Bezprecedensowe i dotyczące ścisłego kierownictwa SB - tak o postępowaniu IPN ws. uwięzienia działaczy opozycji w Wojskowych Obozach Internowania mówi PAP szef pionu śledczego IPN prok. Andrzej Pozorski. Wyrok w tej sprawie zapadnie w czwartek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa.
"Represje wobec działaczy opozycji demokratycznej w Wojskowych Obozach Internowania to jedna z najbardziej skomplikowanych i trudnych spraw, i to zarówno jeżeli chodzi o stan faktyczny, jak i stan prawny. To jedna z niewielu odsłon bezprawia stosowanego w okresie stanu wojennego - wciąż mało znana. To postępowanie ma charakter bezprecedensowy" - podkreślił prok. Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępca Prokuratora Generalnego.
Sprawa dotyczy emerytowanych gen. SB Władysława C. i Józefa S. oskarżonych przez IPN o bezprawne powołanie w stanie wojennym opozycjonistów na rzekome ćwiczenia wojskowe. Oskarżenie chce kary więzienia w zawieszeniu, obrona umorzenia sprawy. Na przełomie lat 1982-83 działacze opozycji, głównie z Solidarności, powołani do wojska spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach; dostali stare buty i mundury; zlecano im też różne - najczęściej nieprzydatne - zadania, jak np. kopanie rowów. Według IPN warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych.
"To jedna z naszych najważniejszych spraw. Wczytując się bowiem w akt oskarżenia można wywnioskować jaki był cel ówczesnych władz i jaki był zamiar oskarżonych. Bez wątpienia z ich strony to była chęć wyłączenia z życia publicznego osób, które nie zgadzały się z ówczesną polityką państwa i były przez władze tego państwa określane mianem ekstrema Solidarności" - tłumaczy Pozorski.
Szef pionu śledczego IPN przypomniał, że pod koniec 1982 r. instytucja internowania, zapoczątkowana osławionym dekretem o stanie wojennym, stopniowo wygasała. "Władze PRL, chcąc dać sygnał polskiej i międzynarodowej opinii publicznej o normalizacji sytuacji w kraju, zwalniały osoby z internowania. Ale jednocześnie zdawały sprawę z ryzyka, jakie niesie planowany na listopad 1982 roku strajk generalny. Dlatego użyły podstępu - izolowały opozycjonistów, przymusowo wcielając ich do wojska na rzekome ćwiczenia. De facto członkowie Solidarności - pod pozorem prawa - zostali pozbawieni wolności" - dodał prokurator.
W postępowaniu IPN, które prowadził prokurator Mieczysław Góra z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku, przeanalizowano tysiące dokumentów. Udało się m.in. odnaleźć dokument, z którego wynika, że gen. Władysław C. w październiku 1982 r. jako szef SB na telekonferencji z udziałem m.in. wojewódzkich komendantów MO wskazywał, że istnieje możliwość wcielania opozycjonistów do czynnej służby wojskowej lub powołania ich na okresowe ćwiczenia.
Treść tego dokumentu i słowa gen. C. zacytował dla PAP prok. Pozorski: "Chciałbym również zwrócić towarzyszom komendantom uwagę na to, że istnieje możliwość pozbycia się niektórych z tych osób, przez wcielenie ich do czynnej służby wojskowej lub powołania na okresowe ćwiczenia...". Pozorski przytoczył jeszcze taki fragment: "Jest tylko jedna zmiana – korzystna - w stosunku do tego, co jest podane w szyfrogramie, to znaczy, że na ćwiczenia można powoływać do 35. roku życia, a nie do 28".
"Przekaz jest zatem bardzo jasny: opozycjoniści mają być izolowani poprzez wcielenie do Wojskowych Obozów Internowania" - powiedział prokurator.
Z kolei gen. Józef S., wówczas dyrektor Departamentu V MSW - jak wskazywał IPN - 21 października 1982 r. skierował szyfrogram do zastępców komendantów wojewódzkich ds. Służby Bezpieczeństwa, w którym zapisano m.in., by "wytypować osoby rekrutujące się głównie z dużych zagrożonych zakładów pracy - podejrzanych o: 1) inspirowanie i organizowanie ostatnich strajków i zajść ulicznych, 2) aktywne występowanie przeciwko tworzeniu nowych związków zawodowych, 3) czynną wrogą działalność np. druk, kolportaż, łącznikowanie, itp. - a nienadających się z różnych powodów do internowania lub zatrzymania".
Szef pionu śledczego IPN przypomniał też przyjętą w postępowaniu kwalifikację prawną czynu oskarżonych. "Uważamy, że była to nie tylko zbrodnia komunistyczna, ale także zbrodnia przeciwko ludzkości. To oznacza, że ona nigdy się nie przedawnia i jako taka domaga się szczególnego potępienia" - mówił. "To postępowanie ma bardzo ważny charakter, bo choć są inne sprawy dotyczące internowań działaczy Solidarności, to w tym przypadku chodzi o ścisłe kierownictwo członków aparatu bezpieczeństwa Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej" - dodał prok. Pozorski.
Postępowanie dot. Wojskowych Obozów Internowania pion śledczy IPN prowadził od 2008 r., a wszczął je po zawiadomieniu Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982", zrzeszającego pokrzywdzonych z obozu w Chełmnie. Część z 304 działaczy opozycji umieszczonych w tej jednostce już nie żyje.
Ostatecznie akt oskarżenia odczytano 3 marca 2015 r. Sprawa, gdy trafiła do sądu, liczyła 76 tomów akt. Podczas kilkudziesięciu rozpraw sąd wysłuchał ponad 200 pokrzywdzonych i świadków, m.in. b. żołnierzy z poligonu w Chełmnie.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ itm/