W piątkowy wieczór w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu otwarto wystawę białoruskich artystów "Biało-czerwono-biali". Jej tytuł nawiązuje do historycznej flagi wschodniego sąsiada Polski, która jest bardzo istotna dla niezależnych ruchów w tym państwie.
"Z dyrektorem Wacławem Kuczmą znamy się nie od dziś. W 2012 roku zrobiłem u niego w Bydgoszczy (w Galerii Miejskiej - przyp. PAP) wystawę sztuki litewskiej. Minęło kilka lat i postanowiliśmy, z racji tego, że interesujemy się sztuką wschodnią, zrealizować wystawę poświęconą białoruskiej sztuce w Toruniu. Przecież kiedyś to była nasza Rzeczypospolita. Nawet kiedyś wskazałem na +gen Rzeczypospolitej+. Bardzo mocno uznaję, że mamy wspólne dziedzictwo i powinniśmy to pielęgnować" - powiedział PAP kurator wystawy Krzysztof Stanisławski.
Dodał, że robienie wystawy, to nie tylko ideologia i historia, ale faktem jest jego zdaniem, że ten obszar sztuki go interesuje, podobnie jak dyrektora CSW. Przyznał, że tego projektu w Polsce nikt nie chciał, chociaż proponował go wielu instytucjom. "To tylko dobrze świadczy o Toruniu, bo wystawa ta jest ciekawa, europejska. Nie ma żadnej taryfy ulgowej. Nie ma takiego podejścia, że biednym Białorusinom udostępniamy eleganckie wnętrza. To poważna, mocna wystawa" - ocenił.
Wśród artystów, których prace można od piątku podziwiać w Toruniu są m.in. Andrei Dureika, Janna Grak, Sergey Kiryuschenko, Artur Klinau, Andrei Loginov, Alexej Lunev, Alexander Nekrashevich, Uladzimir Parfianok, Victor Petrov i grupa Revision.
"Artyści białoruscy bardzo dużo podróżują. Pierwszą inspiracją są tradycje awangardy rodzącej się na terenach dzisiejszej Białorusi, czyli Chagall, Malewicz - reprezentanci szkoły, którą można zestawić tylko z Bauhausem. Współcześni artyści z tego kraju czują dziedzictwo, a z drugiej strony są bardzo dobrze zorientowani w nowych tendencjach sztuki światowej. To jest pewien mit, że to państwo całkowicie zamknięte. W Toruniu pokazujemy głównie prace osób żyjących w Mińsku, ale również tych, którzy wyjechali do Berlina, Kolonii, Amsterdamu" - wskazał Stanisławski.
Kurator wystawy ocenił, że generalnie placówki artystyczne w Polsce są zainteresowane sztuką niemiecką, francuską czy amerykańską - hitami, które przyciągną tłumy. Najbardziej dumny jest z dwóch prac, które można podziwiać w Toruniu, a które pierwszy raz zobaczył na biennale w Wenecji w 2011 r. gdzie Białoruś po raz pierwszy uruchomiła tzw. pawilon narodowy.
"Udało nam się ściągnąć te prace. Jedna to wielki obraz cztery metry na cztery Victora Petrova pt. +Apokalipsa+, a druga to ogromna instalacja - dziesięciometrowa pt. +Ostatnia wieczerza+ wykonana ze słomy przez Artur Klinaua. To obiekty, które powinny być w kolekcjach muzealnych na Białorusi, ponieważ rozsławiały imię tego kraju w Wenecji. Rzeczywistość jest taka, że pierwszy obraz był zwinięty w rulon w jego mieszkaniu, a +Ostatnia wieczerza+ w garażu. Jest to dodatkowo pierwsza białoruska wystawa tej wielkości przygotowana przez polskiego kuratora. Nie było wcześniej czegoś takiego" - podsumował Stanisławski.
W trakcie otwarcia wystawy swój performans miał Victor Petrov. Prace można podziwiać w CSW do 3 grudnia.
Autor: Tomasz Więcławski
Edytor: Paweł Tomczyk(PAP)
twi/ pat/