Wykłady oraz otwarcie plenerowej wystawy poświęconej noblistom, związanym z Uniwersytetem Warszawskim, odbyło się w środę w stołecznym gmachu Pałacu Tyszkiewiczów-Potockich, siedzibie Muzeum UW.
Środowe wykłady poświęcono na przypomnienie sylwetek Czesława Miłosza, Henryka Sienkiewicza i Leonida Hurwicza, laureatów Nagrody Nobla, związanych ze stołeczną uczelnią.
Biografię Henryka Sienkiewicza (otrzymał literacką Nagrodę Nobla w 1905 r.), osadzoną w historycznym kontekście przypomniał prof. dr hab. Jan Tomkowski z Instytutu Badań Literackich PAN, skupiając się przy tym na wątku korespondencji polskiego pisarza. "To listy zupełnie inne od tych, jakie pisali Prus czy Orzeszkowa. Widzimy, że pisze je człowiek, który ma mnóstwo spraw na głowie, który cały czas się spieszy, jest niebywale pracowity. W dodatku listów pisze potwornie dużo. Udało się zebrać około 3 tys. listów Sienkiewicza, który napisał ich ponad 15 tys. Zachował się więc co piąty list pisarza. Moim zdaniem to pierwsze w naszej literaturze listy człowieka XX wieku. Te listy są zwięzłe, treściwe, konkretne. Widzimy jednak, że pisze je literat" - ocenił.
Podkreślił także, że listy Sienkiewicza należałoby opublikować np. na specjalnym portalu internetowym, by mogli się z nimi zapoznać czytelnicy i miłośnicy talentu autora "Trylogii".
O być może najmniej znanym polskim nobliście, Leonidzie Hurwiczu - który otrzymał nagrodę w dziedzinie ekonomii w 2007 r. - opowiadał słuchaczom środowego wykładu prof. dr hab. Tomasz Żylicz z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. "(Hurwicz) Urodził się w Moskwie w 1917 r., w 1938 r. ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, następnie studiował w London School of Economics, a w 1940 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Uhonorowany został dopiero w 2007 r. za stworzenie podstaw budowy mechanizmów do analizy informacji" - powiedział.
Hurwicz został nagrodzony - wraz z Erikiem S. Maskinem i Rogerem Myersonem - za prace nad teorią wdrażającą systemy matematyczne w procesy gospodarcze. Teoria ta pomogła określić skuteczne mechanizmy rynkowe.
Na temat Czesława Miłosza, laureata literackiego Nobla z 1980 r., głos zabrał prof. dr hab. Andrzej Stanisław Kowalczyk z Wydziału Polonistyki UW. Jak podkreślił, poeta kojarzony jest najsilniej z innymi uczelniami - Uniwersytetem Stefana Batorego w Wilnie, Uniwersytetem Kalifornijskim w Berkeley i Uniwersytetem Harvarda. "Miłosz był człowiekiem trzech uniwersytetów. Uniwersytet stał się dla niego miejscem owocnej pracy; był utalentowany dydaktycznie".
Każda wyższa uczelnia w sposób szczególny traktuje tych swoich profesorów i absolwentów, którzy otrzymali Nagrodę Nobla. Tak jest również na UW, który może się pochwalić związkiem z sześcioma laureatami tej nagrody. Niektórzy z nich związani z naszą uczelnią wyłącznie studiami, odbytymi w jej murach, podczas gdy cała ich późniejsza kariera naukowa czy literacka miała miejsce w innych krajach - napisał we wstępie do wystawy prof. dr hab. Jerzy Miziołek, dyrektor Muzeum UW.
"Przeniósł się do Warszawy na trzeci rok studiów prawniczych, w przekonaniu, że w ten sposób ominie bardzo trudny egzamin w Wilnie, a łatwiejszy zda w Warszawie. Ta kombinacja się nie udała. Zawstydzony, z oblanym egzaminem wrócił do Wilna, gdzie nadrobił zaległości i studia ukończył w terminie. Doświadczenie warszawskie było więc krótkie, bolesne dla niego, ale owocne literacko - wszędzie gdzie się pojawiał, Miłosz nawiązywał mnóstwo znajomości, kontaktów" - dodał.
Przypomniano także, że Miłosz związany był z warszawską uczelnią także podczas II wojny światowej, gdy znalazł pracę w uniwersyteckiej bibliotece, o czym wspominał w liście do rektora prof. Piotra Węgleńskiego z 2001 r.: "W latach II wojny światowej byłem zatrudniony przez Bibliotekę Uniwersytecką jako woźny, dzięki czemu miałem dostęp do książek, ponieważ biblioteka była wtedy dla publiczności zamknięta". Jako pracownik BUW, Miłosz przenosił do biblioteki książki ze zbombardowanego w 1939 r. Instytutu Francuskiego, co opisał w "Rodzinnej Europie". "Praca fizyczna, przeplatana chwilami lektury nieźle mi służyła i prosperowałem na zupkach z kartofli i marchwi (...) W zakamarkach magazynów żadna kontrola nie potrafiła wyszperać wydawnictw podziemnych, wtykanych pomiędzy tomy" - napisał.
Jak ocenił, w latach 30. "drugi tom poetycki Miłosza został dostrzeżony, doczekał się przychylnych recenzji. Sam Miłosz był wciąż bardzo młodym człowiekiem. W kręgach literackich był znany i ceniony, choć oczywiście nie wiadomo było jeszcze jak rozwinie się jego talent" - zauważył Kowalczyk.
Przed gmachem Pałacu Tyszkiewiczów-Potockich przy ul. Krakowskie Przedmieście, otwarto wystawę, poświęcona "noblistom z UW".
"Każda wyższa uczelnia w sposób szczególny traktuje tych swoich profesorów i absolwentów, którzy otrzymali Nagrodę Nobla. Tak jest również na UW, który może się pochwalić związkiem z sześcioma laureatami tej nagrody. Niektórzy z nich związani z naszą uczelnią wyłącznie studiami, odbytymi w jej murach, podczas gdy cała ich późniejsza kariera naukowa czy literacka miała miejsce w innych krajach. Mimo to, wszyscy (...) nobliści pozostają na zawsze w annałach Uniwersytetu Warszawskiego, stanowiąc za sprawą swoich dokonań - wraz z Fryderykiem Chopinem - rodzaj +jasności promienistej+ (określenie Czesława Miłosza)" - napisał we wstępie do wystawy prof. dr hab. Jerzy Miziołek, dyrektor Muzeum UW.
Na kilkunastu dwujęzycznych (polsko-angielskich) tablicach przypomniano biografie naukowców i artystów, a także zamieszczono fotografie (m.in. zdjęcie indeksu Miłosza), przedstawiające uniwersyteckie gmachy sprzed lat, np. gmach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego z lat 30., gdy jednym z jej pracowników był Miłosz. Wystawa prezentuje sylwetki Marii Skłodowskiej-Curie, Czesława Miłosza, Henryka Sienkiewicza, Leonida Hurwicza, Menachema Begina i Józefa Rotblata. (PAP)
pj/ itm/