Bezprecedensowa wielka wystawa Diego Velazqueza (1599-1660), mistrza hiszpańskiego baroku i "malarza malarzy", w Grand Palais w Paryżu zgromadziła blisko 120 dzieł z muzeów świata. Obrazy mistrza perspektywy i portretu oglądać tam można do 13 lipca.
Wystawy Velazqueza poza Madrytem, w którym Prado ma 48 jego dzieł, to wydarzenia i paryska retrospektywa będzie z pewnością jednym z najważniejszych pokazów roku. Prezentuje ona w porządku chronologicznym pełną panoramę dzieł mistrza Złotego Wieku Hiszpanii, portrecisty dworu i malarza kontrreformacji zapoczątkowanej na soborze trydenckim.
Główny konserwator hiszpańskiego malarstwa z Luwru, będącego współorganizatorem wystawy, kurator Guillaume Kientz dwa lata negocjował wypożyczenie na nią obrazów.
Wśród arcydzieł z Hiszpanii przywieziono "Apolla w kuźni Wulkana" oraz "Skrwawioną szatę Józefa", oba z 1630 r. Z Londynu wypożyczono "Wenus z lustrem" z 1649 r. z Galerii Narodowej (NG), uznawaną za "czarujący, najpiękniejszy akt w historii malarstwa". Według Kientza "fascynuje on enigmatycznością (...) Nie wiemy, kim jest ta Wenus - odbicie jej twarzy w lustrze jest całkowicie zamazane. Nie wiemy nawet, czy ma piękne oczy, ani czy na nas patrzy. Velazquez odsłania i zasłania, i właśnie to stanowi o magii obrazu".
Wystawy Velazqueza poza Madrytem, w którym Prado ma 48 jego dzieł, to wydarzenia i paryska retrospektywa będzie z pewnością jednym z najważniejszych pokazów roku. Prezentuje ona w porządku chronologicznym pełną panoramę dzieł mistrza Złotego Wieku Hiszpanii, portrecisty dworu i malarza kontrreformacji zapoczątkowanej na soborze trydenckim.
Znajdziemy w Grand Palais także niewiele późniejszy portret papieża Innocentego X (Galleria Doria Pamphilj w Rzymie), który na widok gotowego wizerunku miał podobno wykrzyknąć "troppo vero!" (zbyt prawdziwy).
Urodzony w Sewilli Rodriguez de Silva y Velazquez mając zaledwie 23 lata został nadwornym malarzem króla Filipa IV w czasach, w których zaczął się już zmierzch potęgi Habsburgów władających i w Madrycie, i Wiedniu. Lecz nad hiszpańskimi posiadłościami od Argentyny po hiszpańskie Niderlandy nie zachodziło jeszcze słońce. Hiszpania przeżywała nadal Siglo d'Oro, zasilany srebrem z amerykańskich kopalni, przypływającym galeonami Floty Skarbu Hiszpańskiego (słynnej Srebrnej floty - Flota de la Plata).
Pierwsze kroki stawiał w rodzinnym mieście, w wieku 12 lat rozpocząwszy naukę w pracowni Francisca Pacheco, wokół którego gromadzili się humaniści, teologowie i pisarze. Sewilla, główny hiszpański port handlujący z Nowym Światem, tętniła życiem intelektualnym i religijnym, a umysły porywały kwestie teologiczne, jak tajemnica niepokalanego poczęcia Najświętszej Marii Panny, czyli wyłączenie jej spod skutków grzechu pierworodnego. Pacheco był zaś jednym z cenzorów Inkwizycji, oceniającym obrazy pod względem ich poprawności ideowej.
Tam powstały pierwsze pikarejskie naturalistyczne arcydzieła Velazqueza i jednocześnie pełna słodyczy "Immaculata" (1619) - Matka Boska Niepokalanie Poczęta (NG, Londyn). Ten ikonograficzny typ młodziutkiej dziewczyny w aureoli gwiazd, stojącej na globie ziemskim, do dziś jest jednym z najbardziej popularnych sposobów przedstawiania Marii. Pacheco, nauczyciel i teść Velazqueza, w swoim traktacie o malarstwie i ikonografii opisał później sposób malowania Immaculaty.
W Paryżu pokazano również pochodzącą z tego samego okresu słynną "Scenę kuchenną z wieczerzą w Emaus" (1618). Velazquez ujął ją w formie bodegonu, ukrywając główne zdarzenie w głębi. Bodegonami nazywa się sceny we wnętrzu spiżarni, piwnicy lub tawerny (bodega) oraz martwe natury z żywności i naczyń kuchennych. Velazquez często wykorzystywał postacie na pierwszym planie do stworzenia wrażenia głębi; w analogiczny sposób przedstawił - w tle - Chrystusa u Marii i Marty, która krząta się w kuchni.
