125 lat temu, 27 sierpnia 1894 roku w Drohobyczu urodził się Kazimierz Wierzyński – poeta, prozaik, redaktor naczelny "Przeglądu Sportowego" i tygodnika "Kultura". Był złotym medalistą olimpijskim i skamandrytą, którego wyklęła PRL.
Jeden z największych polskich poetów XX wieku – Kazimierz Wierzyński - nazywany był "młodszym bratem po piórze Juliusza Słowackiego". Po wojnie przez komunistów konsekwentnie rugowany był z przestrzeni publicznej. W latach 1944-56 zakazano nie tylko drukowania jego poezji, ale również jakichkolwiek informacji o nim w prasie, podręcznikach i encyklopediach. Dopiero po Październiku'56 zaczęły pojawiać się wzmianki o emigracyjnym poecie. W marcu 1968 roku ponownie poddany został ostracyzmowi. Podczas słynnego przemówienia w Sali Kongresowej pisarza zaatakował Wiesław Gomułka – pierwszy sekretarz KC PZPR (Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – PAP). Zbigniew Herbert powiedział o Wierzyńskim, że to poeta jak "sejsmograf zapisujący dolę narodu".
Jeden z największych polskich poetów XX wieku nazywany był "młodszym bratem po piórze Juliusza Słowackiego".
Kazimierz Wierzyński urodził się 27 sierpnia 1894 roku w Drohobyczu, jako syn Andrzeja Wirstleina-Wierzyńskiego i Felicji z Dunin-Wąsowiczów. Ojciec spolonizowany niemiecki osadnik, początkowo nazywał się Wirstlein. Nazwisko Wierzyński przyjął w roku 1912. Tego samego roku w Stryju, do którego rodzina przeprowadziła się po awansie ojca, młody Kazimierz uzyskał maturę.
W "Pamiętniku poety" Wierzyński pisał: "Wychowała mnie prowincja (...) wzbudziło to we mnie sentyment do Stryja, Drohobycza, Sambora i Chyrowa, do tych małych miast i miasteczek, między którymi krążyłem do 18. roku życia. Jako syn emerytowanego wówczas urzędnika kolejowego najlepiej czułem się w okolicach dworca, skąd – jak mi się zdawało – wylatują drogi w szeroki świat lub nadciągają smutki i tęsknoty".
Po maturze udał się do Krakowa, gdzie na Uniwersytecie Jagiellońskim podjął studia z filologii polskiej, romańskiej oraz filozofii. Rok później przeniósł się do Wiednia, gdzie na tamtejszym uniwersytecie uczęszczał na slawistykę, germanistykę i filozofię. Już wówczas należąc do organizacji "Drużyny Sokole", angażował się w działalność konspiracyjną i niepodległościową.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, wstąpił na ochotnika do Legionu Wschodniego. Miał już za sobą debiut literacki. W 1913 roku w Drohobyczu na łamach jednodniówki "1863" ukazał się, bowiem jego wiersz "Hej, kiedyż, kiedyż". Niektóre źródła podają, że debiut miał miejsce rok wcześniej i był nim wydany przez miesięcznik "Brzask" wiersz "Niech żyje życie".
Wcielony do austriackiej armii dostał się do niewoli, podczas której w obozie jenieckim w Riazaniu nauczył się języka rosyjskiego i poznał tamtejszą literaturę. Do gustu najbardziej przypadła mu twórczość Aleksandra Błoka – symbolisty, dramaturga i jednego z największych poetów rosyjskich XX wieku. Na początku 1918 roku podjął udaną próbę ucieczki. Przez pół roku przebywał w Kijowie, gdzie wstąpił do konspiracyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej. W lecie 1918 roku przeniósł się do stolicy, gdzie został korektorem "Gazety Warszawskiej". Dzięki podjęciu dodatkowej współpracy z pismem "Pro Arte et Studio", szybko wszedł w artystyczne środowisko miasta. Podczas spotkań w kawiarni pod Picadorem, poznał takich poetów, jak Tuwim, Lechoń, Słonimski czy Iwaszkiewicz. Wkrótce współtworzył już z nimi grupę literacką "Skamander".
W 1919 roku ukazał się jego debiutancki tomik zatytułowany "Wiosna i wino". Pozycja stanowiła manifest skamandrytów – pokolenia symbolizującego odrodzoną Polskę.
