Porcelana i ludzie, którzy ją tworzą są bohaterami wystawy "Skazitelność. O fabrykach porcelany", która można oglądać w Muzeum Etnograficznym w Krakowie.
Wystawa jest prezentacją trzech różnych projektów. Pierwszy - "Ślady człowieka" - został zrealizowany przez antropolog Ewę Klekot i ceramika Arkadiusza Szweda w słynnej fabryce w Ćmielowie. Jego twórcy postanowili zbadać, ile ludzkiej pracy - dotyku, obrotu, ruchu palców i dłoni – wymaga wyprodukowanie zastawy stołowej.
Sięgnęli po jeden z najstarszych i doskonale rozpoznawalny przez odbiorców ćmielowski wyrób - serwis "Rococo". Pracownicy w ramach tego projektu wykonywali naczynia dłońmi ubranymi w dwie pary rękawiczek – lateksowe i bawełniane, które zanurzali w solach kobaltu. Ślady ich dotyku były niewidoczne, aż do momentu wypalenia porcelany - po nim na białej powierzchni pojawiły się kobaltowe wzory, świadectwo udziału ludzi w procesie tworzenia. "Nawet my nie sądziliśmy się, jak bardzo spektakularny będzie efekt" – mówiła Ewa Klekot.
Ten efekt - w postaci niepowtarzalnego serwisu - zobaczą także zwiedzający Muzeum Etnograficzne. Na wystawie pokazywane są także fotografie pracowników fabryki w Ćmielowie i schematy ułatwiające zrozumienie poszczególnych etapów produkcji. Widzowie mogą, patrząc na cyfry na dnie naczyń, przekonać się, ile osób bezpośrednio ich dotykało, zanim stały się gotowym produktem np. filiżankę miało w rękach 18 pracowników.
"Jako projektantowi, ceramikowi, wykładowcy, technologowi, zależało mi na pokazaniu jak bardzo wartościowy jest człowiek w procesie produkcji. Kiedy kupujemy jakąś rzecz np. filiżankę mamy najczęściej informacje o głównym producencie. Jeśli jest to stosunkowo świeży obiekt na rynku, pojawia się nazwisko projektanta, ale nie widać całego zaplecza, a fabryka, która mnie zafascynowała to nie tylko hala. To zmiany temperatury, wilgotność powietrza, specyficzny zapach, a przede wszystkim ludzie - fachowcy" - powiedział PAP Arkadiusz Szwed.
Jak podkreślił, choć produkcja jest seryjna, ludzie są nie do zastąpienia: to oni czują czy porcelana została dobrze odlana, słyszą, czy podczas wypalania coś pękło. "Tego nie zrobi żaden komputer ani robot" - podkreślił.
"Wiele mówi tytuł tej wystawy. Chodzi nam o refleksję nad relacją człowieka z rzeczami, otoczeniem, surowcem, maszynami. O to, żeby człowiek – po wyjściu z tej wystawy - zapytał siebie o swoje miejsce wtedy, gdy mamy do czynienia z fabrycznym procesem produkcji" – mówiła Ewa Klekot.
Arkadiusz Szwed w Ćmielowie zrealizował jeszcze jeden projekt - "Rzeczy porzucone". Gipsowe elementy wykorzystywane jako pomocnicze w procesie produkcji odlał w porcelanie dając im nową formę i "nowe życie". "Te rzeczy nigdy nie są doceniane w fabryce. Ja zobaczyłem w nich potencjał i uważam, że są też obiektami estetycznymi" – mówił.
Trzecią część wystawy stanowi projekt "Bastards&Orphans" Moniki Patuszyńskiej, która odwiedziła nieczynne fabryki porcelany m.in. w Książu (Polska), Stoke-on-Trent (Wielkiej Brytania) i La Louviere (Belgia). W niszczejących halach artystka znalazła porzucone formy do odlewania porcelany i postanowiła użyć ich ponownie.
"Dla mnie to jest projekt dokumentalny" - podkreśliła Patuszyńska. "Gipsowe formy, które znalazłam, zostały w pewnym sensie +przeprojektowane+ przez czas, naturę, kapiącą z sufitów wodę. I do nich wlałam masę" - wyjaśniła.
Dodała, że zaczęła projekt w dawnej fabryce Książ, ale gdy postanowiła do niej wrócić okazało się, że hala została już zrównana z ziemią. "Wtedy zrozumiałam, że pora wsiadać w samochód, znaleźć te fabryki, które jeszcze są i zdążyć przed buldożerami. Dla mnie to było trochę przywrócenie godności tym miejscom" – podkreśliła.
Na wystawie można zobaczyć odlewy naczyń: nierówne, chropowate, niedoskonałe oraz trzy filmy dokumentalne nakręcone podczas realizacji projektu.
Wystawa "Skazitelność. O fabrykach porcelany" potrwa w Muzeum Etnograficznym, w Domu Esterki do 6 maja. (PAP)
Autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ agz/