31 lipca 1932 roku odbyło się w Gdyni pierwsze Święta Morza. Prezydent Ignacy Mościcki w wygłoszonym wówczas przemówieniu nazwał Gdynię „kamieniem węgielnym naszego niepodległego bytu”.
Do powstania Święta Morza przyczyniły się duma i nadzieje związane z budową w Gdyni miasta i portu. Idea święta narodziła się wśród członków gdyńskiego oddziału Ligi Morskiej i Kolonialnej. Na pierwsze Święto Morza w Gdyni przybyło około 100 tysięcy osób. Była to wielka impreza masowa II Rzeczypospolitej. Obchody Święta Morza okazały się ogromnym sukcesem i weszły do kanonu polskich świąt. Odbywały się co roku, do wybuchu II wojny światowej.
Z powodu wrogości władz Wolnego Miasta Gdańska, powstała potrzeba budowy polskiego portu morskiego. Wybór padł na letnisko Gdynię. Budowę portu i miasta zainicjowano w 1923 roku.
Od 1926 roku tempo budowy portu nabiera rozmachu. Gdynia staje się dumą Polski i tytułem do sławy realizatora budowy – ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego. Już w 1929 został osiągnięty i przekroczony, projektowany maksymalny przeładunek 2,5 mln ton rocznie, a w roku 1931 osiągnięto przeładunek 5 mln ton. Gdynia jest wówczas jednym z najnowocześniejszych portów na świecie. W 1933 pod względem tonażu wchodzących statków Gdynia staje się największym portem na Bałtyku, dystansując Gdańsk.
Na pierwsze Święto Morza w Gdyni przybyło około 100 tysięcy osób. Była to wielka impreza masowa II Rzeczypospolitej. Obchody Święta Morza okazały się ogromnym sukcesem i weszły do kanonu polskich świąt. Odbywały się co roku, do wybuchu II wojny światowej.
Rozwój miasta, szczególnie intensywny od 1927 roku, przekroczył wszelkie oczekiwania i plany. Powstają wodociągi i kanalizacja, oświetlenie elektryczne i asfaltowane ulice, uruchomiona zostaje nowoczesna komunikację. Budowane są liczne gmachy użytkowe i reprezentacyjne.
Na pierwsze Święto Morza z całej Polski do Gdyni zmierzały wycieczki. Zaproszono do udziału w uroczystościach prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, premiera i członków rządu. Zastanawia brak wzmianki o jakiekolwiek formie udziału w Święcie Morza lub poparcia uroczystości ze strony Józefa Piłsudskiego.
Relacje korespondentów oddają atmosferę święta. Opisywali miasto przybrane flagami, udekorowany dworzec, wybrzeże w porcie, domy i gmachy publiczne. Na placach i wolnych miejscach zbudowano prowizoryczne schroniska, pola namiotowe oraz miejsca rozrywek i restauracje dla tłumów gości.
Tłumy. To kluczowe słowo opisujące dzień 31 lipca 1932 roku w Gdyni. Święto Morza od początku zapowiadało się na olbrzymia imprezę masową. Spodziewano się ponad 50 tysięcy osób z całej Polski. Dane te wyliczano na podstawie sprzedaży biletów kolejowych i informacji z biur podróży. Na ulicach miasta słychać było w tych dniach gwarę i narzecza wszystkich dzielnic Polski. Ludzie spod Tarnopola i Wilna, którzy nigdy nie widzieli morza, przychodzili na wybrzeże i podziwiali nieznany sobie żywioł.
Przygotowywano uroczyste obchody. Do Gdyni przybyło kilku pułków kawalerii, batalion morski z Wejherowa i batalion marynarki. W porcie pojawiły się trzy okręty podwodne, kontrtorpedowiec „Wicher” i mniejsze jednostki. 31 lipca przez cały dzień prezentowała się cała gama jednostek pływających. Oprócz okrętów wojennych były to statki pasażerski, włącznie z transatlantykami, motorówki, kutry rybackie.
W południe odbyło się uroczyste nabożeństwo w którym uczestniczyli prezydent Mościcki, rzesze publiczności oraz oddziały piechoty i kawalerii. Las sztandarów i transparentów wyrażał to, że dla całej Polski morze jest istotne. Po mszy świętej przemówił prezydent. Podkreślał znaczenie morza dla Polski, a Święto Morza nazwał świętem całej Polski. Wskazał na poczucie dumy i radości z wspólnego wysiłku wszystkich Polaków i zrozumienia wielkiej roli morza dla Polski.
Następnym punktem obchodów była defilada z marynarzami na czele. Obchody zakończył wielogodzinny przemarsz członków niezliczonych stowarzyszeń, związków, organizacji, szkół i korporacji, którzy przy dźwiękach orkiestr i brawach publiczności kroczyli ulicą 10 Lutego.
Liczbę uczestników uroczystości oblicza się na około 100 tysięcy osób. Z samej Warszawy przyjechało przeszło 30 tys. osób.
Dzięki Świętu Morza w powszechnej opinii utrwaliło się przekonanie, że dostęp Polski do morza stanowi zasadniczą kwestię bytu państwowego i gospodarki. Odebrać Polsce brzeg morski – to odebrać jej życie. Takie głosy można spotkać zarówno w „Gazecie Warszawskiej” – organie Stronnictwa Narodowego, jak i „Kurierze Porannym”, sympatyzującym z sanacją.
„Robotnik polski spracowaną ręką obroni Gdynię”. Ten transparent, zauważony przez korespondenta jednej z gazet, wraz z jego komentarzem: „robotnikami tej idei jesteśmy wszyscy”, najdobitniej wskazuje sens społeczny uroczystości.
Maciej Machcewicz