Wieczerza, podczas której uczniowie rozpoznali Chrystusa "po sposobie łamania chleba", stanowi pierwszy popis umiejętności kompozycyjnych z wykorzystaniem perspektywy przez Velazqueza. Ich szczyt nadworny malarz Filipa IV osiągnie później w interpretowanych też jako labirynt przedstawień "Las Meninas", w Paryżu nieobecnych. Zwrócenie się do Prado z prośbą o nie według Kientza byłoby nietaktem, gdyż największych arcydzieł się nie wypożycza. Sam kurator zresztą nie chciał, by "Panny dworskie" przyćmiły wystawę; "wszyscy popędziliby do nich - powiedział w wywiadzie dla domu Christie's - nie patrząc na nic ani przed nimi, ani za nimi".
W Emaus Chrystus błogosławi, jak w wieczerniku. Ale gdzie się to dzieje? W tylnym pomieszczeniu? A może to tylko obraz na ścianie? Wątpliwości nie budzi za to pierwszy plan: służąca sprząta przy stole z naczyniami. Bo głodnych należy nakarmić - tak zaleca katechizm Kościoła katolickiego sformułowany wkrótce po soborze trydenckim; jest to pierwszy z siedmiu dobrych uczynków względem ciała, nazywanych wówczas dziełami miłosierdzia. A wielka hiszpańska mistyczka i reformatorka św. Teresa z Avila (1515-1582), kanonizowana w czasach Velazqueza, w swej "Księdze fundacji" (założyła 17 klasztorów) przypominała zakonnicom: "i w kuchni także, wśród garnków i rondli, Pan jest z wami" (5,8). Zdanie to znosi przeciwstawianie pracy modlitwie, działania - kontemplacji. Bóg jest i wśród rondli, w miejscu pracy na rzecz bliźnich. A zadaniem obrazów zgodnie z zaleceniami soboru trydenckiego jest prowadzenie widza ku Bogu.
Sens religijny przedstawienia łączy się z potrydencką polemiką z protestantyzmem, toczoną w krajach katolickich za pomocą sztuk plastycznych, a przez protestantów - głównie słowem drukowanym. Według Lutra i Konfesji Augsburskiej (luterańskie wyznanie wiary) z 1530 r. człowiek nie może własnymi siłami, zasługami czy uczynkami "przebłagać Boga lub zasłużyć na odpuszczenie grzechów i łaskę". Dostępuje tego mocą wiary, pozostając grzesznym; dobre uczynki nie są do tego niezbędne. Podobnie popełnianie złych nie sprowadza potępienia.
Velazquez według Kientza potrafił jak nikt przed nim przekazać emocje i uczucia w portretach, "umiał tchnąć w nie życie, tak że po chwili patrzenia ma się wrażenie, że to sportretowana postać patrzy na ciebie, a nie ty na obraz".
Plakat do wystawy przedstawia infantkę Małgorzatę Teresę (1659), przyszłą cesarzową, w niebieskiej sukni; to obraz ze zbiorów wiedeńskiego Muzeum Historii Sztuki. Infantkę Velazquez malował co najmniej pięć razy. Portrety takie potrzebne były do celów polityki dynastycznej, często jako część matrymonialnej oferty. Królewski portret ośmioletniej jasnowłosej Margerity w szerokiej sukni ze srebrzystobiałym lamowaniem powstał na zamówienie jej narzeczonego i zarazem wuja - cesarza Leopolda I w Wiedniu.
Z Prado przyjechał "Portret Pabla z Valladolid" z ok. 1635 r. Postać odzianego na czarno aktora w pozie pełnej swady Velazquez umieścił na jednorodnym pustym tle. O tym obrazie w ponad 300 lat później Edouard Manet pisał: "tło znika", a "człowieka otacza powietrze". Ale impresjoniści kochali Velazqueza przede wszystkim za czysto malarską swobodę, za sam - elegancki i wirtuozowski - ruch pędzla i zestroje kolorystyczne. Dlatego Manet nazwał go "malarzem malarzy".
Wyrafinowane pod względem formalnym i treściowym malarstwo Velazqueza jest zdaniem Kientza "ciche" i "wielce subtelne". Tak jak w dobrym zdaniu nie ma ani jednego słowa, które nie służyłoby mu w jakiś sposób. Jest oszczędne, wszystko w nim jest potrzebne. "Velazquez nigdy nie dodaje czegoś zbędnego lub nadmiernego" - powiedział kurator.
Oczekuje się, że wystawa przyciągnie co najmniej kilkaset tysięcy zwiedzających.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ mc/