75 lat temu, 24 marca 1945 r., w Krakowie ukazał się pierwszy numer „Tygodnika Powszechnego. Katolickiego pisma społeczno-kulturalnego”. Przez niemal cały okres PRL „TP” był jedynym legalnym i w dużym stopniu niezależnym czasopismem w bloku komunistycznym.
Pierwszym wydawcą „TP” była Kuria Xiążęco-Metropolitalna Krakowska. Początkowo redakcja mieściła się przy ul. Franciszkańskiej 3. Pismo redagował komitet składający się z ks. Jana Piwowarczyka, Jerzego Turowicza (jako redaktora naczelnego) oraz Marii Czapskiej. Na pierwszej stronie nowego tytułu znalazło się przesłanie od metropolity krakowskiego, księcia Adama Stefana Sapiehy: „Ufam, że po tyloletnim przymusowym milczeniu myśl katolicka znajdzie w nim godny wyraz, a dusze nasze zdrowy pokarm w tych przełomowych dla Kościoła i Narodu chwilach”. Niżej opublikowano artykuł wstępny „Ku katolickiej Polsce”. „1. Świat a z nim Polska, musi ulec przebudowie, nie tylko odbudowie. 2. Kościół w tym okresie ma do odegrania szczególnie ważną rolę” – stwierdzał ks. Jan Piwowarczyk. Odwoływał się do encyklik społecznych ostatnich papieży – od Leona XIII, aż po Piusa XII – i uznawał, że to katolicka nauka społeczna powinna być głównym drogowskazem dla społeczeństw doświadczonych kończącą się II wojną światową. Na łamach pierwszego numeru można wyczuć atmosferę chaosu wojennego. Pod wierszem „Z wiatrem” Krzysztofa Kamila Baczyńskiego stwierdzono, że stanął do walki w Powstaniu Warszawskim, a jego dalsze losy są nieznane.
„Tygodnik Powszechny będzie pismem katolickim. Będzie zmierzał do utrwalenia katolickiej Prawdy w szerokich kołach naszego społeczeństwa i do wyrażania jej w prawach społeczno-kulturalnych, które życie bieżące z sobą niesie” – podkreślano w oświadczeniu zespołu redakcyjnego na ostatniej stronie pierwszego wydania. Późniejszy publicysta „TP” Stefan Kisielewski podsumował, że program ten zapowiadał „niezłe nudziarstwo”. Mimo tej prognozy niemal od początku pismo przyciągało wybitnych intelektualistów. Stopniowo powstawał zespół, który tworzył charakter tygodnika. Znaleźli się w nim m.in. Stefan Kisielewski, Antoni Gołubiew, Stanisław Stomma, Zofia Starowieyska-Morstinowa, Leopold Tyrmand, Jacek Woźniakowski. Z ulicy Franciszkańskiej redakcja przeniosła się do lokalu przy Wiślnej 12, który szybko stał się ośrodkiem intelektualnym i towarzyskim. Z czasem, wraz ze stopniową sowietyzacją życia społecznego, redakcja stała się oazą w miarę swobodnej wymiany myśli. Związani z nią publicyści rozumieli jednak granice niezależności tytułu. Podczas obchodów trzydziestej rocznicy powstania „TP” Krzysztof Kozłowski, późniejszy szef MSW z lat 1990–1991, powiedział, że „Tygodnik” powstawał „na zasadzie legalności, lojalności wobec nowych władz, stając równocześnie w ostrej opozycji wobec urzędowej ideologii”.
Szczególnie ważna dla pisma była literatura. Poematy Karola Wojtyły publikowane pod pseud. Andrzej Jawień sąsiadowały z prozą Jana Józefa Szczepańskiego, Jana Parandowskiego, debiutanckimi tekstami Stanisława Lema, wierszami ks. Jana Twardowskiego i Czesława Miłosza. Do „TP” pisywali też Paweł Jasienica i Zbigniew Herbert.
Mimo odwołań do katolickiej myśli społecznej „Tygodnik” od pierwszego numeru odżegnywał się od „walki stronnictw politycznych”. To dało mu szansę na przetrwanie. Chroniła go również postawa kard. Sapiehy – „księcia niezłomnego” – który do końca życia potrafił ochronić pismo przed ingerencjami reżimu.
Zupełnie inny los spotkał drugi z tygodników katolickich. „Tygodnik Warszawski” powstał w listopadzie 1945 r. z inicjatywy Warszawskiej Kurii Metropolitarnej i grupy świeckich katolików z deklaracją, że periodyk będzie poświęcony zagadnieniom życia narodowego. Wydawcą było Katolickie Towarzystwo Wydawnicze „Rodzina Polska” zainicjowane przez ks. prałata Zygmunta Choromańskiego po uzgodnieniach z prymasem Augustem Hlondem. Pismo wyrażało poglądy środowisk narodowych i chadeckich związanych m.in. ze Stronnictwem Pracy. Oznaczało to otwartą polemikę z marksizmem. Po sfałszowanych wyborach w 1947 r. stało się jasne, że zostanie zniszczone przez władzę. Jego istnienie zakończył pokazowy proces redakcji.
