30 lat temu, 22 listopada 1989 r., wizytę w ZSRS rozpoczął premier PRL Tadeusz Mazowiecki. Podróż obfitowała w przełomowe gesty, takie jak przybycie do Katynia oraz spotkanie z dysydentami antykomunistycznymi. Polska polityka zagraniczna wobec Kremla pozostawała jednak niezwykle ostrożna.
„Rząd mój pragnie układać stosunki sojusznicze ze Związkiem Radzieckim w myśl zasady równoprawności i poszanowania suwerenności. Nasz sojusz stanie na mocnym fundamencie, jeśli ratyfikuje go społeczeństwo. Dziś istnieją po temu sprzyjające warunki. Otworzy to też drogę do pojednania między naszymi narodami, które zakończy złe doświadczenia przeszłości i może mieć dalekosiężny wymiar historyczny” – zaznaczył nowy premier PRL Tadeusz Mazowiecki w exposé z 12 września 1989 r. Słowa, w których pierwszy niekomunistyczny prezes Rady Ministrów podkreślał wagę stosunków ze Związkiem Sowieckim i układów sojuszniczych w ramach Układu Warszawskiego, padły w jego wystąpieniu wielokrotnie. Sąsiadowały z deklaracjami o pragnieniu powiązania Polski silniejszymi więzami z państwami Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej oraz USA. Fragmenty exposé poświęcone polityce zagranicznej miały na celu przede wszystkim potwierdzenie, że rząd nie dokona gwałtownego zerwania z polityką swoich poprzedników.
Premier Mazowiecki tuż po swojej nominacji spotkał się ze swoim pierwszym gościem zagranicznym – szefem KGB Władimirem Kriuczkowem. Przebieg rozmowy jest znany wyłącznie z relacji jej uczestników. Mazowiecki wspominał, że zapewnił sowieckiego notabla, iż Polska będzie krajem przyjaznym ZSRS, ale gwarantem tego nie będzie już partia komunistyczna. Kriuczkow z kolei przekonywał, że położenie geopolityczne PRL jest niezwykle korzystne, ponieważ otoczona jest „przyjaznymi krajami”. Kilka tygodni później Biuro Polityczne KC KPZS przyjęło stanowisko, w którym stwierdzało, że w stosunkach polsko-sowieckich nie nastąpi zasadnicza zmiana, ale nowe władze będą poruszały sprawy dotychczas „zakazane”.
25 października 1989 r. do Warszawy przybył minister spraw zagranicznych ZSRS Eduard Szewardnadze. „To, co dzieje się w Polsce, nie wywołuje u nas alergii. […] Nie ma też granicy tolerancji dla zachodzących w Polsce przemian, ponieważ ZSRS nie ustanawia porządku dla innych państw” – powiedział na konferencji prasowej. Podczas wizyty uzgodniono również termin wizyty Mazowieckiego w stolicy ZSRS. Wstępem do podróży było złożenie listów uwierzytelniających przez nowego ambasadora PRL, jednego z czołowych funkcjonariuszy PZPR, Stanisława Cioska. Należał on do „liberalnego” skrzydła partii. Od czasu rozmów w Magdalence cieszył się zaufaniem przywódców „Solidarności”. Jego lojalność wobec nowego prezydenta PRL gen. Wojciecha Jaruzelskiego nie ulegała wątpliwości.
Podróż do Moskwy była drugą wizytą zagraniczną nowego szefa Rady Ministrów. 20 października Mazowiecki udał się w pierwszą podróż do Watykanu. Tam został przyjęty przez papieża Jana Pawła II. Kierunek wybrany przez premiera miał być jasnym sygnałem, symbolem przełomu w polityce zagranicznej. Takich oczekiwań jednak nie wyrażano wobec rozmów Mazowieckiego z przywódcą ZSRS. Rzecznik rządu Małgorzata Niezabitowska jeszcze przed wylotem do Moskwy podkreślała, że „rząd przywiązuje niezwykle dużą wagę do stosunków ze Związkiem Radzieckim. Punktem wyjścia do nich jest nasza suwerenność zewnętrzna i niezależność w sprawach wewnętrznych”. Nacisk na uznanie przez Moskwę polskiej suwerenności był bez wątpienia nowym elementem stosunków PRL-ZSRS. Kontynuacja dotychczasowej polityki wyrażała się zaś m.in. w rezygnacji z odwiedzin w którejkolwiek stolicy republiki związkowej, np. w Wilnie. Tego rodzaju gest mógłby zostać odebrany jako poparcie dla coraz silniejszych ruchów niepodległościowych.