W 1919 roku ukazał się jego debiutancki tomik zatytułowany "Wiosna i wino". Pozycja stanowiła manifest skamandrytów – pokolenia symbolizującego odrodzoną Polskę. Jego twórczość recenzowano entuzjastycznie. Jak głosi anegdota poeta udając się po "Kurier Poranny", w którym zamieszczono jedną z takich recenzji, spotkał przypadkiem jej autora i na oczach przechodniów ukląkł przed nim, powiewając przy tym kapeluszem.
Naznaczony wojną i rosyjską niewolą młody poeta miał w sobie niebywały entuzjazm, którym potrafi zarażać zachwyconych czytelników. Był to czas, kiedy Polacy wyraźnie wyróżniali się optymizmem i radością życia, na tle pogrążonych w powojennej traumie europejskich społeczeństw. Euforia spowodowana odzyskaniem niepodległości udzielała się również artystom. W swoim debiutanckim tomiku Wierzyński pisał: "Wiosna i wino: dwie wargi, co swymi/ Pocałunkami mieszają sny w głowie/, Że się zawraca do góry i dymi!/ O, przyjaciele! Piję wasze zdrowie!". Publicysta Witold Mieczysławski opisał poetę słowami: "Oczy iskrzyły mu się radością życia pełnego poezji i fantazji, piękności świata i własnej żywotności mięśni, umysłu i serca. Był prawdziwym olimpijczykiem, zwycięskim atletą, który umiał połączyć i utrzymać równowagę wysiłku umysłu i ciała w najwyższym osiągnięciu".
Podczas wojny bolszewickiej literat był oficerem do spraw propagandy w Biurze Prasowym Naczelnego Dowództwa. W międzyczasie pracował dla "Ukraińskiego Słowa" i "Dziennika Kijowskiego". Po demobilizacji udał się w paroletnią podróż po zachodniej Europie. Mieszkał ze swoim bratem Bronisławem, m.in. we Francji i w Szwajcarii. Napisał wówczas cykl wierszy, które ukazały się później w trzecim zbiorze poezji zatytułowanym "Wielka Niedźwiedzica", o którym poeta Józef Łobodowski napisał, że ukazywał on "inne oblicze złotowłosego młodzieńca: skupione, ze zmarszczoną brwią".
Po powrocie do Warszawy Wierzyński oddał się dziennikarstwu. Stale współpracował ze "Skamandrem" i "Wiadomościami Literackimi". W "Gazecie Polskiej" podjął się pracy recenzenta literackiego i teatralnego. W 1926 roku został redaktorem naczelnym "Przeglądu Sportowego", zaś w 1931 tygodnika literackiego "Kultura". W międzyczasie w roku 1923 ożenił się. W 1925 roku uhonorowano go nagrodą Polskiego Towarzystwa wydawców Książek.
Praca w "Przeglądzie Sportowym" nie była przypadkiem. Uznany literat był bowiem gorącym miłośnikiem sportu. Przede wszystkim zaś piłki nożnej. Kierowany przez niego "Przegląd Sportowy" zmienił format, objętość i styl pisarski, przez co stał się najpopularniejszym pismem sportowym w kraju i jednym z lepszych w Europie. Ówczesny dziennikarz czasopisma Ryszard Mossin wspominał: "Czytali go wszyscy. Ci, co sport uprawiali, ci, co się na nim znali, i nawet ci, co o sporcie nic nie wiedzieli i dopiero pod wpływem +Przeglądu Sportowego+ stawali się jego entuzjastami i zwolennikami". Z kolei w oczach innego dziennikarza pisma Jana Erdmana Wierzyński: "pisał, zmieniał, przekreślał, wyrzucał. (...) Logika, ujęcie, styl, słownictwo zdradzały mistrza. Każde słowo siedziało jak cegła w murze: nie można było niczego usunąć, nie trzeba było niczego dodawać".
Będąc naczelnym "Przeglądu Sportowego" wymyślił takie inicjatywy, jak kolarski wyścig "Tour de Pologne" i "Plebiscyt na 10 Najlepszych Sportowców Polski". Oba pomysły z powodzeniem realizowane są także dzisiaj.