Trzeci z tygodników odwołujących się do myśli katolickiej – „Dziś i Jutro” – powstał z inicjatywy w pełni lojalnego wobec reżimu komunistycznego Bolesława Piaseckiego. Z czasem skupione wokół niego środowisko utworzyło Instytut „PAX” i związane z nim „imperium” gospodarcze.
Po śmierci Józefa Stalina reżim znalazł sposób na zniszczenie ograniczonej niezależności środowiska krakowskich intelektualistów. „Tygodnik Powszechny” zamknięto z powodu odmowy opublikowania nekrologu tyrana. Informacja o jego śmierci znalazła się na łamach pisma, ale redakcja odmówiła określenia Stalina jako „największej postaci epoki”. Od lipca 1953 do jesieni 1956 r. wydawanie „TP” przejęło środowisko PAX, zachowując ciągłość numeracji. Dopiero dzięki październikowej odwilży tytuł powrócił do prawowitej redakcji. W nowej rzeczywistości redaktor naczelny „Tygodnika” Jerzy Turowicz zaproponował program „neopozytywizmu” opierający się na założeniu, że jego środowisko musi brać udział w życiu politycznym. Przedstawiciele tytułu weszli do Sejmu PRL i utworzyli Koło Poselskie „Znak”. Przez kolejne lata w środowisku pisma trwały spory wokół sensowności tych działań. Stefan Kisielewski twierdził, że są one niepotrzebnym uwiarygodnieniem systemu komunistycznego.
Najważniejszymi momentami w działaniach „Znaku” było przemówienie Jerzego Zawieyskiego w obronie studentów w 1968 r. oraz wstrzymanie się od głosu Stanisława Stommy podczas głosowania nad zmianami w konstytucji PRL w roku 1976.
W 1964 r. Jerzy Turowicz wraz z m.in. Marią Dąbrowską, Antonim Słonimskim, Pawłem Jasienicą i Melchiorem Wańkowiczem podpisał „List 34” w obronie wolności mediów i kultury, za co „Tygodnik Powszechny” ukarano ograniczeniem nakładu.
W połowie lat sześćdziesiątych w stanowisku episkopatu i środowiska „TP” pojawiły się rozbieżności. Prymas Stefan Wyszyński uznał, że nie uzyskał z jego strony wystarczającego wsparcia, gdy był atakowany przez państwo po wystosowaniu „Listu biskupów polskich do niemieckich”. Turowicz i jego otoczenie byli też zafascynowani nurtem reform Kościoła związanym z II Soborem Watykańskim. W obliczu zagrożenia podziałami prowokowanymi przez komunistów polski episkopat postanowił wprowadzać zmiany w sposób ograniczony i stopniowy. Budziło to niezadowolenie środowisk intelektualnych. Środowisko pisma wyrażało również dystans wobec obchodów millenium chrztu Polski, głosząc opinię, że nadmiernie skupiają się na pobożności ludowej. Mimo wielu rozbieżności prymas Wyszyński popierał jednak obecność środowiska „Znaku” w życiu politycznym.
Pod koniec lat sześćdziesiątych postawa „TP” budziła także zastrzeżenia metropolity krakowskiego, kard. Karola Wojtyły. „Boli nas, gdy Kościół w Polsce czuje się raczej nieobecnym na szpaltach +Tygodnika+, nieinteresującym i przemilczanym. Boli nas, gdy czołowy organ katolicki traktuje Kościół w Polsce i sprawy, którymi on żyje, marginesowo” – podkreślił przyszły papież w 1969 r.
W wywiadzie udzielonym w 1995 r. Jerzy Turowicz podsumował historię „TP” w okresie PRL i stosunki pisma z episkopatem: „Jeśli +Tygodnik+ nie został nigdy zamknięty definitywnie, to zawdzięczamy to przede wszystkim sile Kościoła katolickiego, który pod rządami Księdza Prymasa Wyszyńskiego stanowił główną siłę społeczną stawiającą opór narzuconemu Polsce ustrojowi politycznemu i jego ideologii. […] Drugą przyczyną naszego trwania było może i to, że istnienie +Tygodnika+, niezależnego pisma, stanowiło dla władzy swego rodzaju legitymację, stwarzając pozory wolności, prasy i opinii”. Po 1989 r. Turowicz przyznawał również, że błędem jego środowiska była krytyka tradycyjnych, ludowych form polskiej pobożności.
