W czwartek mija 70 lat od śmierci Bronisława Czecha, wybitnego narciarza, trzykrotnego uczestnika zimowych igrzysk olimpijskich. W czasie wojny był kurierem tatrzańskim. Zmarł 5 czerwca 1944 roku w Auschwitz, cztery lata po tym, jak trafił do obozu.
Urodzony 25 lipca 1908 r. wcześnie ujawnił swój wielki talent do narciarstwa, bo już w zawodach dziecięcych o "Puchar Kornela Makuszyńskiego". Jako 12-latek za zwycięstwo w rozgrywanych w Zakopanem zawodach otrzymał od nestora polskiego narciarstwa Stanisława Barabasza swoje pierwsze "deski". Potem, jako 16-latek, był szkolony przez szwedzkiego trenera Wilhelma Stolpego, który poznał się na ogromnych możliwościach młodego sportowca.
Po czterech latach treningów wywalczył swój pierwszy tytuł mistrza Polski. Później takich tytułów i pucharów zdobył wiele, niemal we wszystkich konkurencjach narciarstwa klasycznego i alpejskiego. Apogeum jego kariery przypadło na czas mistrzostw świata 1929 roku, na zakopiańskim FIS, kiedy to zajął czwarte miejsce w kombinacji norweskiej. W przeprowadzonym poza programem mistrzostw biegu zjazdowym był bezkonkurencyjny. Wystąpił w trzech igrzyskach olimpijskich - w 1928, 1932 i 1936 roku.
Czech był też taternikiem, ratownikiem GOPR, nawet szybownikiem, lekkoatletą i żeglarzem, ale też plastykiem. Ukończył Szkołę Przemysłu Artystycznego w Zakopanem, dziś noszącą imię Antoniego Kenara. Dwa lata studiował w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego w Warszawie.
Na początku okupacji hitlerowskiej został kurierem tatrzańskim.
"Działalność kurierska była utrzymywana przez niego w wielkiej tajemnicy. Moja mama (Janina Czech–Kapłan - PAP), jego młodsza siostra, opowiadała mi, jak w pierwszych miesiącach wojny często znikał z domu i gdy wracał po kilkunastu dniach bardzo zmęczony i głodny nie chciał powiedzieć, gdzie był i co robił. Dopiero po namowach rodziny opowiadał, że wyjeżdżał do Krakowa albo do Warszawy na spotkania z narzeczoną. Po wojnie okazało się, że w tym czasie Maria Łoza - pseudonim +Mucha+ - nie spotykała się z nim ani razu" - zauważył jego siostrzeniec Jacek Kapłan-Czech.
Dodał, że dopiero po wielu latach, w czasie pobytu w Chicago, jego mama upewniła się, że podejrzenia rodziny były słuszne.
"Moja mama miała tam wystawę swoich obrazów na szkle i została poproszona do programu telewizji polonijnej, żeby opowiedziała o Bronisławie. Na zakończenie audycji poprosiła, żeby skontaktowały się z nią osoby, które wiedziały coś na temat konspiracyjnej działalności kurierskiej jej brata. Na ten apel odpowiedział Kazimierz Czarkowski, który oświadczył, że Bronisław Czech po raz pierwszy przeprowadził go na Węgry już w połowie października 1939 r. i przechodzili razem przez granicę jeszcze dwa razy. Za każdym razem przez Muszynę, a na swoje ubrania zakładali białe fartuchy lekarskie" - wspomniał Kapłan-Czech.
Zdradzony przez byłego trenera polskich narciarzy Austriaka Seppa Roehrla, Czech został w 1940 r. aresztowany i osadzony w więzieniu w Tarnowie. Jeszcze w tym samym roku znalazł się w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Miał numer 349.
"Próby wyciągnięcia go przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż zakończyły się niepowodzeniem. Zmarł w obozowym szpitalu 5 czerwca 1944" - przypomniał Kapłan-Czech.
Według relacji współwięźnia, Tadeusza Baudyna, Niemcy chcieli "kupić" Czecha, proponując mu szkolenie strzelców alpejskich, ale odmówił.
Dla uczczenia jego pamięci i innej kurierki, Heleny Marusarzówny, w Zakopanem od 1946 r. rozgrywane są coroczne zawody - Memoriał Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny. Od 1983 r. w rodzinnym domu Czecha w Zakopanem istnieje Izba Pamięci, oddział Muzeum Tatrzańskiego. Od 1978 r. jego imię nosi krakowska Akademia Wychowania Fizycznego.
Czech jest też m.in. patronem zakopiańskiej Średniej Krokwi oraz 13 szkół i 22 hufców harcerskich. (PAP)
jch/ krys/ pp/