Wieczorem 22 listopada 1989 r. samolot polskiej delegacji wylądował w Moskwie. Mniej więcej w tym samym czasie „Wiadomości” poinformowały, że tuż przed wylotem premier spotkał się z Jaruzelskim. Rozmowa miała pokazać spójność polityki komunistycznego prezydenta i solidarnościowego premiera w stosunku do Związku Sowieckiego. Następnego dnia Mazowiecki rozmawiał z premierem ZSRS Nikołajem Ryżkowem. Głównym tematem spotkania były niezwykle niebezpieczne dla strony polskiej sowieckie plany przejścia na rozliczanie dostaw surowców w dolarach. Moskwa domagała się również spłaty długów wynoszących 5 mld rubli i 1,5 mld dolarów. Sowieci proponowali ich spłatę w towarach konsumpcyjnych, na których deficyt cierpieli Polacy od lat. Tematem były też sprawy kultury. Strona sowiecka obiecała zwrócić zbiory przedwojennego Ossolineum oraz wyraziła oficjalną zgodę na wizytę polskiej delegacji w Katyniu. Zgodnie z dotychczasową praktyką Ryżkow odniósł się do sytuacji wewnętrznej w Polsce. Premier ZSRS zaznaczył, że dotychczasowy kształt polskiej transformacji nie może ulec większym zmianom. W tym kontekście ostrzegł Mazowieckiego przed próbami rozliczenia Jaruzelskiego i jego towarzyszy – architektów stanu wojennego.
24 listopada Mazowiecki spotkał się z Michaiłem Gorbaczowem. Według relacji niektórych uczestników, które nie mają potwierdzenia w notatkach z rozmowy, premier PRL poruszył sprawę stopniowego wycofania wojsk sowieckich z Polski. Bez wątpienia znacznie więcej miejsca poświęcono jednak rysującej się perspektywie zjednoczenia Niemiec. Mazowiecki podkreślił, że Moskwa powinna gwarantować przyszły traktat potwierdzający granicę polsko-niemiecką. Zgodził się z nim Gorbaczow, który oznajmił m.in.: „Dobrosąsiedzkie stosunki między naszymi krajami odpowiadają również strategicznym interesom Polski. Odnosi się to również i do waszych stosunków z Zachodem, ponieważ dobre sąsiedztwo z nami jakby was ubezpiecza, tym bardziej że Zachód umie zastawiać pułapki”. Gorbaczow w ten sposób odwołał się do bardzo ostrożnego stanowiska Mazowieckiego wobec RFN i samego kanclerza Helmuta Kohla. Premier PRL z zadowoleniem przyjął także wypowiedź Gorbaczowa, w której ten mówił, że zjednoczone Niemcy powinny być państwem neutralnym.
Żadnych wątpliwości w rozmowach nie budziła kwestia dalszego istnienia Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. „Polska nadal ma zamiar przestrzegać swoich zobowiązań sojuszniczych, w tym wynikających z Układu Warszawskiego i RWPG” – tłumaczył Mazowiecki. Dwa miesiące później na szczycie RWPG w Sofii przekonywał, że organizacja wymaga daleko idących reform i dostosowania do wymogów gospodarki rynkowej.
Tego samego dnia Mazowiecki złożył kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza pod murem Kremla. Wbrew sugestiom władz ZSRS polska delegacja nie odwiedziła mauzoleum Lenina. Gest ten był rytuałem towarzyszącym każdej wizycie delegacji kraju komunistycznego w stolicy „wielkiego brata”. W zamian Polacy zwiedzili zachowany w niezmienionym stanie kremlowski gabinet Lenina. Wyjątkowym gestem było też spotkanie Mazowieckiego z dysydentami, m.in. z Andriejem Sacharowem.