Będąc naczelnym "Przeglądu Sportowego" wymyślił takie inicjatywy, jak kolarski wyścig "Tour de Pologne" i "Plebiscyt na 10 Najlepszych Sportowców Polski". Oba pomysły z powodzeniem realizowane są także dzisiaj. Szczególnie Tour de Pologne cieszy się solidną, międzynarodową marką. Poeta do tego stopnia oddany był tematyce sportowej, że w 1927 roku w wywiadzie dla pisma "Commedia", zatytułowanym wymownie: "Precz z teatrem! Niech żyje sport!", oznajmił: "Gdy słyszę moich dobrych znajomych zdobnych w wąsy lub brody królewskie, wymawiających z emfazą patetycznie nudne zdania, to przyznam, że mnie to bardzo śmieszy. Trudno, wolę w takich razach pójść na boisko".
Wyrazem fascynacji sportem Wierzyńskiego były również wiersze. Zebrał je w tomie "Laur olimpijski", za który zdobył złoty medal IX Letnich Igrzysk Olimpijskich w Amsterdamie w 1928 roku. Konkursy sztuki i literatury rozgrywano podczas olimpiad w latach 1912-1948.
Antoni Słonimski powiedział wówczas o Wierzyńskim, że jest "najlepszym poetą wśród sportowców i najlepszym sportowcem wśród poetów". Publicysta Jan Bielatowicz napisał o poecie medaliście: "Nazwisko Wierzyńskiego wpłynęło na usta mas. I tych, co go czytali, i tych, co nigdy o nim nie słyszeli. Stał się bożyszczem chłopców biegających za piłką po zielonej murawie, wiosłujących po Wiśle i jej dopływach, goniących się z wiatrem po pylnych drogach".
Sam zaś Wierzyński wspominał: "Olimpiada amsterdamska była dla nas szczęśliwa. Halina Konopacka zajęła pierwsze miejsce w rzucie dyskiem i dzięki temu Polska zdobyła po raz pierwszy złoty medal. Drugie takie odznaczenie przyznano +Laurowi olimpijskiemu+"
W 1935 roku otrzymał Złoty Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury, w 1936 - Państwową Nagrodę Literacką, a 1938 roku powołany został na członka PAL. W tym samym roku ożenił się ponownie.
Jan Lechoń – poetycki kolega Wierzyńskiego napisał: "Jest to Mickiewicz, który ożenił się z Marylą, Słowacki, ożeniony z Ludwiką Śniadecką, i Krasiński, połączony legalnym węzłem z Delfiną Potocką".
Po wybuchu wojny ewakuowano go wraz z zespołem redakcyjnym "Gazety Polskiej" do Lwowa. Następnie udał się do Francji, z której w 1941 roku przez Portugalię i Brazylię przedostał się do Stanów Zjednoczonych. Stał się bardem walczącego kraju. Wydał pięć tomów poetyckich, m.in. słynne "Krzyże i miecze". W USA nawiązał współpracę z londyńskimi "Wiadomościami". W tym trudnym czasie stracił niemal całą rodzinę.
Po wojnie przeżywał ciężkie chwile. Do kraju nie miał po co wracać – w PRL był zakazany. Jego twórczość stała się lirycznym egzystencjalizmem, poszukiwaniem sensu życia i tęsknotą za krajem.
Po wojnie przeżywał ciężkie chwile. Do kraju nie miał po co wracać – w PRL był zakazany. Jego twórczość stała się lirycznym egzystencjalizmem, poszukiwaniem sensu życia i tęsknotą za krajem. W 1953 roku wydał biografię Chopina. Publikował w emigracyjnych wydawnictwach londyńskich i paryskim "Instytucie Literackim". Współpracował z Radiem Wolna Europa. W roku 1960 wydał tomik "Tkanka ziemi". Zrezygnował w nim z regularnego wiersza, na rzecz wolnego, pozbawionego rymów. W 1964 roku wrócił do Europy i zamieszkał w Rzymie. Swój ostatni tomik "Sen mara", ukończył na krótko przed śmiercią, która nastąpiła 13 lutego 1969 roku w Londynie. Dziewięć lat później prochy poety sprowadzono do Polski i pochowano na Cmentarzu Powązkowskim.
22 lutego 2019 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej jednogłośnie poparł uchwałę upamiętniającą 100. rocznicę debiutu i 50. rocznicę śmierci Kazimierza Wierzyńskiego. Podkreślono w niej "szczególne znaczenie jego dorobku artystycznego i ofiarnej służby Ojczyźnie, a także niezłomną wierność w podtrzymywaniu ducha suwerenności narodu polskiego". (PAP)
autor: Mateusz Wyderka
mwd/ agz/