podkreślił Odziemkowski. I opowiedział, że kiedy złapano na defraudacji, "rzeczy karygodnej w wojsku", jego bliskiego współpracownika - Michała Rolę-Żymierskiego - "zdegradowano go błyskawicznie do szeregowca i wyrzucono z wojska".
Jak podkreślił historyk, takich opowieści o Józefie Piłsudskim było sporo. Przypominał, że w Warszawie krążyła anegdota o tym, jak budowano Dom Funduszu Kwaterunku Wojskowego na rogu ulic Królewskiej i Krakowskiego Przedmieścia. "Przyszli projektanci do Józefa Piłsudskiego, rozłożyli plany. Józef Piłsudski patrzy i mówi: +no, panowie, dobrze, tylko budujcie mi bez kantów+, to znaczy: nie kręćcie. Oni dosłownie to zrozumieli, stąd mamy dom bez kantów do dzisiaj" - powiedział Odziemkowski.
„Dom bez kantów” w połowie lat 30. zajął miejsce słynnych Kuźni Saskich. Były one pozostałością po zabudowie Placu Saskiego z pałacem królewskim od strony Ogrodu Saskiego.
W ocenie historyka, Piłsudski w kontakcie osobistym "potrafił być człowiekiem uroczym, duszą towarzystwa, a potrafił też być brutalny niejednokrotnie, jeżeli chodziło rzeczy zasadnicze". Wtedy - jak mówił profesor - przemawiał "językiem rzeczywiście wojskowym". (PAP)
ksz/ ksk/