94 lata temu, 29 października 1924 r., we Lwowie urodził się Zbigniew Herbert, jeden z najważniejszych polskich poetów XX w., pisarz o wielkim dorobku, wyjątkowym autorytecie artystycznym i moralnym, o biografii tragicznie uwikłanej w historię XX wieku.
Herbert mieszkał na Łyczakowie, w "najciekawszej - według przewodników - poza Starym Miastem dzielnicy Lwowa", na stanowiącej jej oś ulicy Łyczakowskiej pod nr. 55. Wychowywał się z siostrą Haliną i bratem Januszem, a razem z nimi mieszkała babcia - Maria Herbertowa z Bałabanów, z pochodzenia Ormianka, do której Zbigniew był niezwykle przywiązany. Na kamienicy odsłonięto w 2002 roku tablicę przypominającą, że poeta w młodości mieszkał w tym domu. Na Łyczakowie też znajduje się słynny cmentarz Łyczakowski, z grobami m.in. Konopnickiej, Zapolskiej i innymi zasłużonymi dla narodowej kultury oraz Orląt Lwowskich. A choć sama rodzina Herbertów miała najprawdopodobniej niemieckie korzenie, ojciec poety był legionistą, a w 1918 roku walczył w obronie Lwowa.
Zbigniew opuścił Lwów w 1944 r., by już nigdy do niego nie wrócić. Choć wiadomo, że tęsknił, że "całą formację duchową wyniósł z rodzinnego miasta", jego nazwa niemal wcale nie pojawia się w jego twórczości. "Miasto kresowe, do którego nie wrócę" - pisał w "Epilogu burzy", ostatniej książce z 1998 roku. Jak zwykle, nie wymieniał Lwowa z nazwy. Ale Lwów jest tam czytelny dzięki odniesieniu do "skrzydlatego kamienia". ("Pioruny biją w ten kamień skrzydlaty/ zamykam oczy aby go odpomnieć").
Po wojnie, już w Krakowie dokąd Herbertowie uciekli przed wkraczającymi do Lwowa sowietami, uzyskał dyplom tamtejszej Akademii Ekonomicznej, studiował też na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, które kontynuował na Wydziale Prawa i Filozofii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dyplom uzyskał w 1949 roku. W 1950 roku przeniósł się do Warszawy. Wówczas debiutował na łamach tygodnika "Dziś i jutro".
Początkujący poeta drukował swoje wiersze pod pseudonimami Patryk oraz Stefan Martha. Współpracował z "Tygodnikiem Powszechnym", "Słowem Powszechnym", współredagował miesięcznik "Poezja". W roku 1956 wydał swój debiutancki zbiór wierszy "Struna światła".
"Herbert nie ma jeszcze trzydziestu lat, jest szczupły, niewysoki, trochę słabowity. (...) Oczywiście, klepie biedę przykładową, zarabiając kilkaset nędznych złotych jako kalkulator-chronometrażysta w jakiejś spółdzielni inwalidów" - pisał Leopold Tyrmand w "Dzienniku 1954".
W latach 60. Herbert, zafascynowany kulturą śródziemnomorską, zaczął podróżować - jeździł do Włoch i Grecji, a także do Niemiec, Francji i Holandii. Te wyprawy zaowocowały tomami esejów "Barbarzyńca w ogrodzie" (1962) i "Martwa natura z wędzidłem" (1993). Poeta wydawał też kolejne tomiki: "Hermes, pies i gwiazda" (1957), "Studium przedmiotu" (1961), "Napis" (1969).
Z najbardziej entuzjastycznym przyjęciem spotkał się cykl "Pan Cogito" (1974), którego tytułowy bohater mówi: "Bądź wierny - idź". Odtąd jego postać pojawiała się coraz to na nowo, stając się porte-parole autora.
Choć fraza "Bądź wierny - idź" przerodziła się w hasło polskiej opozycji, a w późniejszym od niej o ok. 10 lat "Raporcie z oblężonego Miasta" odczytuje się nawiązania do stanu wojennego w Polsce, oba utwory mogą dotyczyć także "oblężenia" kultury w ogóle i wierności jej sile kształtującej osobowość. Nie tylko naporu ościennych potęg w dziejach Polski, na co zwraca uwagę profesor Jacek Łukasiewicz w monografii poświęconej Herbertowi. Przypomina on, że Pan Cogito wyrósł z reakcji Herberta na świat po rewolucji kontrkultury roku 1968, oraz, że "szuka się w nim też odpowiedzi na metafizyczne wyzwanie nicości".
Innym przywoływanym często wierszem Herberta jest "Potęga smaku", dedykowany prof. Izydorze Dąmbskiej, lwowiance, uczennicy i współpracowniczce Kazimierza Twardowskiego, przedstawicielce filozoficznej szkoły lwowsko-warszawskiej, poeta mówił: "estetyka może być pomocna w życiu/ .../ To wcale nie wymagało wielkiego charakteru/ mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi/ lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku/ Tak smaku/ który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo/ choćby za to miał spaść bezcenny kapitel/ ciała/ głowa". Tego smaku, "w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia".
Herbert angażował się w działalność opozycyjną. W grudniu 1974 roku podpisał tzw. List 15, żądający udostępnienia Polakom zamieszkałym w ZSRS kontaktu z polską kulturą. W grudniu 1975 roku, wobec projektowanych zmian w konstytucji, a zwłaszcza planowi wpisania do niej kierowniczej roli PZPR i wieczystej przyjaźni z ZSRS, podpisał "Memoriał 59".
W 1986 r. środowisko pisarzy zbulwersował wywiad Zbigniewa Herberta, który znalazł się w książce Jacka Trznadla "Hańba domowa" - zbiorze wywiadów z polskimi pisarzami na temat postaw twórców w okresie stalinizmu. Herbert dość ostro zdystansował się wobec kolegów, którzy tworzyli w poetyce socrealizmu czy bez skrupułów korzystali z przywilejów, jakie PRL-owska władza zapewniała sprzyjającym jej literatom.
W listopadzie 1994 r. Herbert udzielił "Tygodnikowi Solidarność" wywiadu, w którym zaostrzył oskarżenia z "Hańby domowej": "Za to zatarcie różnic (między PRL-em a III RP) odpowiedzialne są nie tylko nowe elity, ale te dawno utworzone. Ich hierarchia utrzymuje się do dziś. Są to elity zawodowe, nawet po śmierci: elity trupów" - mówił poeta. Skrytykował też ostro swego przyjaciela, Czesława Miłosza, zarzucając mu konformizm i tchórzostwo. Pisał m.in.: "Jest człowiekiem rozdartym, o nieokreślonym statusie narodowym, metafizycznym, moralnym".
W ostatnich latach życia, bardzo już chory na astmę, Herbert nie rezygnował z uczestniczenia w życiu politycznym.
W roku 1994 zainicjował zbiórkę pieniędzy na pomoc dla pogrążonej w wojnie z Rosją Czeczenii, a także napisał list otwarty z poparciem dla nieuznawanego przez Moskwę prezydenta Czeczenii Dżochara Dudajewa. W 1995 roku Herbert skierował do ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy list domagający się rehabilitacji płk. Ryszarda Kuklińskiego.
Zbigniew Herbert zmarł 28 lipca 1998 r. w Warszawie w wieku 73 lat. (PAP)
aszw/ klm/ ls/