Premier PRL i jego otoczenie wyrażali satysfakcję z wyników rozmów. Ich ton był potwierdzeniem, iż Związek Sowiecki nie będzie przeciwstawiał się transformacji, pod warunkiem że nie będzie ona przebiegała w sposób rewolucyjny. Rezultat spotkań polska delegacja uczciła w restauracji „Praha”, gdzie jej członkowie mimowolnie stali się gośćmi jednego z trwających tam wesel.
Wczesnym wieczorem 26 listopada polska delegacja przybyła do Katynia. Miejsce zbrodni dokonanej 49 lat wcześniej wciąż „upamiętniał” sowiecki memoriał, na którym kłamliwie wypisano datę „1941” jako moment dokonania „faszystowskiej zbrodni”. Mazowiecki złożył kwiaty pod drewnianym krzyżem, który został tam ustawiony w 1988 r. z inicjatywy prymasa Józefa Glempa goszczącego w ZSRS na obchodach tysiąclecia chrztu Rusi. Krzyż miał być w przyszłości zaczątkiem nowego, niezakłamanego pomnika. Na miejscu odegrano hymn i odmówiono modlitwę za zmarłych.
Następnego dnia „Wiadomości” wyemitowały fragment wywiadu, w którym premier stwierdził, że podczas drogi pod krzyż towarzyszyło mu wyobrażenie marszu polskich oficerów w to samo miejsce. Wizyta Mazowieckiego nie doprowadziła jednak do przyznania się strony sowieckiej do odpowiedzialności za zbrodnię. To nastąpiło dopiero 13 kwietnia 1990 r., gdy prezydent ZSRS Michaił Gorbaczow przekazał Wojciechowi Jaruzelskiemu kopie dokumentów świadczących o prawdziwych mocodawcach zbrodni. Jednak nawet wówczas w oficjalnym oświadczeniu władz ZSRS mord określono jako „ciężką zbrodnię stalinizmu”. Przekonanie o konieczności unikania mówienia o „zbrodni sowieckiej” wyraził także Mazowiecki. Kilka dni po powrocie z Moskwy powiedział w rozmowie z szefem Radiokomitetu Andrzejem Drawiczem: „Zwrócić uwagę, zwłaszcza w Dzienniku Telewizyjnym [właściwie +Wiadomościach+ emitowanych od 17 listopada 1989 r. – przyp. red.] na to, żeby pewien język, który tam jest traktowany uraźliwie, nie był przez nas stosowany. Tu przykładem dla mnie jest określenie w stosunku do Katynia – zbrodnie sowieckie. Wczoraj takie określenie padło w +Dzienniku+. Oni są bardzo wyczuleni na to. Jeżeli powiemy: zbrodnie stalinowskie, to jest to co innego niż, jak powiemy: zbrodnie sowieckie, co odnosi się do całego systemu” – objaśniał Mazowiecki.
W tej samej rozmowie dla „Wiadomości”, podsumowując wizytę, Mazowiecki tłumaczył, że „tak, jak mówił de Gaulle: geografii nie można zmienić, ale można zmienić geopolitykę”. Zaznaczył też, iż celem jego rządu jest doprowadzenie do sytuacji, w której stosunki z sąsiadami będą miały przyjazny charakter. „Twierdzę, że to jest sprawa, której nie możemy traktować koniunkturalnie, ale zasadniczo. Dotyczy to zarówno trwałego i niekoniunkturalnego sojuszu państw, jak i pojednania narodów” – powiedział.
Pokłosiem wizyty była notatka przekazana ambasadorowi Stanisławowi Cioskowi. Rząd Mazowieckiego potwierdzał, że jego założeniem jest utrzymanie zreformowanych struktur politycznych Układu Warszawskiego i RWPG. Wykluczano również „kwestionowanie w jakiejkolwiek formie celowości stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce”. Tak ostrożne stanowisko Rady Ministrów obowiązywało do wiosny roku 1990. W kolejnych miesiącach większość założeń polityki zagranicznej, obowiązujących w listopadzie 1989 r., straciła na aktualności.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /