"Gazeta Wyborcza" to jeden z symboli 25 lat wolnej Polski. Powstała w wyniku uzgodnień zawartych przy Okrągłym Stole. 8 maja 1989 roku pierwszy numer gazety otwierały słowa Lecha Wałęsy: "Nie ma wolności bez Solidarności".
"Naszym ideałem zawsze była wolna Polska i wolność człowieka w Polsce (...) Polska prawdy i pojednania, dialogu i tolerancji; Polska - państwo bez stosów i bez nienawiści" - napisał po 25 latach w rocznicowym dodatku Adam Michnik.
Gdy 21 października 2003 roku Adam Michnik zeznawał przed sejmową komisją śledczą badającą "aferę Rywina", odpowiadał na pytanie o telefon do premiera Leszka Millera w połowie lipca 2002 roku, w którym prosił szefa rządu o zdjęcie z programu obrad Rady Ministrów nowelizacji ustawy medialnej. Tej samej, która była przedmiotem sporu rządu SLD z Agorą i która stała się pretekstem do złożenia przez Rywina Agorze słynnej korupcyjnej propozycji.
"I w tym momencie, to dobrze zapamiętałem, bo to było dziwne, pan premier się zapytał mnie. Mówi: to jak, dlaczego ty do mnie dzwonisz, nie może w tej sprawie zadzwonić Jakubowska, czy ona się boi? Ja mówię, może i się boi ci przyznać, że się z Wandą nie dogadała. Mówi: dobrze, zobaczę. Tak brzmiała ta rozmowa. Ja jej z całą pewnością nie wymyśliłem ani ona mi się nie przyśniła, i przekonany jestem, że oczywiście ona z punktu widzenia tego, co potem było, Rywina itd., ona nie była ważna dla mnie, ale w tym momencie ja to dokładnie zapamiętałem, bo siedział naprzeciwko mnie, u mnie w pokoju, mój kolega i słuchał tej rozmowy. Jak ją skończyłem, to on do mnie powiedział tak: no, Adam, gdybym cię nie znał, to bym uwierzył w to, co mówi Lepper, że ty rządzisz Polską".
Ta relacja - powtarzana potem wielokrotnie - w ocenie publicystów i komentatorów najlepiej świadczy o tym, jak wpływową pozycję miała "Gazeta Wyborcza" i osobiście Adam Michnik - pozycję opiniotwórczego medium i wpływowego redaktora naczelnego, bohatera opozycji antykomunistycznej.
"Gazeta Wyborcza" może uchodzić za jeden z symboli 25 lat III RP. Powstała w wyniku uzgodnień zawartych przy Okrągłym Stole, w ramach których ówczesna strona "opozycyjno-solidarnościowa" uzyskała od władz PRL prawo do wydawania legalnego dziennika. Naczelnym Lech Wałęsa mianował Adama Michnika, przy Okrągłym Stole jednego z głównych rozgrywających po stronie Solidarności.
Pierwszy numer "Gazety Wyborczej" ukazał się 8 maja 1989 roku. Tytuł podyktowany był faktem, że gazeta miała być przede wszystkim rodzajem biuletynu wyborczego strony solidarnościowej przed wyborami 4 czerwca 1989 roku. W niewielkim stopniu równoważącego wpływy medialne strony rządowej, mającej w tym czasie w swoich rękach cały aparat informacyjno-propagandowy.
Pierwszy numer "Gazety Wyborczej" ukazał się 8 maja 1989 roku. Tytuł podyktowany był faktem, że gazeta miała być przede wszystkim rodzajem biuletynu wyborczego strony solidarnościowej przed wyborami 4 czerwca 1989 roku. W niewielkim stopniu równoważącego wpływy medialne strony rządowej, mającej w tym czasie w swoich rękach cały aparat informacyjno-propagandowy.
Po wyborach 4 czerwca kierownictwo gazety zdecydowało się zachować tytuł - dziennik bowiem zdążył zdobyć sobie już znaczącą pozycję na rynku. Poza tym, argumentowali szefowie gazety, tytuł "Wyborcza" ma uzasadnienie o tyle, że w demokracji stale trzeba dokonywać jakichś wyborów.
Choć dziennik powstał pod auspicjami Komitetu Obywatelskiego Solidarności, jego wydawcą od początku była spółka Agora, której formalnymi założycielami były autorytety opozycyjne (m.in. Zbigniew Bujak). Redakcja została oparta na dziennikarzach prasy podziemnej lat 80., przede wszystkim "Tygodnika Mazowsze". Stało się to powodem pierwszych konfliktów wokół "GW" - część środowisk solidarnościowych i podziemnych uważała, że redakcja reprezentuje tylko jeden odłam opozycji, ten wywodzący się z dawnego lewego skrzydła KSS "KOR".
Po wyborach 4 czerwca "Gazeta Wyborcza" i osobiście Michnik odegrali po raz pierwszy rolę kreatora życia politycznego. 3 lipca 1989 roku na łamach "GW" ukazał się słynny tekst "Wasz prezydent, nasz premier", w którym Michnik po raz pierwszy otwarcie sformułował postulat podzielenia się przez PZPR władzą w państwie. Postulat ten został potem zrealizowany, gdy prezydentem PRL został Wojciech Jaruzelski, a pierwszym niekomunistycznym premierem Tadeusz Mazowiecki.
Gdy w 1990 roku doszło do "wojny na górze" i podziału w obozie Solidarności, "Gazeta" wyraźnie opowiedziała się po stronie Tadeusza Mazowieckiego i przeciw prezydenckim aspiracjom Lecha Wałęsy. Przypłaciła to ostatecznym rozbratem z Solidarnością i odebraniem prawa do używania przy winiecie logo związku.
Po tych wyborach powstało nowe ugrupowanie - Unia Demokratyczna, na której czele stanął przegrany w wyborach prezydenckich Tadeusz Mazowiecki. Była to formacja najbliższa "Gazecie Wyborczej", więc dziennik wspierał ją w kolejnych wyborach (tak jak potem Unię Wolności, powstałą z połączenia UD i Kongresu Liberalno-Demokratycznego).
Niechęć "Gazety" wywoływał natomiast powstały po pierwszych w pełni demokratycznych wyborach w 1991 roku rząd Jana Olszewskiego, zwłaszcza postulowane przez ugrupowania wspierające ten rząd propozycje dekomunizacji i lustracji. Zdecydowanie negatywnie oceniona została przez dziennik realizacja przez szefa MSW w tym rządzie Antoniego Macierewicza uchwały lustracyjnej Sejmu w dniu 4 czerwca 1992 roku.
Antylustracyjna linia była konsekwentnie utrzymywana przez "Gazetę Wyborczą" przez kolejne lata, o czym najlepiej zaświadcza sprzeciw redakcji i Michnika wobec uchwalenia w 1998 roku ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, choć projekt ten, obok rządzącej wtedy AWS, popierała także koalicyjna Unia Wolności.
"Gazeta Wyborcza" od początku realizowała polityczną, kulturową i cywilizacyjną misję, polegającą na zaszczepianiu w Polakach kanonu wartości, takich jak poszanowanie praw mniejszości, walki z antysemityzmem, niechęci do wszelkiego rodzaju szowinizmów. Aspiracją redakcji było jednak, by stać się medium z jednej strony krzewiącym bliskie sobie wartości (w 2003 roku do winiety dodano hasło: "Nam nie jest wszystko jedno"), ale z drugiej stanowiącym także wzór dla uczących się dopiero demokracji dziennikarzy. Wzór, jak powinna wyglądać niezależna gazeta, wydawana w wolnym państwie.
W 2001 roku doszło do ujawnienia agenturalnej przeszłości publicysty "GW" Lesława Maleszki - gdy przyznał się do agenturalnej wieloletniej działalności, początkowo zniknął jedynie z łam "Wyborczej", pozostając w redakcji. "Gazeta" rozstała się z nim dopiero wtedy, gdy w filmie "Trzech kumpli", poświęconym sprawie zabójstwa w 1977 roku studenta Stanisława Pyjasa, ujawniono, że Maleszka odgrywa nadal istotną rolę jako redaktor.
Rolę i pozycję "Gazety" szeroko komentowano w okresie tzw. afery Rywina. Afera zaczęła się 22 lipca 2002 roku, gdy producent telewizyjny Lew Rywin przyszedł do Michnika z propozycją gigantycznej łapówki w zamian za korzystne dla Agory (która w międzyczasie stała się niezwykle wpływową, notowana na giełdzie spółką) zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji. Twierdził, że przyszedł w imieniu "grupy trzymającej władzę". Michnik go nagrał i jeszcze tego samego dnia doprowadził do konfrontacji z premierem Leszkiem Millerem, podczas której Rywin wyparł się inspiracji szefa rządu. Pod koniec grudnia 2002 roku "Gazeta Wyborcza" ujawniła tę sprawę. Od stycznia 2003 roku afera stała się przedmiotem prac pierwszej w dziejach polskiego Sejmu komisji śledczej.
W 2009 roku nowe stanowisko pierwszego zastępcy objął Jarosław Kurski. W ostatniej dekadzie "Gazeta" inicjuje i aktywnie włącza się w akcje społeczne, wsparcie dla białoruskiej opozycji i ukraińskich aspiracji do UE.
8 maja 2014 roku w rocznicowym dodatku Michnik napisał: "Dziś +Gazetę Wyborczą+ przejmuje następne pokolenie. (...) Nigdy nie było nam wszystko jedno; reagowaliśmy - nieraz przesadnie - na zagrożenia dla prawdy i wolności".
Piotr Śmiłowicz (PAP)
pś/ bk/