W grudniu 1981 r. pismo zostało zawieszone po raz drugi w swojej historii. Pierwszy numer w roku 1982 ukazał się dopiero pod koniec maja ze zmienioną winietą – aż do 1989 r. tytuł drukowano na czarnym, żałobnym tle, a do końca stanu wojennego cykl „Obraz Tygodnia” pomimo protestów cenzury stale rozpoczynał się od słów: „Minął kolejny tydzień stanu wojennego”. 2 grudnia 1984 r. na łamach „TP” ukazała się słynna „Lista Kisiela” zawierająca wyłącznie nazwiska funkcjonariuszy mediów, m.in. Aleksandry i Waldemara Kedajów, Jerzego Urbana, Zygmunta Broniarka, Marii Wągrowskiej i Zbigniewa Safjana. W 1989 r. środowisko „TP” w większości jednoznacznie poparło kompromis okrągłego stołu.
W ostatnich latach w historiografii okresu PRL trwają dyskusje wokół oceny postawy środowiska „Tygodnika” wobec reżimu komunistycznego i zakreślanych przez redakcję granic kompromisu. Szczególnie wiele światła na dzieje pisma rzuciła książka jego byłego dziennikarza Romana Graczyka pt. „Cena przetrwania? SB wobec +Tygodnika Powszechnego+”. Autor jednoznacznie odrzuca wizję „TP” jako legalnej opozycji, lecz uznaje go za element systemu służący jego interesom. Jednocześnie podkreśla „brak zaufania” władz wobec środowiska krakowskiej inteligencji katolickiej. Graczyk przypomina też „zbyt częste” milczenie przedstawicieli „Tygodnika” w momentach, gdy mogli zaprotestować przeciwko działaniom władz komunistycznych. W tym kontekście opisuje postawę delegatów pisma na Kongres Apostolstwa Świeckich w 1967 r., kiedy uzgodniono deklarację chwalącą kraje komunistyczne za respektowanie wolności religijnej. Graczyk rozważa również charakter kontaktów przedstawicieli redakcji – Haliny Bortnowskiej, Stefana Wilkanowicza, Marka Skwarnickiego i Mieczysława Pszona – ze Służbą Bezpieczeństwa.
Po 1989 r. niektóre aspekty działalności „TP” także wywoływały głosy krytyki ze strony polskiego Kościoła. W roku 1995 w liście do Jerzego Turowicza papież Jan Paweł II stwierdził, że tytuł niedostatecznie wspierał Kościół w trudnych dla niego chwilach po upadku komunizmu. „Mnożyły się oskarżenia czy pomówienia o klerykalizm, o rzekomą chęć rządzenia Polską ze strony Kościoła, czy też o hamowanie emancypacji politycznej polskiego społeczeństwa. Pan daruje, jeżeli powiem, iż oddziaływanie tych wpływów odczuwało się jakoś także w +Tygodniku Powszechnym+. W tym trudnym momencie Kościół w +Tygodniku+ nie znalazł, niestety, takiego wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd prawo oczekiwać; nie czuł się dość miłowany – jak kiedyś powiedziałem” – podkreślił papież.
Jerzy Turowicz zmarł w 1999 r., a jego następcą na stanowisku redaktora naczelnego został ks. Adam Boniecki. W kolejnych latach w piśmie nastąpiły zmiany właścicielskie i pokoleniowe. „TP” zmienił szatę graficzną i format na typowe dla tygodników opinii. Koncern medialny ITI w 2007 r. kupił 49 proc. udziałów w „Tygodniku Powszechnym”. Na początku 2008 r. rozwiązał się tzw. zespół „TP”, czyli grono osób firmujących wielopokoleniowy dorobek tytułu. Byli wśród nich Halina Bortnowska, Józefa Hennelowa, Krzysztof Kozłowski, Maciej Kozłowski, Marcin Król, Marian Stala i Jacek Woźniakowski.
W 2009 r., w czasie kryzysu na rynku reklamowym, na apel ks. Adama Bonieckiego o finansowe wsparcie Fundacji Tygodnika Powszechnego zaapelowali darczyńcy i pismo przetrwało trudny okres. Od 2011 r. redaktorem naczelnym „TP” jest Piotr Mucharski. Zastąpił na tym stanowisku ks. Bonieckiego, który przeszedł na emeryturę. W 2011 r. ITI podarowało swoje udziały Fundacji Tygodnika Powszechnego i to ona jest obecnie właścicielem tytułu wraz z Fundacją Centrum Kopernika, założoną przez ks. prof. Michała Hellera. „Tygodnik Powszechny” rozchodzi się dziś w nakładzie ok. 20 tys. egzemplarzy. W kilku miastach działają Kluby Tygodnika Powszechnego. Fundacja TP prowadzi ogólnopolską akcję „Lekcje czytania”, współorganizuje międzynarodowy literacki Festiwal Conrada, międzynarodowy festiwal historyczny „Wiek XX. Anamneses”, a od 2014 r. także poświęcony nauce i duchowości Festiwal Kopernika.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /