Przeddzień 25. rocznicy tragicznych wydarzeń w Wilnie, gdy podczas ataku wojsk radzieckich na gmachy publiczne zginęło 14 osób, a 150 zostało rannych, we wtorek w litewskiej stolicy - jak przed ćwierćwieczem - zapłonęły ogniska.
Rozpalanie ognisk wieczorem 12 stycznia w Wilnie przed Sejmem, gmachem Radia i Telewizji oraz Wieżą Telewizyjną jest 25-letnią tradycją, przypominającą, że w nocy 13 stycznia 1991 r. tysiące bezbronnych ludzi zebrało się przy tych strategicznych budynkach, przy palących się ogniskach, by nie dopuścić do ich zajęcia przez wojska radzieckie.
Przed Wieżą Telewizyjną, gdzie właśnie zginęli ludzie, we wtorek w trakcie obchodów rocznicy, ze zniczy został ułożony anioł – symbol pamięci o obrońcach wolności, a na dzwonnicy wileńskiej katedry rozbłysły niezapominajki.
Od kilku lat niezapominajki są na Litwie symbolem Dnia Obrońców Wolności, obchodzonego 13 stycznia. Towarzyszą one licznym przedsięwzięciom organizowanym w ramach obchodów: koncertom, wystawom, spotkaniom. Niezapominajki zdobią ubrania uczestników tych obchodów. We wtorek na Placu Łukiskim, gdzie w czasie radzieckim stał pomnik Lenina, „zakwitły” tysiące tych niebieskich kwiatków. W społecznej akcji ustawiania w śniegu niezapominajek uczestniczyli politycy, świadkowie i uczestnicy historycznych wydarzeń, a także uczniowie i przedszkolacy.
Główne uroczystości z okazji rocznicy styczniowych wydarzeń, które stanowiły decydujący zwrot w walce o niepodległość Litwy, odbędą się w środę w Sejmie. Nie przewidziano udziału w nich gości zza granicy. Nie weźmie w nich udziału też Vytautas Landsbergis, ówczesny przewodniczący litewskiego parlamentu i faktyczny przywódca kraju po odzyskaniu niepodległości w 1990 roku.
„Nie ode mnie to zależy, lecz od gospodarzy domu” - powiedział Landsbergis tłumacząc, dlaczego nie weźmie udziału w obchodach organizowanych w parlamencie.
83-letni Landsbergis, który przyczynił się upadku Związku Radzieckiego, jest jednym z najbardziej znanych litewskich polityków na świecie, ale jego osoba w kraju wywołuje wiele kontrowersji. Zarzuca mu się arogancję, nietolerowanie sprzeciwu, brak szacunku dla zwykłych ludzi.
Pod koniec ubiegłego roku Sejm odrzucił wniosek o przyznanie Vytautasowi Landsbergisowi Nagrody Wolności ustanowionej w 2011 r. przez litewski parlament. Otrzymują ją osoby i organizacje, które zasłużyły się w walce o wolność i prawa człowieka oraz suwerenność narodów Europy Wschodniej i Środkowej. Tradycyjnie nagroda jest wręczana 13 stycznia podczas uroczystego posiedzenia Sejmu. W ubiegłym roku otrzymał ją m.in. Adam Michnik. W tym roku, po odrzuceniu kandydatury Landsbergisa, nagrody nie otrzyma nikt.
Litwa była pierwszym krajem wchodzącym w skład ówczesnego ZSRR, który 11 marca 1990 roku uchwalił Akt Niepodległości. Jej parlament podjął też wówczas uchwałę o przekształceniu Litewskiej SRR w Republikę Litewską i przywrócił jej tradycyjne symbole narodowe, m.in. godło Pogoni.
W ślad za Litwą poszły dwie pozostałe republiki bałtyckie: Łotwa i Estonia. Stało się to możliwe m.in. dzięki temu, iż w drugiej połowie lat 80. w ZSRR doszło do spontanicznego wzrostu nastrojów antyradzieckich i odrodzenia się tendencji niepodległościowych.
W końcu lat 80. w ramach wprowadzonej wcześniej przez przywódcę ZSRR Michaiła Gorbaczowa polityki "głosnosti" i "pieriestrojki" powstały w państwach bałtyckich ruchy na rzecz demokratyzacji życia społecznego i politycznego. Na Litwie był to Sajudis.
Z czasem, przy coraz większym poparciu społecznym, kraje bałtyckie zaczęły się domagać większych swobód i wolności, początkowo w ramach ZSRR, a potem zażądały całkowitej niepodległości. Odrzucono konstytucję ZSRR i zaczęto wprowadzać własne ustawodawstwo.
Gorbaczow, który początkowo liczył, że nowo powstające w krajach bałtyckich ruchy demokratyczne będą stanowiły oddolne poparcie dla jego politycznych i ekonomicznych reform, zaczął się niepokoić rozwojem wydarzeń. Do dziś nie jest całkiem jasne, jaką rolę odegrał on w wydarzeniach styczniowych na Litwie. Uważa się, że sparaliżowany perspektywą rozpadu ZSRR uległ tym siłom na Kremlu, które postanowiły siłą rozprawić się ze zbuntowanymi republikami bałtyckimi.
Wilno było pierwszą stolicą państw bałtyckich, w której polała się krew. Kolejną była Ryga, stolicy Łotwy, gdzie 20 stycznia 1991 r., w wyniku ataku wojsk radzieckich na siedzibę tamtejszego ministerstwa spraw wewnętrznych zginęło sześć osób. Jedynie Estonia uniknęła rozlewu krwi.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ ala/